DYREKTYWA 45/2014 NASZYM PRAWEM

Rate this post

Dyrektywa 45/2014 r., czyli co mnie złości, gdy to jest historia dość już leciwa o urzędniczej nieudolności. 

Minęło już 6 lat, jak urzędnicy resortu transportu z Ministerstwa Infrastruktury otrzymali ten dokument do wdrożenia do naszego Prawa o ruchu drogowym.

Ten dokument od początku miał problemy z jego wdrożeniem:

  • zaczęło się od błędnych tłumaczeń,

  • potem były zróżnicowane interpretacje, co do przetłumaczonych już treści, które zawarte zostały w tym dokumencie,

  • następnie do pracy przystąpili lobbyści z poszczególnych środowisk w branży motoryzacyjnej, którzy chcieli tu upiec własną pieczeń, np. wzrost ilości sprzedanych nowych pojazdów lub sprzedanych części motoryzacyjnych. Postulowano pominięcie całych fragmentów tej Dyrektywy, aby nie naruszać ich własnych interesów.

To wszystko nie sprzyjało przyjęciu jednej zgodnej opinii całego środowiska związanego z SKP. Sytuację tę wykorzystali – wrogo nastawieni do naszego środowiska – urzędnicy resortu transportu (DTD), którzy przygotowali bardzo restrykcyjną wersję tej Dyrektywy, co zaowocowało tym, że ten projekt zmiany ustawy PoRD został zdjęty z obrad sejmu w grudniu 2018 r. Realizacja tego projektu stanowiła zagrożenie dla rządzącej partii, gdyż w odczuciu społecznym był zbyt restrykcyjny.

I od tego czasu jest jeszcze daleka droga do przyjęcia zgodnej wersji tej Dyrektywy. Między innymi pomija się zapisaną w tej Dyrektywie rolę uprawnionego diagnosty samochodowego, który ma być niezależnym inspektorem stojącym na straży bezpieczeństwa w ruchu drogowym.

Wszelkiej maści lobbyści unikają tego tematu, niczym diabeł święconej wody. Do ich grona zaliczają się także urzędnicy naszego ministerstwa infrastruktury.

Ten cywilizowany i cywilizacyjny postulat o naszej niezależności, który funkcjonuje w większości krajów UE jakoś nie może przebić się do świadomości urzędników transportowych w naszym polskim i wschodnim zaścianku prawnym.

Słyszeliście może o ich jakiejkolwiek propozycji w tym temacie, nie? Bo ja też nie słyszałem.

Wynika to z dwóch powodów:

  1. Polityczne kryteria wyboru na ministerialnych stanowiskach urzędniczych obarczone są błędem prawno-konstytucyjnej niekompetencji.

  2. Nasze inżynierstwo transportowe po prosu nie wie, jak rozwiązać ten problem niezależności zawodu uprawnionego diagnosty samochodowego w europejskim wydaniu i na europejskim poziomie!

Więc nie ma żadnego wyboru, pozostaje nam tylko ta jedna i jedyna propozycja:

Krajowa Izba Diagnostów Samochodowych !

Postanowiłem ten temat poruszyć, bo nieco zdziwiła mnie duża ilość osób, która dalej jest zainteresowana tematem pt. „Krajowa Izba Diagnostów”, który przecież poruszyłem na naszej stronce już dość dawno temu, bo w dniu 9 listopada 2020 r. – https://www.diagnostasamochodowy.pl/2020/krajowa-izba-diagnostow/

Ponadto, z ilości opinii, które płodzą nasze branżowe organizacje (wyręczając ministerialnych urzędników w myśleniu, którym za to przecież płacimy!) . . . .

więc z tych opinii branżowych chyba wynika, że wszyscy już chcą jakichś zmian – najczęściej tradycyjnie rewolucyjnych. Choć nikt lub niewielu chce powiedzieć, czemu te ich zmiany mają służyć. A jeśli cokolwiek na ten temat mówią, to zwyczajnie (kłamią?) się mylą, czyli błądzą, nie potrafiąc odróżnić rzeczy istotnych od marginalnych.

Ponadto, ci piszący kolejne projekty zmian nie deklarują, że cele zakładane tymi zmianami zostaną osiągnięte. A to powoduje sytuację, że te zmiany odbierane są jako zmiany dla samych zmian, a nie dla zrealizowania społecznie użytecznych celów, jak np. Poprawa BRD.

Więc tak, ja postuluję realizację postulatu zapisanego w Dyrektywie 45/2014 r. – pod postacią gwarancji niezależności naszej pracy – w formie Krajowej Izby Diagnostów Samochodowych. Tak, jak mają to inne podobne zawody zaufania społecznego, np. Adwokaci, Lekarze, Pielęgniarki i Położne, Komornicy i inni Prawnicy. To cywilizowany i cywilizacyjny postulat, którego realizacja jest zapisana w naszej Dyrektywie, a który przyniesie pożądany przez wszystkich i prawie natychmiastowy skutek w postaci dalszej i systematycznej poprawy jakości BRD oraz w wyniku systematycznej pracy dostosuje jakość BT na SKP do zmian, które niesie postęp cywilizacyjny i techniczny.

I przypominam tylko dwie-trzy kwestie związane z unijnymi Dyrektywami:

  1. Istnieje orzecznictwo TSUE dotyczące skutku, jaki niesie brak wdrożenia unijnej Dyrektywy.

  2. Dyrektywy powstało również po to, by zapewnić ochronę podmiotom prywatnym w sytuacji, gdy państwa nie wdrożyły dyrektywy w terminie lub wdrożyły ją nieprawidłowo.

  3. Dyrektywy nie są po to, aby przyznać dodatkowe uprawnienia państwom członkowskim wobec prywatnych podmiotów.

  4. Możliwość powołania się na bezpośredni skutek przepisu dyrektywy jest prawem każdego podmiotu, któremu ta dyrektywa przyznaje bezpośrednio uprawnienie, np. do niezależności naszej pracy, gdy dany postulat nie jest możliwy do zrealizowania z winy państwa członkowskiego UE.

  5. Państwo członkowskie nie może powoływać się na przepisy niewdrożonej lub nieprawidłowo wdrożonej dyrektywy.

  6. Powołanie się na przepis dyrektywy jest uprawnieniem każdego podmiotu!

  7. W świetle zasady pewności prawa w UE całkowicie wykluczona jest możliwość, by państwo członkowskie nałożyło na podmiot prywatny obowiązki wynikające z niewdrożonej bądź z nieprawidłowo wdrożonej dyrektywy!

  8. Przeciwna interpretacja prowadzi do naruszenia zasad ogólnych prawa UE, których dotyczy art. 6 ust. 3 Traktatu o Unii Europejskiej. W szczególności narusza zasadę pewności prawa wynikającą z tradycji konstytucyjnych wspólnych państwom członkowskim, a w Polsce powołaną w art. 2 Konstytucji.

Pozdrawiam

dziadek Piotra

– – – – – – – – – – –

Loading