KAS ŚPI, WIĘC TO NIEMCY ROBIĄ PORZĄDEK W BRANŻY MOTO Z AM-CARAMI

Rate this post

Krajowa Administracja Skarbowa (KAS) śpi od bardzo wielu lat, bo co najmniej od 1 stycznia 2016 r., na co wskazuje sprawa „Belarusa” w Polsce – o czym wiemy po wyroku NSA z dnia 4 grudnia 2024 r.

Ale na szczęście dla naszej praworządności nie śpią stosowne służby niemieckie, które w ramach akcji Nimmersatt wzięły się za robienie porządków na naszym chorym rynku moto. A chodzi tu ściganie polskich importerów aut, którzy zaczęli otrzymywać dosyć groźne w swojej treści listy. Pisze o tym Auto Świat w artykule, którego autorem jest Piotr Szypulski. Mowa jest tu między innymi o tym, że cyt.:

Niemieckie służby celne coraz częściej interesują się osobami, które przez Niemcy sprowadzały auta spoza Unii Europejskiej m.in. do Polski. (…). Chodzi przede wszystkim o samochody ściągane do Europy z USA, Szwajcarii i z Japonii, także o klasyki. Niemieckie służby ścigają importerów z dwóch paragrafów, z jednego niemal nie da się wybronić.

  1. Niemieckie służby celne intensyfikują kontrole dotyczące importu aut spoza UE, w tym klasyków z USA, Japonii i innych krajów.

  2. Postępowania dotyczą głównie zaniżania wartości celnej aut, ale także naruszeń przepisów o chemikaliach.

  3. Brak reakcji na wezwania może skutkować poważnymi konsekwencjami, zarówno w Niemczech, jak i Polsce.

  4. Służby kontrolują dokumenty aut sprowadzonych nawet kilka lat temu i od dawna zarejestrowancych w Polsce.

  5. Bez pomocy doświadczonego prawnika takie sprawy mogą się bardzo źle skończyć.”

No cóż, wiele razy o tym pisałem. Albo sami robimy porządki wokół siebie, albo przychodzi ten moment, że skala „brudu” przekracza przyjętą powszechnie normę i wówczas inni już biorą się za porządki wokół nas. Tyle, że wówczas sami płacimy za porządki robione przez innych, co zawsze wychodzi drożej.

Niższy Vat na auta w Niemczech (19% a nie 23, jak u nas), to nie jest jedyna przyczyna tego procederu, który polega (nadal!) na nielegalnym wprowadzeniu pojazdów na Europejski Obszar Celny. Przedmiotem działania niemieckich służb jest sprawdzanie, jaka jest rzeczywista kwota, jaką zapłacono za dane auto, na przykład z USA. I porównują tę kwotę z deklarowanymi, a które wynikają ze złożonych w Niemczech dokumentów.

Nie jest dla nas tajemnicą, że większość samochodów sprowadzanych do Europy z USA to samochody powypadkowe lub uszkodzone. Niemcy potrafili – w odróżnieniu od naszej KAS, która nie umie i nie potrafi, a może śpi – uzyskać info o cenach transakcyjnych w USA. I na tej podstawie weryfikują dokumenty składane przez naszych importerów. Szczególnie weryfikowane są przypadki, gdy cena zakupu była wyższa od zdeklarowanej w dokumentach. Bo oszustwa i fałszerstwa na cenie są ścigane w każdym cywilizowanym i demokratycznym kraju.

I podkreślam za Autorem artykułu, cyt.:

Warto wiedzieć, że na konieczności dopłacenia zaniżonych podatków i ceł wraz z odsetkami, raczej się nie skończy.

Bo w takich przypadkach w grę wchodzić tu może jeszcze nie tylko kodeks karno-skarbowy, ale też KK, czyli Kodeks karny oraz przepadek mienia (pojazdu), gdy kupiłeś złom. Bo będziesz jeszcze musiał zapłacić za jego utylizację (nawet, jeśli wcześniej zostało naprawione), o czym sam kilka razy pisałem!1 Sprawy te dotyczą także samochodów, które były fabrycznie wyposażone w klimatyzację wykorzystującą zakazany w Europie od lat czynnik R12 (freon).

A jest tu jakaś nasza rola w tym procederze? Na razie nic się nie mówi o naszych pierwszych OBT. Ale (dmuchając na zimne) profilaktycznie przypominam za Autorem, że cyt.:

Jeśli w amerykańskich dokumentach figurują wpisy:

  • salvage„,

  • total loss„,

  • junk„,

  • certificate of destruction„,

  • for parts only„,

to polski (lub niemiecki) urząd może uznać, że sprowadzone auto nie było wcale autem, ale odpadem, na którego przemieszczanie trzeba mieć specjalną koncesję.”

Z treści tego artykułu wynika też, że kombinowanie przy autach z USA to nie tylko nasza i specyficznie polska specjalność – pod parasolem ochronnym KAS i DTD (resortu transportu). Sprawę tę nadzoruje Europejska Prokuratura EPPO, do której Polska wreszcie przystąpiła po latach nierządów PiS-u. Jest więc nadzieja, jest światełko w tunelu, przez które jednak nie może spokojnie spać świat gangusów i oszustów pokroju „Alfonsa” K. Nawrockiego oraz część naszych handlarzy. Bo parasol ochronny nad patologiami w branży moto, w tym w branży naszych SKP będzie powoli, ale systematycznie zwijany.

Więc trzymajmy się tylko Prawa,

a zniknie kłopot i wszelka obawa.

Dziadek Piotra

– – – – – – – – – – – –

Na podstawie: https://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/polska/niemieckie-s%C5%82u%C5%BCby-%C5%9Bcigaj%C4%85-polskich-importer%C3%B3w-aut-ty-te%C5%BC-mo%C5%BCesz-dosta%C4%87-gro%C5%BAny-list/ar-AA1GOyTM

Loading