Prof. Balcerowicz, na pomoc!

Rate this post
Prof. Balcerowicz, na pomoc!
12/02/2011 17:15:23
Panie Profesorze, na pomoc!Bo wszyscy twierdzą, że konkurencja jest zdrowa, ja też. Nawet nauka to potwierdza i prof. Balcerowicz także (mam tylko wątpliwości w odniesieniu do pojęcia „darwinizm społeczny”, ale zostawmy to na boku).

Ale, ale…

Aby każda reguła się sprawdzała muszą istnieć jakieś wyjątki. Czy nasza branża – skupiająca wszystkie SKP – nie jest czasami tym wyjątkiem?

tease

1. Teoria mówi, że podstawą każdej walki konkurencyjnej na wolnym rynku jest klient i on jest beneficjentem tej walki. Zaś podstawowym narzędziem walki jest cena. A nam odebrano tę możliwość wprowadzając cenę urzędową.

2. Drugim narzędziem walki konkurencyjnej jest tzw. zadowolenie klienta. To kryterium jest niemożliwe do spełnienia, gdyż istnieje przymus BT, czyli PRZYMUS (!) nie tylko OBT, czyli przymus nie tylko okresowego badania technicznego pojazdu.

Z powodów psychologicznych stosowanie przymusu nigdy nie doprowadzi do zadowolenia klienta (!), tym bardziej, że w wyniku tego przymusu klient musi zapłacić za OBT!

W USA, gdy państwo wyznacza jakiś obowiązek, np. przymus badań technicznych, to ten obowiązek musi być bezpłatny dla tych, na których ten obowiązek nałożono!

A nieraz nasz klient musi jeszcze dodatkowo „zmarnować” swój czas i przyjechać ponownie na poprawkowe BT. A jak gdyby i tego było jeszcze mało musi dodatkowo za poprawkę zapłacić!

W ten sposób odebrano nam drugie podstawowe narzędzie walki konkurencyjnej (prof. Balcerowicz, na pomoc!). surprised

Jest więc bardzo źle, bo funkcjonujemy na wolnym rynku, jednak odebrano nam podstawowe narzędzia konkurowania. To klient powinien decydować o tym, czy firma istnieje na rynku czy nie, a my jesteśmy zdani na łaskę i niełaskę urzędników – i to jest chore.

A efekt tej choroby to szara strefa. Walczymy o częściowe zadowolenie klienta i traktując go jak jelenia. Przekupujemy go i staramy się go udobruchać duperelnymi prezentami, jak długopis, bańka płynu . . . Gorzej, gdy przymykamy oczy (…) w walce o klienta . . .

Ale to nie jest nasza wiana, to jest pochodną błędnych decyzji urzędników i miernej świadomości decydentów.

Trzeba się po męsku zdecydować. Jeśli nie wolny rynek dla naszej branży, to może jednak rynek regulowany (np. z przelicznikiem uzależniającym ilość SKP od ilości pojazdów na danym terenie starostwa).

I tak, wołając na puszczy „prof. Balcerowicz, na pomoc!” – pozdrawiam

dziadek Piotra

———————

P.S.

Tekst, który popełniłem ponad rok temu w innym internetowym miejscu… Ale nic w tej mierze nie zrobiono, więc postanowiłem go przenieść pod nasz dach… I tyle.

———————–

 

Loading