TO I OWO – ZAWSZE BRANŻOWO

Rate this post

To i owo, ale zawsze branżowo. Czyli jesienny wysyp (chociaż nie były to grzyby), info z Niemiec o czym nie powiedział nam cudzoziemiec oraz kto ma jaki inteligencji iloraz.

I. Jesienny wysyp ofert.

Zaskoczony byłem, gdy dziś – nieco przez przypadek – wszedłem na jakąś internetową stronkę z ogłoszeniami i zobaczyłem ile jest tych ofert. Dotyczyły generalnie zbycia SKP, czyli sprzedaży, wynajęcia lub też wydzierżawienia. I to zaledwie na jednym dość znanym portalu internetowym (nie wchodziłem na inne).

Nigdy wcześniej nie widziałem tego aż tyle i to w jednym miejscu. Do tej pory zdarzało się to sporadycznie i zawsze gdzieś tam na marginesie informacji dotyczących naszych SKP . . .

Jedna oferta była specyficzna, bo dotyczyła możliwości sprzedaży Okręgowej SKP, ale z możliwością przeniesienia jej w inne miejsce. Widocznie w jej dotychczasowym miejscu właściciel przewiduje coś bardziej opłacalnego.

Branżową ciekawostką jest też zapewne ten znany od paru miesięcy fakt, że generalnie likwidują się podstawowe SKP, co ma też widoczne odzwierciedlenie w tych ofertach, gdzie Okręgowe stanowią jednak mniejszość.

Myślę, że to już jest trwała tendencja na naszym rynku, która będzie widoczna przez szereg następnych lat. Inwestorzy zmieniają preferencje, więc ewentualny przyrost (o ile w ogóle nastąpi) odbywał się będzie jedynie w grupie Okręgowych SKP. I patrząc z tego punktu widzenia, to osobiście odradzam inwestowanie w podstawowe SKP. Bo rynek Podstawowych SKP będzie się systematycznie zmniejszał, a utrzyma się jedynie w małych miejscowościach bez flot samochodowych oraz na osiedlach tych miast, gdzie budowa Okręgowych jest trudna lub niemożliwa.

Tej tendencji nie zmieni już nawet podwyżka naszego Cennika, gdyż pamięć o perturbacjach i kłopotach związanych z brakiem jego waloryzacji będzie jeszcze bardzo długo się utrzymywała w branżowej pamięci.

Ponadto nikt nam nie zagwarantuje, że następna władza nie sięgnie po raz kolejny po następnego „Jarmuziewicza”, gdy na rynku jest tak mało przygotowanych merytorycznie fachowców.

II. Informacja z Niemiec o czym nie powiedział nam cudzoziemiec.

W grudniu ubiegłego roku pisałem o nieprawidłowościach związanych z BT pojazdów w Niemczech – https://www.diagnostasamochodowy.pl/2020/niemiecki-diagnosta-to-nasz-odpowiednik/

I choc sam byłem świadkiem tej rozmowy z klientami na mojej zmianie, którzy pochodzili gdzieś ze Wschodu, to wówczas pomyślałem o tej sytuacji, że to była tylko taka . . . ., no ot, ciekawostka, jedna z wielu, drobna i nieistotna.

Ale w Niemczech systematycznie rośnie nam (???) ilość Rodaków, więc i przepływ informacji mamy coraz szerszy i pełniejszy. Także w zakresie naszej branży związanej z BT pojazdów. Bo oto dowiedziałem się od jednego z naszych pracujących tam Rodaków, że tam, gdzie obecnie mieszka i pracuje w Niemczech, za dodatkową opłatą można uzyskać przedłużenie ważności BT o kolejne dwa lata . . . . . . – nawet bez przedstawienia pojazdu do BT (sic!).

Chodzi o takie przypadki, gdy nasz niemiecki odpowiednik przychodzi wezwany do warsztatu, w którym pojazd przygotowuje się do kontroli technicznej. On do tego warsztatu nie zawsze nawet przychodzi, bo w nim nie ma i często nawet nie było pojazdu, którego termin BT ma przedłużyć o kolejne dwa lata. Umawiają się w pobliskiej knajpce, gdzie przy stoliku i przy piwie dokonywane są takie przestępcze „transakcje”.

Ja nie piszę o tym, by propagować tego typu patologiczne zachowania. Ja piszę o tym, żeby każdy z nas wiedział, że świat nie jest tylko czarno-biały. A jego poprawienie uzależnione jest jednak zawsze – tylko i wyłącznie! – od tego, czy mamy rzetelną i prawdziwą wiedzę o jego codziennym funkcjonowaniu.

III. Oraz kto ma jaki inteligencji iloraz.

Nie zaskoczyła mnie informacja na ostatnim szkoleniu PISKP, że problem z drogomierzami (licznikami przebiegu) maszyn drogowych, rowerów i urządzeń transportu osobistego wreszcie został uporządkowany. Że nasi (?) ministerialni urzędnicy w DTD (rosort transportu) wreszcie do tego dorośli, że wreszcie zrozumieli istotę tego problemu. Więc chociaż po czasie, ale wreszcie mogło dojść do zmiany obowiązującego w tym zakresie Prawa.

Bo, zgodzicie się zapewne ze mną, że to musiało być uporządkowane – prędzej czy później.

Ale mnie zafrapowało jedno zdanie z tego szkolenia. A mianowicie, że wadliwość wprowadzonych w tym zakresie rozwiązań była sygnalizowana przez fachowców, w tym także przez PISKP. Więc, jak można było forsować to szkodliwe rozwiązanie. Jak można było przekonywać do tych absurdalnych rozwiązań polskiego ustawodawcę. Czy to była tylko głupota, zwykłe przeoczenie, czy też sabotowanie cywilizacyjnych rozwiązań w Polskim Prawie?

I co, i nikt nie poniósł konsekwencji dyscyplinarnych za to absurdalne rozwiązanie? Przecież nam za drobniejsze przewiny odbiera się uprawnienia na 5 lat! I to z ich inicjatywy! Czy Wy tego nie widzicie?

Jaki trzeba mieć iloraz inteligencji, by nie widzieć tego problemu na etapie dyskusji o projektach zmian? A przecież, to oni szykują nam kolejne takie kwiatki . . . . .

dziadek Piotra

– – – – – – – – – – – –

Loading