WKURZONY PRZEDSIĘBIORCA

Rate this post

Wnerwiony przedsiębiorca.

Zadzwonił do mnie bardzo wkurzony przedsiębiorca i nasz Czytelnik. Zapytał mnie na wstępie i bez ogródek, czy ja coś już wiem o możliwej podwyżce naszego Cennika. Zgodnie z prawdą odpowiedziałem, że – NIESTETY! – o niczym takim nie wiem! A do tego wyjaśniłem jeszcze dodatkowo, że nie widzę w najbliższym czasie szansy na jakąkolwiek podwyżkę Cennika. A na pewno nie na taką, która będzie nas satysfakcjonowała!

Miałem wrażenie, że moja odpowiedź tylko jeszcze bardziej rozsierdziła mojego rozmówcę, czemu dał wyraz w kilku nieparlamentarnych słowach pod adresem rządzących. Bo taka jest też prawda, że od 6 lat czekamy na to zmiłowanie się rządzących z PiS-u w sprawie naszego Cennika. Ale na to wygląda, że oni w rządzie nie mają głowy do tego i nie przejmują się tym, że nasza branża upada. W każdym aspekcie tego słowa. Czyli etycznie, finansowo, prawnie, moralnie, gospodarczo, w odbiorze społecznym i w przekazie medialnym.

Rozmawiając tak o tej naszej upośledzonej branży, od słowa do słowa, od historii do teraźniejszości udało się nieco (?) rozładować słowną agresję i napięcie. Okazało się, że mój Rozmówca jest przedsiębiorcą, który posiada 3 SKP. A specyficzną ciekawostką jest ten fakt, że z tych trzech SKP każda mieści się w innym powiecie (sic!). Więc sami rozumiecie, że mój Rozmówca, jak mało kto zna od podszewki wszystkie problemy naszej branży, z różnymi i nawet bardzo zróżnicowanymi interpretacjami prawnymi w sąsiadujących powiatach.

A ten fakt – zróżnicowanych interpretacji naszej ustawy PoRD w poszczególnych powiatach – jest skandalem sam w sobie, do którego się już jakoś wszyscy (?) podobno przyzwyczailiśmy. Tak, jak i do innych podobnych patologii w naszej branży. Bo, jak toleruje to ministerstwo i się nie wychyla z tym znanym od dekady problemem, to dlaczego my mamy się wychylać, prawda? Jak rządzący z tym nic nie robią, to co może z tym zrobić statystyczny Kowalski, nawet choćby i był przedsiębiorcą prowadzącym jedną z naszych SKP?

Mój Rozmówca cały czas dociekał, dlaczego nikt z tym nic nie robi? Dlaczego nikt skutecznie nie walczy o tę podwyżkę Cennika, bo przecież tak dłużej już się nie da . . . . .

No cóż . . . . ., ja nie czuję się rzecznikiem/adwokatem/obrońcom żadnej naszej branżowej organizacji. Jednak przyznaję sobie prawo do oceny ich działania. A wynika to z prostego faktu, że jestem obserwatorem naszego środowiska – od co najmniej dekady. I od dekady, żadna z naszych branżowych organizacji nie może pochwalić się sukcesem, jakim może być podwyżka naszego Cennika. No . . . ., nie potrafili.

Zapewne, każda z tych naszych branżowych organizacji ma na swoje uzasadnienie multum argumentów uzasadniających ten obecny stan. Część tych argumentów jest zapewne merytorycznie uzasadniona – szczególnie w gronie członków danej organizacji. A także szczególnie wówczas, gdy członkowie danej organizacji widzieli w tym tylko i wyłącznie swój własny interes, a nie interes całej branży.

Piszę o powyższym, bo okazało się, że mój Rozmówca był także członkiem jednej z naszych branżowych organizacji. Ale zrezygnował z członkostwa widząc nieskuteczność jej działań (cyt.: „po co płacić składki za brak skuteczności?”).

Bo też aktualne jest pytanie, jak długo można oczekiwać po liderach danej organizacji, że branżowe postulaty większości członków zostaną zrealizowane? Rok, pięć lat, dziesięć lat? A, gdy ten czas minie, to czy warto nadal czekać i dalej płacić składki?

Ten (hamletowski?) dylemat z branżową przynależnością organizacyjną jest aktualny, gdy się weźmie pod uwagę, że bez tej organizacyjnej przynależności nie ma żadnych, Żadnych, ŻADNYCH szans na pozytywne załatwienie jakichkolwiek pozytywnych postulatów w naszej branży. Więc – być może – musimy uzbroić się w cierpliwość i płacić te składki członkowskie i mieć nadzieję, że liderów wreszcie ruszy sumienie, że może zmądrzeją, że zamiast administrowania wezmą przywództwo branży w swoje ręce i powiodą nas do jakiegoś i oczekiwanego od dekady sukcesu.

No chyba, że widzicie szansę w zmianie niektórych liderów. Ale to już całkiem inna sprawa.

Życzę jeszcze cierpliwości

dziadek Piotra

– – – – – – – – – – – –

Loading