ZDZIWIONY SENATOR

Rate this post

Zdziwiony Senator i jego oświadczenie.

Dzięki Koledze „Natasza” otrzymaliśmy oświadczenie „zdziwionego senatora”.

Ja też jestem zdziwiony tym, że tak wielu naszych Klientów, od tak długiego okresu czasu wcale nie podnosi tego problem. I jak myślicie, o czym to świadczy . . .?

Więc, jak to się stało, że tylko Pan Senator to dostrzegł? Was to nie dziwi?

Ponadto zdziwiony jestem faktem, że absurdalność tej opisanej w oświadczeniu sytuacji umyka wszystkim branżowym inżynierom. Nie tylko tym odpowiedzialnym za stanowienie naszego prawa, ale także branżowym praktykom.

Zastanawialiście się może, jaki wpływ na BRD ma opisana przez Pana Senatora sytuacja lub inne i podobne, np. słuczony przedni kierunkowskaz i butla z gazem w bagażniku . . . .?

Czy Wy także jesteście tym nieco zdziwieni?

Ciekawi mnie także, czy będę mocno zdziwiony odpowiedzią Ministra (od zegarków) . . . .

A oto poniżej, to oświadczenie, które otrzymaliśmy od naszego miłego Kolegi „Natasza” (i dziękujemy!):

===============================================

OŚWIADCZENIE

ZŁOŻONE PRZEZ SENATORA

ANDRZEJA PAJĄKA NA 39 POSIEDZENIU SENATU

w dniu 20 września 2013 r. [1]

 

 

Oświadczenie skierowane do ministra transportu, budownictwa i gospodarki morskiej

Sławomira Nowaka

 

Szanowny Panie Ministrze!

W ostatnim czasie proza życia pokazała mi, jak można utrudnić lub wręcz zdestabilizować życie zwykłego człowieka poprzez wprowadzenie do obrotu prawnego co najmniej niepraktycznego zapisu.

Kilka tygodni temu uczestniczyłem w kolizji drogowej jako pokrzywdzony. Policjant z komórki ruchu drogowego zatrzymał wówczas dowód rejestracyjny mojego pojazdu, uzasadniając to istotnymi uszkodzeniami w obrębie świateł, powłok zewnętrznych i zderzaka. Argumentacja wydawała mi się dosyć wątpliwa, niemniej dura lex, sed lex. Po naprawieniu pojazdu udałem się na obligatoryjny przegląd pokolizyjny, który umożliwiłby odebranie w miejscowym wydziale komunikacji starostwa powiatowego zatrzymanego dowodu rejestracyjnego.

Tymczasem diagnosta poinformował mnie, że w sytuacji, gdy mój samochód jest wyposażony w instalację LPG, badanie w miejscowej stacji diagnostycznej musi poprzedzić badanie wykonane przez pracownika Transportowego Dozoru Technicznego i dopiero po otrzymaniu pozytywnego wyniku mogę przyjechać na badanie pokolizyjne do „zwykłego” diagnosty.

Zdziwiony całą sytuacją zapoznałem się z regulacją prawną.

Istotnie, od sierpnia 2011 r. obowiązuje rozporządzenie ministra infrastruktury, które stanowi, że zbiorniki na gaz w samochodach, które uczestniczyły w wypadku, powinny zostać wymontowane i zgłoszone do badania doraźnego, i tylko w przypadku pozytywnego wyniku kontroli przeprowadzonej przez TDT mogą one zostać dopuszczone do dalszej eksploatacji. Zatem diagnosta, do którego trafi auto na badanie powypadkowe, trzymając się literalnie przepisów, powinien upomnieć się o wynik doraźnego badania butli gazowej.

Pozwolę sobie zaprezentować dokładny zapis wspomnianej regulacji.

Zgodnie z §28a ust. 3 rozporządzenia ministra infrastruktury z dnia 15 lipca 2011 r. zmieniającego rozporządzenie w sprawie warunków technicznych dozoru technicznego w zakresie projektowania, eksploatacji, naprawy i modernizacji specjalistycznych urządzeń ciśnieniowych (Dz.U. z 2011 r. nr 156, poz. 932): zbiorniki LPG, CNG, LNG i wodoru zamontowane w pojazdach lub statkach żeglugi śródlądowej, które uczestniczyły w wypadku lub uległy awarii, powinny być wymontowane i zgłoszone przez eksploatującego do badania doraźnego.

Do dalszej eksploatacji mogą być dopuszczone zbiorniki, które nie wykazują śladów odkształceń lub innych uszkodzeń mechanicznych oraz przeszły z wynikiem pozytywnym badania przeprowadzone przez TDT.

