TRYB AWARYJNY JAKO ZWYCZAJ GMINNY

Rate this post

Zwyczaj gminny, czyli do czego służy tryb awaryjny.

A ja nie wiem, czy śmiać się, czy płakać:

  • a, jeśli się śmiać, to z kogo?

  • a, jeśli płakać, to nad kim?

Całkiem niedawno, gdzieś na skraju przygranicznej Polski kontrolerzy GITD zatrzymali jakiś duży pojazd. Nie zdziwiło ich, że kierowca nie miał DR, bo przecież nie musiał mieć. Nie pokusili się jednak choćby zapytać, czy ten DR jest chociaż w siedzibie firmy przewoźnika, czy może u przysłowiowego śwagra/pijaka w garażu. Pal licho.

Ale już za to ich zdziwienie wzbudził fakt, gdy po sprawdzeniu w CEPiK-u okazało się, że OBT dopuszczające tę ciężarówkę do ruchu wykonano . . . . – no właśnie co dopiero (!), przed chwileczką, zaledwie pół godziny przed tą kontrolą.

I, żeby było jeszcze ciekawiej, to ten pojazd był w tym czasie rzekomo na Okręgowej SKP w mieście-siedzibie firmy przewoźnika – oddalonej od miejsca kontroli o setki kilometrów (sic!).

No maszszsz!

Niczym z liścia w twarz! Tak zapewne zdziwili się Koledzy Inspektorzy z WITD. Niejednemu z nich przyszło do głowy, że my to dopiero potrafimy zadowolić klienta . . . . .

Oczywiście, że musiała tu ruszyć machina biurowo-administracyjno-sprawdzająca.

Przez całą długość Polski poszły/przeszły niczym burza lub inna zawierucha pisma wyjaśniająco-informujące. I w tę stronę, i potem jeszcze w stronę powrotną. A potem jeszcze ze dwa razy poszły pisma uzupełniająco-wyjaśniające. Aż od tego wszystkiego zrobiło się bardzo gorąco (także komuś na plechach!).

Jak się zapewne domyślacie, te pisma poszły do naszego nadzoru w WK/starostwie. A tam po zamkniętej (tylko dla mediów?) naradzie uzgodniono stanowisko i . . . . – to już w tej sprawie wszystko (sic!)!

Bo co to może być za sprawa (a do tego nudna i wcale nieciekawa?), gdy nasz kolega zrobił to OBT na Okręgowej SKP w trybie awaryjnym…. Więc jakże może być czemukolwiek winnym? Bo w tym czasie i ten komputer mu siadł, czy padł. No już nie pamiętam, bo może uzgodniono, że mu tego kompa jednak ktoś sprzed nosa ukradł (?)….

A do tego jednocześnie zabrakło tego, no, internetu właśnie. Bo był wiatr, czy burza. Mówili nawet, żeby rozpowiadać, że ona była bardzo duża!

Niesłychane rzeczy się teraz dzieją z tą pogodą, prawda?

Więc ten poryw wiatru był bardzo silny, i stąd ten tryb też był awaryjny! Przewrócił się nawet ten satelita telekomunikacyjny (i mówiąc/pisząc tylko między nami, to bardzo brzydko się przewrócił, bo do góry nogami!)!

Więc tak, jak kolego robisz już to wirtualne badanie techniczne, to tylko w trybie awaryjnym. Taka nauka płynie z tej tajnej narady w WK/starostwie.

No chyba, że masz videorejestrator przed SKP, to wtedy . . . – no nie. To się przecież wie!

No i pożartowaliśmy sobie . . . . – prawda?

To teraz wróćmy do pytania: czy śmiać się, czy płakać:

  • a, jeśli się śmiać, to z kogo?

  • a, jeśli płakać, to nad kim?

Ja prawdę mówiąc/pisząc nie mam wyrobionego zdania w sprawie tego śmiania.

Nie wiem, czy warto się śmiać z tych Inspektorów WITD, którzy dali się nabrać na ten tryb awaryjny. Może oni się po prostu zlitowali nad tym naszym kolegą i nad uczestnikami tej narady i już dalej nie drążyli tematu o potwierdzenie tej awarii internetu u operatora (biegły informatyk od awarii sprzętu dopiero na etapie postępowania).

Koledzy!

Ile można słuchać o tych naszych przekrętach, wirtualnych badaniach. Dajcież już spokój z tym wszystkim!

Może to nad nami trzeba płakać?

Tyle lat dziadowania może już wystarczy?

Może zaczniemy jeszcze raz, ale od początku?

Co Wy na to?

Pyta i pozdrawia

dziadek Piotra

– – – – – – – – – – –

Loading