A CO TAM W CHOJNOWIE

5/5 - (1 vote)

A co tam – panie – w Chojnowie było? Ano . . . . . – to i owo się i wydarzyło. Ale to nie tak powinno wyglądać. Czyli tylko o jednej (?) chojnowskiej stacji paliw, o braku nr VIN w ciężarówce i o problemach ze stołowaniem się w chojnowskich jadłodajniach.

 

I. Jak rżną na chojnowskich stacjach paliw.
Nie będę tu pisał o dość powszechnym procederze zawyżania stanu zatankowanego gazu (np. do butli o poj. 30 l rzekomo mieści się 35 l gazu). Tym razem chodzi tu o grubszą sprawę.
A mianowicie podjechałem na jedną z chojnowskich stacji paliw, gdzie tankowaniem gazu zajmuje się wyłącznie jej obsługa. I pech chciał, że byłem na obcych tablicach rejestracyjnych, a do tego z dość odległego miasta (350 km), co prawdopodobnie miało znaczenie.
Tankowałem gaz, tradycyjnie 30 litrów – do pełnego zbiornika. Zawsze, ZAWSZE starcza mi to na 300 km (przemieszczam się z prędkością 90 – 110 km/godz.. Ale tym razem było inaczej, bo zabrakło mi gazu już po przejechaniu 200 km i to w sytuacji, gdy w pobliżu nie było innej stacji paliw. Byłem wówczas na S-5, która była w budowie na odcinku za Wrocławiem w kierunku na Poznań.
Liczyłem, że zatankuję po przejechaniu jeszcze kolejnych 100 km, czyli gdzieś w okolicach pod Poznaniem. A tu maszszsz, stres i stracony czas po zjechaniu z S-5 w poszukiwaniu lokalnej stacji paliw na nieznanym terenie.
I tak się zastanawiam, jak udało się temu pracownikowi stacji paliw tak mnie orżnąć (w biały dzień!), że liczydło pokazało prawie 30 l LPG, za które też i zapłaciłem. Zaś w rzeczywistości było tego tylko 20 l, bo przejechałem tylko 200 km, zamiast 300.
Bardzo zaciekawiła mnie ta metoda oszustwa (tylko dla kierowcy z obcego terenu?) czyli, jak oni to robią (?).
A może Wy znacie ich metody? Będę zobowiązany za wszelkie sugestie.

 

II. VIN tak skorodowany, że nieczytelny.
Przyjechał na mojej zmianie klient małą ciężarówką na naszą SKP. Pojazd był mocno spracowany, czyli dość mocno eksploatowany – sami rozumiecie. Ale przecież wszystko ma swoje granice.
Bo na ramie za przednim prawym kołem były już tylko jakieś nieczytelne wgłębienia i szczątkowe elementy niegdysiejszego numeru VIN. Nie dało się odcyfrować żadnej cyfry lub litery, żadnej litery lub cyfry!
A to oznacza, że ten stan trwa już od kilku lat. Sami wiecie, że nie jest możliwe, aby taki stopień korozji nastąpił w ciągu jednego roku. Bo na początku zanikają elementy cyfr i liter, potem dopiero poszczególne litry i cyfry. Ale żeby tak cały nr VIN nie był możliwy do oczytania?!?
A pieczątki . . . – i owszem, co roku.
Koledzy proszę, aż tak nie ryzykujcie. Lojalność wobec klienta także ma swoje granice! Nie warto dla takiej „lojalności” ryzykować prokuratorską sprawą karną, a potem pozbawieniem uprawnień.

 

III. Stołowałem się w Chojnowie.
Stołowałem się w Chojnowie z przyjemnością. Były to okolice Rynku i dworca PKP, bo personel uśmiechnięty, ceny przystępne, a posiłki smaczne.
Ale z dnia na dzień coś się w tej materii zaczęło zmieniać, i to na gorsze. Personel już nie podchodził do stołu po każdym kliencie, aby go wytrzeć, jak kiedyś bywało. A niektórzy klienci potrafią po sobie pozostawić na stole nie tylko okruszki od bułki . . . .
A do tego cena posiłków tak wzrosła, że . . . .
Wzrost tej ceny nie został zrekompensowany choćby kulturalniejszą obsługą.
Ale ten jeden widok spowodował, że zaprzestałem korzystać z tych jadłodajni, bo . . .
Weszła bardzo starsza osoba z aluminiową kanką po zupę. Takich kanek już się nie produkuje. Personel odebrał tę kankę i nad garem z zupą – zbyt dużą chochlą – nalewał tę zupę do tej zabytkowej kanki. Chochla była za wielka, kanka była duża (2 l?), a wlew do kanki za mały. Dlatego po kance spływała przelewana zupa z powrotem do gara.
Ja nie twierdzę, że ta kanka była brudna. Ale nie jestem też w stanie udowodnić, że ta kanka była wcześniej wystarczająco umyta w swojej zewnętrznej części….

A do tego ci nieuprawnieniu ludzie poruszający się bez ochronnych ubrań po kuchni i obsługujący się sami (rodziny lub znajomi personelu), ten personel bez ochronnych nakryć głowy i trzepiący rozpuszczonymi włosami nad garnkami . . .

To nie tak powinno wszystko wyglądać.

Uważajcie na siebie,
dziadek Piotra
– – – – – – – – – – –

Loading