PRÓBA ZASTRASZANIA

Rate this post

Próba zastraszania i autobus bez technicznego badania. Czy nasza branża musi funkcjonować niczym mafia? Próba na szczęście nieudana! 

Czyli, co mogą pieniądze i niskie żądze sprowadzone do zarabiania pieniędzy za wszelką cenę i kosztem BRD przez właściciela firmy transportowej.

A nasza wiedza poszerza się o to, że straszyć można już nie tylko „pałami”, ale także pieniędzmi (!) i paragrafami (?).1 wondering

A było to tak, że powództwo wniósł (złożył doniesienie do Sądu) szef firmy transportowej i autobusowej, czyli nijaki K.P. przeciwko S. K.2 o zapłacenie kwoty 30.000 zł (sic!!!) + zwrot kosztów wcześniej przegranego procesu w tej samej sprawie. Była to apelacja (odwołanie się) od wyroku, który ten właściciel wcześniej przegrał w Sądzie Rejonowym w Rudzie Śląskiej o ochronę dóbr osobistych.3

Więc zacytujmy jedno ze zdań tego Sądu:

„… biorąc pod uwagę praktyki panujące w zakładzie, stan jego taboru autobusowego, okoliczności zdarzeń (…) i opinie innych pracowników, pozwany mógł powziąć uzasadnione wątpliwości dotyczące sposobu przeprowadzania BT autobusów, czemu dał wyraz w zeznaniach złożonych w postępowaniu karnym (…)”.

I ciekawi mnie w związku z tymi „opiniami innych pracowników”, czy są oni jeszcze zatrudnieni w tej firmie transportowo-autobusowej (???). Bo jeśli nie, to by oznaczało, że naszą branżę dotknęły struktury mafijne.

angry

A było to tak, że ten brzydal o inicjałach K.P. zachował się niczym mafioso i żądał bezzasadnie, bo wbrew etyce i moralności, wbrew zdrowemu rozsądkowi, wbrew dobrym obyczajom w branży, która przecież nie jest mafijna (?), i jeszcze wbrew prawu o zasądzenia na rzecz naszego pozwanego S. K. kwoty 30.000 zł oraz zwrotu kosztów procesu.

Uzasadniając to twierdził, że nasz pozwany Kolega S.K. w postępowaniu przygotowawczym jako świadek zeznał tę prawdę znaną z naszej zawodowej praktyki, że autobusy w jego firmie transportowej (w firmie powoda, gdzie zamiast prawdy leje się woda!) zawsze otrzymywały dopuszczenie do ruchu drogowego przez insp. UDS-a bez ich sprawdzenia, a następnie swe zeznania potrzymał w toku sprawy sądowej zeznając, iż przeglądy samochodów w tej firmie były robione „na lewo”.

To prawda, że zeznania naszego prawdomównego Kolegi były odosobnione w materiale dowodowym. Ale to nie on zainicjował postępowania karnego przeciwko szefowi tej firmy transportowej, on jedynie zeznawał w nim prawdę będąc powołany w charakterze świadka. Jego zeznania były zbieżne z zeznaniami innych świadków a sąd ocenił jego zeznania za częściowo wiarygodne. Inni nie mieli tyle obywatelskiej odwagi (sic!).

Proces karny trwał 3 lata, gdzie szef tej firmy transportowej zmuszony był w nim uczestniczyć jako podejrzany, a później jako oskarżony, co być może wiązało się dla niego z dyskomfortem psychicznym i stresem, a stawianie się w organach ścigania podobno zaburzyło jego pracę zawodową. Ale nie można tu mówić o jego krzywdzie, bo jeszcze większą krzywdę czynił dla BRD tolerując BT „na lewo”. Podkreślając swoją (?) krzywdę w pismach do Sądu ten szef firmy transportowej zapomniał o krzywdzie naszych Kolegów, którzy musieli podbijać te jego złomowe autobusy, zapomniał o krzywdzie kierowców, którzy musieli nimi jeździć i zapomniał o krzywdzie, jaką wyrządził zeznającemu prawdę naszemu świadkowi. Bo nie dość, że był samotnie walczącym w tej sprawie i też 3 lata, to jeszcze był zastraszany groźbą 30.000 zł do ewentualnego zapłacenia za mówienie prawdy w procesie dochodzenia do sprawiedliwości, gdy ta sprawiedliwość przegrała w sądzie karnym.  

