LEGENDY BRANŻOWE

Rate this post

Legendy branżowe, niektóre stare, a niektóre całkiem nowe.

Bo, gdy przed trzema/czterema laty, szukając pracy chodziłem tu i tam po okolicznych SKP, to jeden z pracodawców zapytał mnie na wstępie: „a ilu przyciągnę za sobą klientów?”. Ten pan zakładał, że dokonam „kradzieży?” klientów poprzedniemu pracodawcy. Za śmieszną kwotę ówczesnego minimum socjalnego (chyba ok. 1.400 zł) chciał ze mnie zrobić złodzieja (taka „nowoczesna?” rzetelność kupiecka właścicieli?) . . . .Yell

Nie powiem, że takie sprawy się nie zdarzały . . ., co to, to nie . . .

Dawno temu, jeszcze nim nastąpił tak gwałtowny przyrost SKP, gdy w mniejszych miastach, gdzie mieszkańcy znali się i wiedzieli o przejściu danego UDS-a na inną SKP, to część klientów (tylko część!) szła w ślad za nim.

A do tego, było to w takich miejscach, gdzie były dwie – trzy SKP. Zaś w dużych miastach, nawet jak klient zapyta o byłego UDS-a na danej SKP, to wystarczy powiedzieć, że jest np. na urlopie – i tyle.

Klient nie będzie jeździł po całym mieście (np. po Poznaniu, po Wrocławiu) szukając swojego UDS-a, to już nie te czasy. Chyba, że chodzi o BT bez pojazdu, to wówczas jest to wielce prawdopodobne. Ale, przecież nie o tym mówimy (Foot in Mouth?).

Ponadto pamiętam, gdy przyszedłem kiedyś na kolejną moją SKP do pracy, to okazało się, że mój poprzednik odszedł zabierając ze sobą całą komputerową bazę danych (sic!). Odszedł oczywiście na konkurencyjną SKP w tym samym mieście. Ale wierzcie mi, to są sporadyczne przypadki, a miasteczko to nie cieszy się dobrą sławą (…)[1].

A piszę o tym, bo podobna sprawa poruszona została w dość miłej rozmowie telefonicznej, jaka ostatnio przydarzyła mi się z inwestującym w budowę nowej SKP mieszkańcem Dolnego Śląska (z naszymi uprawnieniami). Zmuszony byłem mojemu miłemu rozmówcy wyjaśnić, że zatrudnienie UDS-a, który przyjdzie do pracy z wianuszkiem tysiąca swoich dotychczasowych klientów z poprzedniej SKP, to są nasze branżowe legendy – z dawnych czasów.

Dziś nie tylko my jesteśmy nieco inni niż przed laty, ale także nasi klienci są już inni. Są inni, gdyż wzrosła wartośc naszego pieniądza. Doceniając tę stówkę za BT chcą rzetelnego sprawdzenia pojazdu, czego często nie gwarantuje znajomy od lat UDS na tej samej SKP (i prawie kolega), który „po znajomości” klepie DR będąc przekonany, że w ten sposób idzie swojemu staremu/stałemu klientowi na rękę.

To jest oczywiste nieporozumienie, bo Koledzy często nie przyjmują do wiadomości, że nasz Klient się zmienia, a i czasy też są już nieco inne, i w ślad za tym jeździmy już nieco innymi pojazdami.

Naszego społeczeństwa nie stać na nowe pojazdy. I nie chodzi to o przyczynę tej przykrej prawdy[2]. Chodzi o to, że z takim trudem (finansowym) zdobyte pojazdy nadal stanowią dla nas wartość nie tylko sentymentalną. Dlatego chcemy je zatrzymać i nadal użytkować. A to wymaga utrzymania ich w sprawności technicznej.

Oczywiście, że ta zasada dotyczy tylko statystycznego „kowalskiego” i nie dotyczy przewożników (autobusy + ciężarówki), którzy kierują się całkiem innymi zasadami, całkiem innymi . . . . (Money Mouthsic!), ale to już całkiem inny temat na kolejne rozważania . . .

Bo zdecydowana większość Polaków (Kowalskich i Nowaków) jedzie na SKP nie po to, aby podbić DR, jak mówią o tym nasze branżowe legendy, ale po to, aby dowiedzieć się czegoś istotnego o stanie technicznym swojego pojazdu.

Chcą od nas dowiedzieć się, jak długo jeszcze będą mogli jeździć swoim pojazdem i jakie ku temu należy spełnić warunki. A ci z nas, którzy nie rozumieją postępujących zmian, sami przejdą niedługo do naszej branżowej legendy.

Pozdrawiam

Dziadek Piotra



[1]    Najpierw http://www.diagnostasamochodowy.pl/2013/gacie-kielbasa-zary-i-kasa/ a potem drastyczny czyn samospalenia się mieszkańca powiatowego miasteczka jest ilustracją nagromadzonej w tej okolicy negatywnej społecznie atmosfery.

[2]   Wysokie koszty pracy, skąpstwo pracodawców, itp. i tak na marginesie, to H. Ford z chwilą uruchomienie swojej fabryki w Detroit podniósł wynagrodzenie pracownikom, czym naraził się pracodawcom w całym USA. Ale dzięki temu, pracownicy jego własnej fabryki nakręcali koniunkturę i kupowali (bo było ich stać!) własne produkty w postaci pojazdów m-ki Ford kol. czarnego.

Loading