POMOCNIK NA SKP

Rate this post

Rola pomocnika i co z tego wynika, gdy ktoś na SKP chciał mieć chody (w Niebie?). Ale, czy czasem nie zaczęły się problemy i schody i, czy na pewno jest to dla ciebie (te chody w Niebie)?

surprised

Nie tak dawno, bo w trakcie Konferencji zorganizowanej przez Politechnikę Poznańską na Targach Techniki Motoryzacyjnej na początku kwietnia br. dyskutowaliśmy o roli pomocników i problematyce wykonywania BT przez dwóch/trzech Kolegów jednocześnie. Stałem wówczas na stanowisku, że z chwilą likwidacji DR (wymuszonych unijną Dyrektywą) pozostanie nam tylko nasze Zaświadczenie z BT, na którym zmieszczą się pieczątki podpisy nawet trzech Kolegów + pomocnika, którzy wykonywali jedno BT.

Oczywiście, że powyższe zdanie jest lekką (?) przesadą, ale podtrzymuję swoje zdanie zawarte w starym polskim przysłowiu, że co dwie głowy (nawet z pomocnikiem), to nie jedna – w trakcie jednego BT.

Na wielu naszych SKP funkcjonuje w praktyce pomocnik, który nie posiadając jeszcze uprawnień praktycznie przyucza się do naszego zawodu. W wielu przypadkach rolę taką pełnią także uczniowie szkół samochodowych lub studenci, którzy myślą o zdobyciu naszych uprawnień.

Piszę o tym, bo przed paroma dniami zadzwonił do mnie nasz Kolega, który przed bardzo wieloma tygodniami (a może już miesiącami) zrezygnował z wykonywania naszego zawodu. Pogadaliśmy chwilę i dowiedziałem się, że gdy przyszedł czas okresowego BT jego samochodu, które wcześniej zawsze sam wykonywał na SKP, na której w danym momencie pracował, to tym razem postanowił udać się do swojego znajomego na SKP w tym samym mieście.

Gdy zajechał na tą SKP faktycznie spotkał swojego znajomego. Ale w tym momencie ten jego znajomy otrzymał jakiś dziwny telefon. Po zakończeniu rozmowy okazało się, że dzwoniono z parafii z prośbą, aby pilnie odwiózł/zawiózł gdzieś miejscowego księdza. No cóż, nie każdy może mieć takie chody . . . (?).

Ten znajomy (dzwoniącego do mnie) zawołał wówczas z zaplecza SKP pomocnika i polecił mu wykonać czynności przygotowawcze do OBT (opłata, ciśnienie w oponach, sprawdzenie numerów, itp., itd., et’cetera) informując, że musi pilnie zawieźć gdzieś księdza, że za chwilę wróci i dokończy to OBT.

I, jak powiedział, tak zrobił, czyli opuścił tę SKP w czasie pracy, bo wyjechał (… – wiadomo gdzie).

Pomocnik wsiadł za kierownicę samochody naszego Kolegi i wjechał nim na stanowisko kontrolne kanału przeglądowego. Następnie tylko zszedł do kanału, rzucił okiem na stan podwozia i zaraz wyszedł informując właściciela pojazdu i naszego Kolegę, że wszystko jest o’key, czyli dobrze (. . . . . – ?) i zaprosił go do kanciapy, czyli do biura, gdzie pobrał opłatę za to OBT. Potem jeszcze wklepał dane tego pojazdu do systemu.

Następnie wziął do ręki DR naszego Kolegi i wypełniając dane o terminach postawił pieczątkę i podpisał się – podrabiając podpis insp. UDS-a, który zamiast pracować musiał pojechać po księdza (sic!), aby – proszę ciebie – wyrobić sobie chody (w Niebie?).

Wszystko to poszło tak szybko, że nasz Kolega – ze zdziwienia! – nie zdążył nawet zareagować, gdy trzymał w ręku swój DR z wbitym OBT i z fałszywym podpisem, ale . . . . – bez zaświadczenia i bez sprawdzenia (wiecie czego!).

Jak z powyższego widać, ten pomocnik nie był tak całkiem w ciemię bity. Musiał być poinstruowany wcześniej, aby w takich przypadkach nie wystawiać zaświadczenia (sic!). Ale jest tu zasadne pytanie, kto tego pomocnika tak nauczył i po co?!?

No zastanówmy się przez chwilę, czy z tego może wynikać (ale nie musi), że to nie było pierwszy raz? boring

Słuchając tej historii nie miałem powodu kwestionować jej prawdziwości. Dlatego zastanawiałem się, jak zaradzić takim przypadkom w przyszłości i kto tu najbardziej zawinił. Czy pomocnik nauczony patologicznych zachowań przez właściciela tej SKP, czy też tenże właściciel (brak nadzoru) lub jego pracownicy z naszymi uprawnieniami, którzy wożą się z księż(a)mi, bo chcą mieć – proszę ciebie – chody (czy chody w Parafii, to chody w Niebie)?

Tematyka naszych kursów i szkoleń nadal nie obejmuje kwestii etyki i moralności zawodowej. Więc, jak się przed czymś takim bronić?

Prawda jest taka, że takie problemy chyba może zlikwidować jedynie obowiązkowy monitoring naszych SKP.

No samo powiedzcie, czyż nie mam racji?

A może Wy widzicie inne rozwiązanie takich sytuacji?

confused

Pyta i pozdrawia

dziadek Piotra

– – – – – – – – – – –

P.S.

I dla relaksacji parę ujęć z Poznania w trakcie targowych akcji.

Loading