Dzięcioł

Rate this post

Dzięcioł zielony.

Od około dwóch tygodni, na stojący opodal mojego domu nieczynny słup wysokiego napięcia przylatuje dzięcioł.

Dzięcioł zielony, jak stwierdził mój sąsiad, który jest biegły w dzięciołach.  Ten zielony dzięcioł przylatuje codziennie, rano i po obiedzie, siada sobie na ten metalowy, zardzewiały zabytek świetności energetycznej PL i co robi ? Wali wyobraźcie sobie, wali dziobem w metalowy słup, jak młotem pneumatycznym. Dźwięk jego walenia dziobem w metal rozchodzi się po okolicy i już po kilku dniach zaczął mnie denerwować. Myślicie pewnie, że żartuję. Otóż nie. Dzięcioł wali w metal i nic sobie z nas nie robi. Wzbudza jedynie zainteresowanie sąsiadów, a mnie już przyprawia o ból głowy. Spłoszyłem go kilka razy, ale on nic, jest uparty. Wraca i wali. Wraca i wali. Nic sobie z nas nie robi.

Ten dziwny dzięcioł, pewnie jakiś chory, bo przecież nie podjął się w czynie społecznym odrdzewiania zabytków, dzięcioł zielony podkreślam, naturalnie skojarzył mi się z koalicjantem  miłościwie nam panującej partii rządzącej. A cała ta dosyć śmieszna sytuacja, z naszym rządem. Rząd stoi jak wielki, mocny, stalowy (lekko już zardzewiały) słup, a on, dzięcioł nad nim pracuje. Stuka go i stuka, na różne sposoby. Zastuka go, czy słup się obroni.

Takie szczególne przykłady stukania słupa, to przede wszystkim ostatnio wyczyn pierwszego samorządowca Podkarpacia, który nie tylko, jak donosi prasa, przekręcał przetargi, ale i stukał nie tylko słup. Dalej, nasz dzielny naczelny dzięcioł zielony, ostentacyjnie obrażał się na wykonane bez jego wiedzy zmiany w rządowym stadzie naczelnym. Obrażał się bardzo wyraziście, strojąc piórka przed kamerami i mikrofonami, by później jak zawsze spokornieć. Nie dalej jak dwa dni temu, stadko zielonych dzięciołów znowu zadrżało, bo wredna Bruksela  zażądała zwrotu 80 milionów euro, jako kary za brak nadzoru nad dyspozycją środków unijnych. Wcześniej dzięcioły posługiwały się taśmami i robiły magiel w spółkach skarbu państwa.

Tak więc widać, że taki dzięcioł zielony, to chyba jednak szkodnik, choć ornitolodzy i leśnicy zdecydowanie twierdzą inaczej. Wychwalają dzięcioła jako lekarza lasu. Ja nie mam takich doświadczeń z dzięciołami. Wręcz odwrotnie. Mam przekonanie, jak obserwuję dzięcioły zielone naszej sceny politycznej, że robią one wszystko, aby zaszkodzić swojemu politycznemu otoczeniu. Dziobią i stukają na prawo i lewo, doprowadzając do pasji swoich leśnych przyjaciół od władzy w lesie.  I robią to jak pamiętam od zawsze. Zadziobały w swojej historii dziobania dzięcioła czerwonego, doprowadzając w konsekwencji zdarzeń do ostatecznego osłabienia gatunku. Teraz stukają następny cel.

Czy można mieć pretensje, że dzięcioł zielony stuka. Czy trzeba wytrzymać jego stukanie. Chyba tak. Skoro sami umożliwiamy mu stukanie, zapraszając go co cztery lata do wspólnego stada, to mamy problem. Dzięcioł taki jest, że wali dziobem jak opętany, nie zważając na okoliczności swojego stukania. I nie ważne jest dla niego, kogo w konsekwencji osłabia. On walczy tylko o swoje, a interes całej ptasiej populacji ma głęboko w piórkach. Zabezpiecza swoje stadko zielonych dzięciołów i to jest ważne, oczywiście dla niego. I stuka, czy mocny słup metalowy na mojej działce, czy wydaje się przyjazne dla niego inne stado ptaków. On stuka i tyle, bo to jego życie. Nie obrażajmy się więc na dzięcioła zielonego, jaki on jest każdy przecież wie. Jeżeli nie chcemy by walił, to zastosujmy środki drastyczne. Nie zapraszajmy w kolejnych wyborach dzięcioła na nasze podwórko. Niech wali sam dla siebie i w siebie, może wtedy zrozumie jaki jest faktyczny pożytek z tego jego walenia. Dzięcioł jeden.

Mam takie przekonanie, że pozbycie się dzięcioła zielonego z naszego otoczenia jest trudne, ale możliwe. Będzie też pożyteczne, wbrew opinii ornitologów i leśników. Może skończą się, lub chociaż ograniczą przekręty w Elewarach, stukanie podwładnych w urzędach samorządowych, czy też przekręcanie środków unijnych. Oczyści się też tzw. atmosfera polityczna, bo nikt co chwila nie będzie nas odrywał od pracy dźwiękiem kolejnego stukania w słup. Dźwiękiem przeraźliwym, drażniącym, denerwującym, nie pozwalającym się skupić na sprawach ważnych dla całej ptasiej populacji.

Przegońmy więc dzięcioła zielonego do lasu. Tam jego miejsce. Niech w głuszy ostępach, szuka sobie pożywienia w nadgniłych pniach zwalonych drzew i posuszu, czyli niech robi to do czego matka natura go stworzyła. A niech nie wali w metalowy słup, bo od tego tylko nas głowa boli.

Idę go spłoszyć, bo znowu wali dziobem. Teraz coś o tym, że to nie jego wina, iż nie dopilnowano dystrybucji środków unijnych. Że to wina dzięcioła czerwonego i kruka. Kłamie, jeszcze do tego, dzięcioł jeden zielony.

Nandek leśny, nie zielony.

—————————————

Loading