Okolicznością wyłączającą odpowiedzialność (bezprawność działania) naszego prawdomównego Kolegi, który rzekomo naruszył dobra osobiste szefa tej firmy transportowej, jest między innymi działanie w granicach porządku prawnego, w tym także składanie zeznań w charakterze świadka. Zaś składając zeznania w postępowaniu przygotowawczym a następnie w toku postępowania sądowego jedynie realizował obowiązek prawny. Wyrażone w tych zeznaniach wątpliwości co do legalności przeprowadzonych BT autobusów były usprawiedliwione w świetle:

  • stanu jego wiedzy odnośnie ich stanu technicznego,
  • opinii innych kierowców,
  • zakwestionowania przez funkcjonariuszy policji ich stanu technicznego pomimo, że z informacji ujawnionych w DR wynikało, że przeszły one pozytywnie BT.

Kierowca jednego z dwóch autobusów o inicjałach M.R. „zamieszanych” w sprawę karną zeznał, że przedmiotowy autobus był użytkowany od godziny 4.00 bez BT. Wyjechał on w dniu 14 października 2008 r. na trasę autobusem o numerze bocznym 16 bez DR. Podobnie inny kierowca tej firmy kontrolowany w tym dniu przez Policję – kierowca R. D. – prowadzący inny autobus również nie posiadał przy sobie DR (taka „tradycja”: lepiej powiedzieć, że nie mam DR, niż narazić się na jego odebranie za brak ważnego OBT).

Ale szef tej firmy transportowej nie dawał za wygraną i pozwolił sobie na powołanie świadka, którym była jego własna i osobista żona B.P., której zadaniem było zdyskredytowanie zeznań własnego kierowcy (sic!).4

Zobaczcie, do czego można się posunąć dla pieniędzy . . . . .  hero

Znamienne jest, że szef tej firmy transportowej nie wnosił o prosty dowód w tej sprawie. A mianowicie nie uzyskano informacji pozwalających ustalić, jak funkcjonowała w tym czasie Okręgowa SKP (…) s.c. mieszcząca się w M., w której miały zostać wykonane OBT tych autobusów. A w szczególności brak było informacji o tym, czy możliwe było przeprowadzenie BT w nocy przed wyjazdem autobusów na trasę, czyli przed godz. 4,00 (???). Zaniedbano też przeprowadzenia dowodu z zeznań w charakterze świadka insp. UDS-a J. P. i pracowników tej okręgowej SKP w M., co w sposób jednoznaczny pozwoliłoby ustalić tę ostateczną prawdę – przykrą dla właściciela tej firmy transportowej?

Zdaniem Sądu: ta prawda posiada wsparcie w ustalonych praktykach panujących w jego firmie transportowej, w stanie jego taboru autobusowego, w okolicznościach zdarzeń z 13-14 października 2008 r. i w opiniach innych jego pracowników.

Sąd ocenił, że w tej sytuacji zachowanie naszego pozwanego Kolegi S.K. wynikające z nałożonego na niego obowiązku złożenia zeznań nie było, Nie Było sprzeczne z prawem ani zasadami współżycia społecznego oraz usprawiedliwione w kontekście posiadanej przez niego wiedzy i jako takie nie było bezprawne.

W ten sposób właściciel firmy transportowej, nijaki K.P. nie tylko przegrał, ale musiał także zapłacić na rzecz naszego pozwanego Kolegi S. K. kwotę 1.493 zł tytułem kosztów.

Więc już wiemy, co może szef firmy transportowej, czego my nie możemy, bo inną etyką się kierujemy i takich pieniędzy dla adwokatów na lata procesowania się nie posiadamy.

I na szczęście, nie całe sądownictwo jest w Polsce do naprawy.

A co Wy o tym sądzicie? – jestem bardzo ciekawy.

wondering

dP

– – – – – –

1  Sygn. akt III Ca 1430/13 – Wyrok z dnia 8 stycznia 2014 r. – Sąd Okręgowy w Gliwicach III Wydział Cywilny Odwoławczy.

2  Nie ma znaczenia, czy to nasz Kolega.

3  sygn. akt I C 306/12 – Sąd Rejonowy w Rudzie Śląskiej w wyroku z dnia 23 04 2013 r. oddalił powództwo szefa tej firmy transportowej.

4  Sąd Rejonowy słusznie odmówił wiarygodności temu „rodzinnemu” świadkowi.

Loading