Moje niemałe zdziwienie całą tą sytuacją ustąpiło jednak miejsca jeszcze większemu, gdy okazało się, że na terenie województwa małopolskiego, w którym zamieszkuję, są zaledwie trzy zakłady, które na podstawie upoważnienia udzielonego przez Transportowy Nadzór Techniczny wykonują badania okresowe oraz doraźne, w tym również po kolizjach drogowych, zbiorników na gaz ciekły LPG stosowanych w samochodach osobowych oraz dostawczych.

Co więcej, najbliższy taki zakład mieści się niemal 80 km od mojego miejsca zamieszkania, najdalszy ponad 100 km, a przedmiotowe badania zbiorników LPG są tam wykonywane w wyznaczonych dniach i godzinach.

W praktyce pracownik TDT przyjeżdża do takiego zakładu raz na dwa tygodnie na dwie, trzy godziny i w ten narzucony, sztywny termin właściciel pojazdu musi się wpasować, w przeciwnym razie nie ma mowy o wykonaniu zasadniczego badania pokolizyjnego, co z kolei skutkuje brakiem wydania dowodu rejestracyjnego.

Ponadto w niektórych tego typu firmach wymagane jest dostarczenie opróżnionego zbiornika w jednym dniu, a odbiera się go już kolejnego dnia, w najlepszym wypadku należy czekać na odbiór kilka godzin, gdyż zbiorniki są badane zbiorowo.

Już na moim przykładzie, w związku z tym, że niemal ciągle podróżuję po terenie okręgu wyborczego lub wyjeżdżam do Warszawy na posiedzenia plenarne lub komisji, widać, że narzucona regulacja drastycznie utrudnia codzienną egzystencję użytkownikom samochodów. W większości przypadków, również w moim, wspomniany zapis spowodował postawienie samochodu w garażu do czasu, aż „los” pozwoli dopasować moje zobowiązania zawodowe do tych kilku godzin w miesiącu, w których mogę wykonać badanie zbiornika LPG.

O ile prostsza byłaby sytuacja, w której przedmiotowe badanie mogłoby być wykonane chociażby w jednej stacji diagnostycznej w każdym powiecie w kraju, w godzinach pracy takiej jednostki, a nie w ściśle wytyczonym czasie. Wszak miejscowi diagności w czasie obowiązkowych, cyklicznych przeglądów rejestracyjnych w przypadku samochodu z zamontowaną instalacją LPG i tak dokonują jej przeglądu za odpowiednią opłatą, są zatem co najmniej odpowiednio wykwalifikowani do wykonywania takich czynności. W tej sytuacji nie trzeba by było szukać nielicznych zakładów, oddalonych niejednokrotnie ponad 100 km od miejsca zamieszkania i w terminach niewygodnych, aby nie rzec, że niedostępnych dla większości właścicieli pojazdów z instalacją LPG.

Obecnie na terenie całego kraju istnieje zaledwie trzydzieści dziewięć firm posiadających stosowne upoważnienie TDT do badania zbiorników LPG.

Dzieląc tę liczbę przez liczbę województw, otrzymujemy odpowiedź, jeśli chodzi o zasadność powyższej dywagacji, a dzieląc tę liczbę przez liczbę powiatów, otrzymujemy absolutną pewność o jej słuszności.

W związku z tym zwracam się do Pana Ministra z następującymi pytaniami.

Skąd wziął się pomysł na wprowadzenie rzeczonej regulacji? Dlaczego została ona wprowadzona akurat w 2011 r., podczas gdy w kraju montowano już instalacje LPG od niemal dwudziestu lat?

Dlaczego nie wprowadzono rozróżnienia rodzaju kolizji lub wypadku i uszkodzeń występujących wskutek ich nastąpienia i nie powiązano z tym obowiązku lub braku obowiązku wykonania badania zbiornika LPG? W obecnym stanie prawnym kierowcy są zobligowani do przeprowadzenia tego badania nawet w przypadku uszkodzenia przedniej szyby, która nie ma nic wspólnego z instalacją gazową.

Czy Pan Minister jest w stanie wskazać sposób rozwiązania problemu dostępności jednostek upoważnionych do wykonywania badań określonych w omawianym rozporządzeniu, zwiększenia ich liczby, aby była możliwość usytuowania chociaż po jednej w każdym powiecie?

 

Z poważaniem

Andrzej Pająk



[1]    http://www.senat.gov.pl/gfx/senat/userfiles/_public/k8/dokumenty/stenogram/oswiadczenia/pajak/3901.pdf

 

Loading