KOCHANEJ MAMIE

Rate this post

KOCHANA MAMO.

 

A te 80 lat, to tak niewiele

– pomyślał urodzony w niedzielę,

gdy „gadułą” go wyznaczyli demokratycznie (?)

chyba na pożarcie przy tej inauguracji,

więc chociaż uroczyście,

bo to już przy tej kolacji.

 

Ale jest, jak jest.

A, że od podsumowań nie stronimy

i je bardzo lubimy, wręcz hołubimy,

to wspomnijmy, kim byliśmy, kim jesteśmy,

czego dokonaliśmy i co założyliśmy.

 

A zaczęło się tak pięknie, jak i prozaicznie.

Bo w Pile się spotkali i bliżej poznali,

a potem się pokochali

– nie tylko platonicznie.

 

On, w milicyjny mundur odzian

– przepiękny był to młodzian!

Ona, nauczycielka nieśmiała,

na śmierć się zakochała!

I z grona adoratorów wielu

Franciszka ci wybrała.

 

I oto mamy:

Grzegorz – najstarszy był i najbardziej szanowany,

bo największą władzę miał,

i choć Grzechem był zwany,

nie zawsze w grzechu żył,

bo pierwej śliczny, jak janiołek był.

Blond włoski kręcone miał,

każdy przedszkolak by go za dziewczynę chciał…..

 

Potem zmężniał, ale tylko nieco,

sztajgerem został oraz Ojcem Dzieciom.

A potem jeszcze, choć różnie to bywało,

i od problemów nie raz bolała go bańka,

to zawsze twardo się podnosił, jak ten Wańska-wstańka.

 

A mówiący te słowa – dzisiejszy gaduła,

to wiecznie czegoś szukający dziwak i niezguła.

Był zapisan do chóru i do munduru,

ponad 10 zawodów różnych w życiu miał.

Bywało, że płakał, ale często też się śmiał,

na matematyka się zapowiadał,

a dziś, o zgrozo – rymy składa.

 

Zaś dzisiejszej Solenizantki Córka,

jako, że jedyna, więc najbardziej kochana,

Siostra nasza Lila, Lidką później zwana,

o dorównaniu Tobie w zawodowych osiągnięciach zawsze marzyła.

I choć nie wzięła przykładu z mamy, i tylko troje Dzieci urodziła,

to dla całej czwórki (dzieci?) przyszłość swoją zawodową na zawsze poświęciła.

Przeżyła Wałcz i Szczecin, ma wielki dom, kontenery, psy i koty,

przeżyje i Karolinę, i zdrowotne kłopoty.

 

A Waldeń’ka ta nasza do Krawczyka tak podobny,

dlatego, jak ten pączuś w masełku i w pudrze obtoczony

kochającą Rodzinką, pieniążkami Żony…

 

Uwielbia ci On góry, narty i różne wojaże,

zostało mu z młodości, jak sam opowiadał,

gdy na półwysep Arabski podróże (!)

ponad naukę przedkładał,

szpanując przed Arabami w tenisówkach i . . . .

– w wojskowym mundurze.

 

 

A najmłodsze z niewinnych dzieciątek naszej Solenizantki,

to Dareczek, najbardziej znany z Rodziny Kowalski-ch.

W genach maminą miłość przejął do Ojcowego munduru,

nie mogąc się drzewiej opędzić od panienek sznurów.

I tak całe życie zeszło mu, choć także nie za miałko,

a to w zielonym uniformie, jak liście w Goraju,

a to w moro, gdy przyszło biegać z pałką

w morzu gazów łzawiących oparów,

a to z dystynkcjami oficera wyższego

na warszawskim stolcu posadowionego.

 

I dzięki tej właśnie historii jest tu nas spora gromadka….

Od wnuczka, po dziadka…..

I po mamie zdolni tacy, brak wśród nas nieuków,

jest i Solenizantka, najmądrzejsza z Matek, już Prababka.

Niejednego mamy dziadka, nie brak wśród nas wnuków.

 

Ale to nie wszystko przecież,

bo mamy już swoje Rodziny, sami dobrze wiecie….

I wszyscy bardzo się szanujemy, bardzo się kochamy,

i z wzajemnym szacunkiem dla siebie często rozpawiamy.

 

I dobrze się stało,

że przyszło nam spotkać się na Twojej uroczystości – Mamo Kochana

właśnie tutaj w Studnicy,

gdzie tyle wspomnień czystych, i o tych, co odeszli,

jak w źródlanej krynicy!

Gdzie widzę Ojca naszego, jakby dzisiaj niby,

gdy krząta się po obejściu z rana,

zbierając gromadkę na grzyby…..

I Danusie widzę – wielki serce miała,

I Piotrusia pamiętamy – ot, historia cała.

 

Te nasze szczęśliwe godziny…..

Gdzie ogniska i nocnego nieba urok do dzisiaj jedyny….

 

A wszystko to, co opisałem,

co Rodziną się zowie,

Całe to szczęście nasze i te przyjemności,

To wszystko dzięki Tobie,

Twojej matczynej miłości i zapobiegliwości.

 

Jesteś dla nas wyzwaniem, i do tego wzorem,

jak żyć uczciwie, godnie i z honorem.

I każde dobre słowo świata, to za mało,

by powiedzieć Ci to wszystko, co serce by chciało.

 

Więc w rocznicę Twoich urodzin

życzymy Ci szczęścia, zdrowia i wszelkiej pomyślności!

 

I przyznaj sama, że szybko zleciało….

I te 80 lat, to tak niewiele,

o których na wstępie mówił „gaduła”,

ten urodzony w niedzielę.

Więc cóż tam kolejne 80, musi być co najmniej 100,

życzą Ci . . . . . . – no wiesz kto.

To Twoje najcudowniejsze dziatki,

czyli: Grzesiu, Błażejek, Lilunia, Walduś i Dareczek.

Bo to życzenia także z okazji Dnia Matki!

 

I nie jest prawdą wcale, iż to wyleciało mi z głowy,

że z tymi życzeniami ściskają Cię także mocno nasze drugie połowy,

Bo jesteśmy tutaj wszyscy z naszymi Rodzinami i Wnukami.

Wszystkiego dobrego Mamo Nasza. My Cię wszyscy bardzo, bardzo kochamy!

 

Studnica, maj 2012 r.

Loading