WOŁANIE O POMOC

Rate this post

Wołanie o pomoc w naszej branży, to wołanie na puszczy oraz info, czym skończyło się wołanie do Wojewody (Kolego mój młody).

Wszyscy uważają się za lepszych i nie będą pomagać jakiejś tam tłuszczy. A to nie żadna tam „tłuszcza”, tylko nasi Koledzy. I trzeba mieć świadomość, że tak niewiele trzeba, aby każdego dnia i o każdej porze każdy z nas może stać się tym potrzebującym pomocy. Wrocławscy Koledzy prosili o tę pomoc wielu i bardzo niewielu zechciało. I nie jest prawdą, że nie pomagali, bo nie potrafili. Prawda jest przykra, nie chciało im się, bo oni uważają, że są do wyższych spraw niż pomaganie komuś tam . . . . .

Bo oni tam – panie Dzieju – ważne sprawy w Stolicy mają na głowie, zaś Koledzy są na samym dole bariery społecznej.

A nasi wrocławscy Koledzy szukali pomocy w różnych instytucjach, i pomocy takiej nie znajdywali. Ale nie ma złego, co by na dobre nie wyszło. Bo wczytując się uważnie w tę odpowiedź Wojewody (jej II część – poniżej), do którego także zwracali się o pomoc, zauważyć musimy to mocne podkreślenie, że administracja publiczna musi działać wyłącznie w granicach przyznanego jej prawa – musi!

Nie może sama sobie wyznaczać zakresu działania lub domniemywać swojego zakresu działania. I jest to zgodne z zapisem art. 7 naszej Konstytucji.

Patrząc z powyższego punktu widzenia wołam o pomoc w oświeceniu mnie i wskazaniu przepisu prawnego, który umożliwia starostom/WK interpretowanie naszego prawa (chodzi o nasz zakres PoRD).

W tym kontekście przypomina mi się stara sprawa pewnej opinii prawnej, Opinii Prawnej, OPINII PRAWNEJ, którą posiadał w Leszczynku  nasz Kolega Selfmademan z której wynikało, że żadne starostwo/WK nie posiada ustawowego mandatu (bo tylko o taki ustawowy mandat może chodzić w tym przypadku) do interpretowania prawa, jaki posiadają na ten przykład instytucje skarbowe.

I z tego punktu widzenia dziwię się, że jeszcze żaden prawnik zaangażowany w obronę naszych Kolegów przed napastliwością naszych (?) urzędników nie wniósł do WSO kwestii przekroczenia uprawnień naszych urzędników w zakresie interpretacji obowiązującego nas prawa (np. do interpretacji terminów, itp., itd., et’cetera). Może to świadczyć tylko o tym, że:

  • są niedouczeni, bo nie znają art. 7 Konstytucji,
  • celowo ukrywają przed środowiskiem to prawne zagadnienie, żeby radykalnie nie zmalała im ilość spraw do obrony w sądach (kasa).

Osobiście optuję za druga wersją rozwiązania tego problemu, albowiem znamy takie przypadki, że stosunkowo znamienici branżowi prawnicy wiedzieli od trzech lat o niekonstytucyjności naszych przepisów i także nie podnosili tych kwestii w sądach lub nie uświadamiali zarządów swoich organizacji.

A jeśli ktoś powie, „więc co tu się dziwić zarządom naszych organizacji, że nie chcą nas bronić„, to odpowiadam, że prawnicy ukrywając swoją wiedzę robią to dla pieniędzy, zaś zarządy naszych organizacji nie broniąc swoich Kolegów pozbawiają się pieniędzy z tytułu przyszłego członkostwa – i nie tylko.

Samo wołanie „zapiszcie się!” bez aktywnej pro-koleżeńskiej postawy opóźnia proces integracji środowiskowej.

Dziwiąc się, że tej tak ważnej sprawy dla naszej świadomości prawnej (i nie tylko!), jaką jest brak podstaw prawnych dla różnorodnych urzędniczych interpretacji nie pilotują nasze organizacje branżowe, wołam: opamiętajcie się!

Bo nawet, gdy się nie uda za pierwszym razem (jak w przypadku RPO), to za drugim i trzecim razem może być sukces. A to jest lepsze niż bierne przypatrywanie się, gdy Koledzy wołają o pomoc.

I pozdrawiam

dziadek Piotra  

– – – – – – – – – – – – – –

P.S.

A odpowiadając koledze „Jarolud” na forumowe docinki (z tradycyjnym obrażaniem, np. „dziad”) chciałbym uprzejmie wskazać, że:

  1. proponowany przez niego skrót DS (diagnosta samochodowy) wskazuje jednocześnie na często poszukiwanego mechanika-diagnostę od silników, który nigdy nie miał i nie ma nic wspólnego z SKP.
  2. literka „U” dodaje nie tylko splendoru, ale także identyfikuje nas jako tych, którzy nie tylko posiadają stosowne Uprawnienia, ale także zdali Egzamin Państwowy. Dlatego skrót „UDS” jest o wiele lepszy niż „DS”.
  3. zaś „inspektor” przed tym skrótem jest nam potrzebny jak powietrze, w celu podniesienia morale naszego środowiska. Ponadto warto zaznaczyć, że sam kolega „Jarolud” wskazywał, że wymogi unijnej Dyrektywy przydają nam ten zaszczytny i zobowiązujący tytuł.
– – – – – – – – – – – – – –

 

 

Wojewoda - odpowiedź1

Loading