Kłamczuchy

Rate this post

Kłamczuchy są także w naszej branży, i własnie im polecam moje rozważania/wspomnienie. . . .

Bo od owej rozmowy minął dobry rok, a może i więcej…..

Ale do dziś dźwięczy mi w uszach, jakby to było wczoraj…..

Była to przestroga dla mnie. Usłyszałem ją z ust naszego działacza branżowego, którego zapewne zna większość z Was, choćby z nazwiska. On to właśnie, na bazie swoich osobistych doświadczeń, przestrzegał . . . mnie . . . przed . . . . (???)  – własnymi Kolegami!!!

Uprzedzał mnie, żebym się aż tak nie angażował (do zatracenia), żebym nabrał dystansu, żebym zwolnił, bo cios przyjdzie prędzej czy później. Bo czym więcej zrobię dla środowiska, im bardziej będę się jeszcze angażował, tym bardziej będzie mnie potem bolało . . .

I mówił mi, że tego ciosu nie zadadzą mi „obcy” (WK, TDT, inni urzędnicy, itp.), tylko swoi, i najprawdopodobniej najbliżsi Koledzy. Że mam się tego spodziewać w każdej chwili. Mówił mi tak, bo sam tego doświadczył, właśnie ze strony swoich najbliższych wówczas kolegów.

Piszę o tym, bo rozsiewane są plotki, że jakoby nasz stary i dobry SDS nie został rozwiązany. A winą za ten stan rzeczy obarcza się moją skromną osobę. A najdziwniejsze jest to, że te zarzuty wobec mojej osoby składają ci z Kolegów, którzy byli w Leszczynku i przypatrywali się i przysłuchiwali się naszym obradom oraz byli świadkami, Świadkami, ŚWIADKAMI (!!!) podejmowania tej ważnej dla całego naszego środowiska uchwały.

Więc dlaczego kłamią?

To prawda, że nie wszyscy obecni tam Koledzy byli członkami naszego ówczesnego SDS-u. Ale czy to wystarczający powód . . . (?), no i ten brak honoru . . . .

A, jakby tego było jeszcze mało, to rozsiewane są plotki o tym, że nie dopełniłem formalności i nie zgłosiłem likwidacji SDS-u w stosownych urzędach.

Kłamczuchy, które te plotki rozsiewają zachowują się nieco zastanawiająco. Bo ja, osobiście nie znam celów, dla których posługują się takim kłamstwem. Może Wy się domyślacie, o co chodzi?

Bo przecież, zgodnie z przepisami – ustawa o stowarzyszeniach – miałem na to czas aż 12 miesięcy. Ale zrobiłem to i tak o wiele wcześniej (patrz skan odpowiedzi ze Starostwa) i nie czekałem do listopada 2013 r.

Czyżby tak znamienite grono Kolegów nie potrafiło przeczytać paru stron tekstu w języku polskim – ze zrozumieniem? Czyżby wcześniejsze nasze dyskusje w temacie obowiązującego prawa, np. o prawnych podstawach dostępu do informacji publicznej, o ustawie o ochronie danych osobowych i związanej z tym treści naszych deklaracji członkowskich nikomu nie zapaliła tzw. „czerwonej lampki” (ostrzegawczej!) – nikomu!?

Przecież wiele razy mówiłem/pisałem o tym, że moje postępowanie jest zawsze nakierowane na potrzeby i oczekiwania naszego UDS-owego środowiska oraz zawsze jest zgodne z przepisami. I przypominam tylko tym wszystkim, którzy mają kłopoty z czytaniem tekstów prawnych, że pod słowem „przepisy” kryją się także ustawy (od PoRD po ustawę „Prawo o stowarzyszeniach” i inne).

Mam do spłacenia dług wdzięczności wobec moich Kolegów, z którymi kiedyś pracowałem. Dlatego, jak mogę, tak staram się pomóc: im, Wam i sobie. Stąd też to moje pisanie o problemach tego naszego środowiska od 2009 r.

Choć dziadek, to nie dziad bez honoru.

Choć poważny nieco, ale z poczuciem humoru.

Nasze polskie przywary mamy zapoznane.

Akceptować je i milczeć? Nie, Nie i NIE !

To było by szkodliwie i niesłychane!

Dziadek Piotra

————————————————————————————

 

Loading