TO KONTROLOWANY

Rate this post

To kontrolowany, a nie nasz klient – mój Kolego kochany!

Na naszą SKP nie przyjeżdża żaden „klient”, a tylko i wyłącznie kontrolowany użytkownik pojazdu.

W tym duchu wypowiedział się też na bolesławieckiej konferencji naszego OSDS-u Prezes dr inż. Leszek Turek z PISKP.
Tak zdecydowanej reakcji nie widziałem od dawna. To istotna zmiana w odniesieniu do dotychczasowej polityki PISKP – tylko pogratulować! Bo, jak sama nazwa wskazuje, Stacja Kontroli Pojazdów (SKP) jest do kontroli, a nie do głaskania po głowie, do podlizywania się, do wchodzenia w tyłek komukolwiek, by nie powiedzieć dosadniej, czyli w dupę!
Około 10 lat temu rozpoczął się proces degradacji procesu kontroli na naszych SKP. Ówczesna praktyka polegała na tym, że wiele dodatkowych BT wykonywanych było włącznie z OBT (okresowe i obowiązkowe BT). Błędna i obłędna walka o tzw. „klienta” spowodowała, że zaczęto szukać dziury w całym, aby obniżyć cenę BT przez rezygnację z części opłaty.

Zamiast umocnienia prawnego obowiązującej wówczas praktyki, nasi „inżynierowie prawni” (w prawie bezradni) zaczęli gmerać w PoRD i wybierać wariant „bez dodatkowego BT”.
Pomogły w tym nagannym procederze nasze wiodące ośrodki szkoleniowe, za co ich kierownictwo do dziś nie przeprosiło. Bo zamiast szukać rozwiązań korzystnych dla naszej branży i poprawiających BRD, skupili się jedynie na szukaniu luk prawnych, co do dziś wszystkim nam odbija się długotrwałą czkawką.

To specjalizowanie się w szukaniu luk prawnych przyniosło ten efekt, że w najbliższej okolicy tych wiodących (?) ośrodków szkolenia dochodziło do spektakularnych przypadków łamania obowiązującego nas prawa – z punktu widzenia BRD.
Na pierwszy ogień poszły taksówki (chyba, jak dobrze pamiętam, w Poznaniu), potem „L”-ki, zmiany konstrukcyjne i takie tam wszystkie inne. W ten sposób właściciele SKP wspólnie i w porozumieniu z wiodącymi ośrodkami szkoleniowymi sami podłożyli sobie nogę, z własnej inicjatywy obniżając cenę BT!
Zaraza rozeszła się po kraju, w rozpoczęli walkę o tzw. „klienta” obniżając dotychczasową cenę BT.
Zrobili ewidentny błąd, bo to nie są i nie byli nasi klienci, tylko kontrolowani na naszych SKP i przez nas (zrozumcie to wreszcie Koledzy kochani)!
A teraz przyszło im zapłacić za tamten błąd, więc jak dzieci płaczą, że tak długo cennik stoi w miejscu (sic!).
Stosowano różne metody obejścia obowiązujących przepisów, a jedną z nich było wklepywanie do rejestrów bez uwzględnienia dodatkowych warunków, czyli bez Taxi, bez „L”, bez „Gaz”, itd., itp., et’cetera.
Byłem przekonany, że świadomość w naszej branży na tyle urosła, że podobnych metod fałszowania naszych rejestrów już zaniechano . . . . .

A tu maszszsz, jak z liścia w twarz!

Bo trafiło mi się zaświadczenie podpisane przez naszego Kolegę inżyniera, gdzie brak adnotacji o gazowej instalacji, która jest od 7 lat w tym pojeździe.
Kolego inżynierze, no nie wierzę! To nie tędy droga do budowania elity naszego zawodu. Twoje postępowanie jest do bani, bo nie są to nasi klienci, o których trzeba zabiegać, to KONTROLOWANI.

Nie robimy tego nawet wówczas, gdy się jest na prowizji (to się nadaje do telewizji?). Bo też jest do udowodnienia, że za to odbierają uprawnienia (np. we Wrocławiu).
I pozdrawiam słonecznie
Dziadek Piotra
– – – – – – – – – – – – – – – –

bez gaz-u

Loading