ODPOWIEDŹ NA „DZIWNE ZDZIWIENIE”

Rate this post

 

Odpowiedź do tematu „Dziwne Zdziwienie” – problem pierwszy1

Uważam, że czas najwyższy odpowiedzieć na obszerny komentarz dP zamieszczony na Informatorze UDS w temacie „Dziwne Zdziwienie”. Sądzę, iż wszelkie wątpliwości należy rozwiać nie pozostawiając niedomówień mogących wzbudzić niepotrzebne kontrowersje. Tym bardziej jeśli miałyby one zmienić sens moich wypowiedzi. Z uwagi na dość obszerną treść postawionych pytań w powyższym temacie i tym samym odpowiedzi na nie w uzgodnieniu z Błażejem czynię to nie w formie kolejnego komentarza w temacie, lecz bezpośrednio w 3 nowych tematach. Każdy temat będzie odpowiedzią na wskazane przez Błażeja 3 główne problemy.

Dlaczego właśnie w taki sposób? Robię to, gdyż nie mam zamiaru mieszać tego z niepotrzebną polemiką mającą miejsce w przedmiotowym temacie, odchodzącą od meritum tematu.

__________________

dP”: napisał:

Może spróbujmy spokojnie i merytorycznie.

– Merytorycznie …. ? Ok! Myślę, że dzisiaj z całą pewnością możemy. Emocje nieco opadły, więc spróbujmy. Niepotrzebnie wkradły się do niniejszego niedomówienia, które powinny zostać wyjaśnione.

__________________

dP”: napisał:

Tym pierwszym problemem jest równoległe funkcjonowanie ustawy karnej z naszymi przepisami i pytanie, która z tych ustaw ma pierwszeństwo w przypadku ingerencji „organu”. Tu zabrakło mi odpowiedzi . . . . (dlaczego?)?

Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie być może niektórych z nas dotknie i zaboli, ale jest prozaiczna i oczywista. Źródła problemu nie doszukujmy się u innych, lecz zacznijmy od samych siebie, czyli od samych diagnostów. Odpowiedzialność diagnostów wynikająca z równoległego funkcjonowania zarówno „naszych” przepisów, jak i przepisów karnych wynika przede wszystkim z naszego przyzwolenia na taki, a nie inny stan rzeczy. Co niektórzy może obrażą się za to co napiszę, ale sami jesteśmy sobie winni! Potrafimy namiętnie przekrzykiwać się oraz skakać sobie do gardeł bez ogródek i bez udziału osób trzecich. Cóż na tym zyskujemy pozytywnego? Zupełnie nic! A wręcz przeciwnie postrzegani jesteśmy jako środowisko całkowicie w innym świetle niż powinno to być dostrzeżone. Swoim działaniem dajemy tylko pożywkę do manipulowania naszym środowiskiem. Łatwiej narzucić takiemu chaotycznemu środowisku absurdalne i wykluczające się wzajemnie przepisy prawne. Niestety tak jest! Jesteśmy postrzegani jako niezorganizowane i nieuporządkowane środowisko. Nasze nawet te najbardziej uargumentowane postulaty traktowane są wyłącznie jako „niereprezentatywne” nic nieznaczące głosy . Nie stanowią więc żadnej przeciwwagi dla szalonych pomysłów prawnych przedstawianych przez ministerstwo. Pytasz Błażeju, która ustawa ma pierwszeństwo „nasza”, czy też „karna” ? Mówiąc o „naszej” ustawie należałoby najpierw odpowiedzieć sobie na pytanie jaką to ustawę mamy na myśli? Tak naprawdę, to jako osoby wykonujące funkcję publiczną nie mam własnej ustawy, która w odpowiedni sposób regulowałaby wszelkie kwestie związane z wykonywaniem zawodu diagnosty. W szczególności regulująca kwestie dotyczące godnych warunków pracy i obiektywnej oceny naszej odpowiedzialności. Co mamy w zamian za to? Doskonale wiesz co! Kodeks karny, kodeks wykroczeń, postępowanie administracyjne, utratę uprawnień, etc… Mało tego…? Na dokładkę dodam, że regulacje dotyczące naszego zawodu ustala nam nie tylko właściwy minister ds. transportu, ale również minister finansów (w kwestii pojazdów na VAT), minister właściwy ds. gospodarki (ustawa o swobodzie działalności gospodarczej), TDT (w kwestii pręgierza dla diagnostów) i Bóg wie kto jeszcze?

Czy to nie stanowczo za dużo jak na „biednego” diagnostę? Prawo powinno być przede wszystkim proste i czytelne. Czy takie jest w stosunku do naszego zawodu? Z jakiego to powodu mamy interpretować wyższość zapisów jednej ustawy nad drugą? Każda jedna indywidualna interpretacja z naszej strony nie ma tak naprawdę najmniejszego znaczenia. Niestety nic nie zmieni. Wręcz przeciwnie stanie się tylko cierniem w oku. Sami skoczymy sobie po raz kolejny do gardeł nie uzyskując przy tym konsensusu, dając obraz potwierdzający brak zjednoczenia, organizacji i bezradności . W pojedynkę, to tak jak porywać się z motyką na słońce. Chcemy coś zmienić i uzyskać odpowiedź na postawione pytanie? Proszę bardzo zróbmy to, ale nie róbmy tego indywidualnie udowadniając, że tylko wyłącznie moja interpretacja jest właściwa! Wykorzystujmy każdy możliwy zapis działający na korzyść diagnosty, a nie wskazujmy możliwości zastosowania wobec nas kolejnych sankcji. Uważam osobiście, że nie brakuje nam argumentów, które mogą zostać podniesione w celu ochrony dobrego imienia diagnosty, które wielokrotnie szkalowane jest przez nieobiektywność przedstawianą w masmediach.

Zastanówmy się więc szanowne grono diagnostów nad tym czy sami nie dokładamy się, do tej subiektywnej i niesprawiedliwej oceny mediów, wskazując coraz częściej kolejne „wpadki” (pseudo)diagnostów.

 

W.

 

Loading