TO I OWO – ZAWSZE BRANŻOWO

Rate this post

To i owo, przeważnie branżowo. Czyli o tym, jak to pewien diagnosta w Tarnowskich Górach sprzedaje samochód oraz o dziwnym Kliencie i o wchodzeniu do cudzego mieszkania w brudnych butach.

 

I. Diagnosta sprzeda samochód.

Nasz młodszy Kolega Mechanik, który aplikuje do naszego zawodu postanowił zmienić samochód. Po tym postanowieniu przystąpił do realizacji, czyli zaczął przeglądać dostępne w internecie oferty. Jego uwagę zwróciła oferta pt. „diagnosta sprzeda samochód”. Naszego młodego Kolegę Mechanika ostatecznie przekonało do tej oferty zawarte w niej słowo „diagnosta”. Był przekonany, że jak uprawniony diagnosta samochodowy sprzedaje samochód, to wykonywany zawód, czyli praca na SKP jest gwarancją wiarygodności i rzetelności. Długo nie czekał, tylko z gotówką udał się z Dolnego Śląska do Tarnowskich Gór. Sprzedający ten samochód diagnosta z Okręgowej SKP w Tarnowskich Górach twierdził, że jest pierwszym polskim właścicielem a stan licznika jest oryginalny i sprawdzony. No jak tu nie wierzyć czynnemu diagnoście samochodowemu?

Na tamtejszej Okręgowej SKP jeszcze tylko sprawdzono ten samochód, aby go ostatecznie kupić. To było w lipcu br.

Nie minęły 3 miesiące, gdy zakupiony samochód naszego Kolegi Mechanika zaczął . . . . .(…) – oszczędzę Wam szczegółów, bo tym razem nie chodzi o rodzaj usterki, ale . . . . – o naszą zawodową wiarygodność!

Bo zdesperowany stanem silnika nasz Kolega Mechanik nawiązał kontakt z polskim przedstawicielem producenta pojazdu, gdzie poinformowano go, że licznik tego pojazdu jest cofnięty o 150.000 km (sic!).

No jak to, diagnosta cofający licznik pojazdu?

Swoje oferty sprzedaży pojazdów z cofniętym licznikiem kłamliwie uwiarygodnia wykonywanym przez nas zawodem?

Czy to ma znaczyć, że każdy z nas tak ma i dokonuje przestępstw cofając licznik/drogomierz przy sprzedaży pojazdu?

Nasz Kolega Mechanik kupił ten samochód tylko dlatego, że sprzedawał go cyt. „diagnosta” – tylko i wyłącznie dlatego!

Nie pomógł telefoniczny kontakt, aby polubownie załatwić tę sprawę, bo sprzedający diagnosta z Tarnowskich Gór stwierdził, że od momentu sprzedaży . . . . . – minęło już zbyt wiele czasu (?).

Poinformuję Was, czym to się skończyło.

 

II. Na naszą SKP przyjechał pewien dziwny, choć młody klient.

Kiedyś to była norma, że na SKP wjeżdżało się tylko i wyłącznie czystym pojazdem. Podobnie, jak to dziś ma miejsce w cywilizowanych krajach UE. Diagnosta potrafił powiedzieć klientowi, że takiego brudasa on nie zrobi/nie sprawdzi i tyle. Trzeba było zawrócić, umyć samochód i ponownie – ale już czystym! – wjechać na OBT.

Nie będę Wam opowiadał, jak to teraz trwa walka o klienta i na co godzimy się ze spuszczonymi głowami i z nosami na kwintę. Niektórzy, aby zadowolić klienta chcą nawet wchodzić mu w . . . . – rurę wydechową?

A tu maszszsz, niczym z liścia w twarz!

Bo na mojej zmianie przyjechał swoim samochodem pewien młody człowiek i zaraz zwrócił się do mnie z przeprosinami. Nie zdążyłem nawet jeszcze odebrać od niego DR lub zawiesić oko na jego pojeździe. Musiałem wyglądać na zaskoczonego, bo nie czekając na moje pytanie „za co?” powiedział, że nie zdążył umyć pojazdu, bo jedzie z trasy a tu do zamknięcia naszej SKP pozostało niewiele czasu.

No cóż, nie ukrywam, rozbroił mnie! Zaczęliśmy trochę rozmawiać i on uzasadnił swoje przeprosiny tym, że przecież nie wchodzi się do cudzego mieszkania w brudnych butach. Więc także nie powinno się wjeżdżać na nasze SKP brudnym pojazdem.……

Z tego wszystkiego nie wpisałem mu do systemu drobnej usterki w postaci „niemania” żaróweczki – przyznaję. Nabrałem wiary w Młodych Ludzi.

Trzymajmy się w zdrowiu, bo tu i ówdzie zaczęło się dziać różnie.

Dziadek Piotra

– – – – – – – – – – – –

Loading