Cepik 2, czyli czy głupik się nie obrazi

Rate this post
Cepik 2, czyli czy głupik się nie obrazi
21/09/2010 21:26:33
 

Nie wiem dlaczemu, ale ostatnio „Cepik” kojarzy mi się z ze słowem „głupik”. Ciekawe, czy akwaryści nie poczują się dotknięci, no i te bidne rybki może też . . . .

Bo kolejnego dnia wysyłając dane do Cepiku, komputer wyświetlił tajemnicze słowa „błąd walidacji”. I znowu te nerwowe telefony w przerwach między kolejnymi BT, a to do Cepik-arzy, a to znowu do właścicieli naszego oprogramowania, a to śledzenie podobnych problemów na naszych forach internetowych…

Więc ja jestem niby winny, bo nie wypisałem serii i nr DR we właściwej rubryce i w jednym BT, dlatego cały plik nie „poszedł” do Cepiku. A skąd miałem wziąść te dane, jak Policja odebrała klientowi DR i nie wpisała tych danych do stosownego pokwitowania. Czy ja jestem już duch święty, żeby odgadnąć te dane.

A może jest to przyzwolenie MSWiA oraz MI do wpisywania fałszywych danych do naszych rejestrów.
Może na ten temat się wypowie któryś z Ministrów? Bo ten stan jest podobno dość długo już tolerowany (Cepik w fazie testowej leci już miesięcy . . . ., czyli lat. . . ).
Może w Kodeksie Karnym jest też wyłączenie ścigania za takie czyny? Znowu zrobili cóś bez diagnosty samochodowego z uprawnieniami.
Ach ci nasi urzędnicy i ich radosna i twórcza praca.

A co będzie, gdy klient zgubi na wakacjach DR i nie pamiętając kiedy upływa termin BT zwróci się o przegląd. Mamy mu odmówić, bo nie znamy serii i nr DR? Ma jechać z Darłowa do Przemyśla, skąd pochodzi – być może bez aktualnego przeglądu. Kto wówczas poniesie odpowiedzialność w przypadku jakiejkolwiek kolizji z tytułu złego stanu technicznego pojazdu (diagnosta, klient, urzędnik MI lub WK)? Co z ubezpieczeniem w takim przypadku (brak BT)?

Czy dla pojazdów zagranicznych, badanych na naszych SKP też mamy wpisywać fikcję (niektóre dane się nie zmieszczą, inne są zbyt krótkie)?

Uważam, że PISKP powinien pisemnie zwrócić się do szefa MSWiA o gwarancje niekaralności dla uprawnionych diagnostów samochodowych z tytułu wypełniania naszych rejetrów – i tyle. I to bardzo pilnie!

Ewentualnym wyjściem jest też zaniechanie wysyłania tych plików, które „nie walidują”.
Lub dajmy sobie z tym spokój – całkiem!

Jest też już nowa praktyka w tym zakresie. Część SKP drukuje raz na tydzień zestawy badań, wkłada to do koperty i wysyła im, tym Warsiawiakom! Też morowo (to podobno po warszawsku, a po naszemu „fajnie”). Tylko w takim razie – niech ktoś mi łaskawie powie – po co te klucze szyfrujące, ta cała harcerska dziecinada z hasłami i z kodami.
A tak na marginesie do tego: Przecież to w naszych bazach są dane tzw. „wrażliwe”, więc to Oni chcąc je pobrać powinni się przedstawiać nam z imienia i nazwiska, żebyśmy wiedzieli na przyszłość kto je wziął, gdyby je w sposób niecny wykorzystywano. A tu jest odwrotnie, wszystko postawiono na głowie – za przyzwoleniem naszych organizacji. To my się im przedstawiamy prosząc o umożliwienie przekazania im naszych „wrażliwych” danych, także osobowych – to pachnie Mrożkiem.
A wracając do danych drukowanych na papierze i wysyłanych Cepikarzom. Jeśli jest przyzwolenie na wysyłanie danych na papierze, to musieli mieć olbrzymie pieniądze nie tylko na Cepik w formie elektronicznej, ale także na zatrudnienie całej armi panienek, które dane te wklepują do baz komputerowych. Skąd oni mają tyle kasy, kto im ją dał? Kto to wyłudził od nas – społeczeństwa – tyle kasy?!

 

I co się okazało, że to nie jest błąd walidacji lecz knot, za który wiadome Ministerstwo kazało nam zapłacić – nam społeczeństwu, czyli mnie i Tobie, Wam i nam oraz pracownikom MI i ich rodzinom, i nie tylko. Tak uważam!

A Wy co w tym temacie sądzicie?
Chyba się nie boicie?
Mamy już demokrację . . . prawie,
tyle, że w wiecznej naprawie.
A produkt gotowy do użytku będzie,
gdy młodym siwych włosów przybędzie.

Dziadek Piotra

 

Loading