Witajcie po przerwie

Rate this post

Najpierw przywitanie, potem usprawiedliwianie, a na koniec moje planowanie i podziękowanie.

I. Witajcie po przerwie.

Po pierwsze przepraszam, że ta przerwa niebywała tak długo trwała. A teraz, zapewne nieudolna, choć moja własna i oddolna próba usprawiedliwienia się.

Bo miałem przygotowane dwa teksty (na dwa kolejne dni) o przebiegu walnego zebrania w Świętoszowie.

Tekst pierwszy miał ilustrować mój osobisty ogląd tego zebrania z jego atmosferą włącznie oraz zawartość merytoryczną zaprezentowanych zza stołu prezydialnego treści.

Tekst drugi miał odnosić się do mojej osobistej oceny para-prawnej tego walnego zebrania, dokonanej na podstawie naszego Statutu oraz Ustawy o stowarzyszeniach, a także w oparciu o opinie zaprzyjaźnionych branżowych prawników.

No i wówczas zadzwonił Kolega „Natasza” zbijając mnie (nieco?) z pantałyku. Okazało się bowiem, że niektóre z tych prawnych problemów podnoszono już w dyskusji na forum SKP-Pro. Więc moje uwagi mógłby ktoś odebrać, jako wtórne powielanie cudzych treści . . .

Ale oczywiści, sprawa ta ma jeszcze nieco szerszy aspekt, ważny dla całego naszego środowiska . . .     

Reasumując, efekty dwudniowej pracy w postaci dwóch artykułów wylądowały w koszu – i tyle! I po tym – tak długim – namyśle postanowiłem osobiście nie wracać nigdy więcej do problemu walnego zebrania w tym Waldkowym Świętoszowie.

 

II. Rejestracja prasowa i urzędnicze (urzędowe?) przeszkody.

Jak już zapewne paru Kolegów wie, to podjąłem kroki w celu rejestracji tej naszej stronki, aby zapewnić jej zgodność z prawem prasowym. W tym celu odwiedziłem dwa odrębne budynki sadów i rozmawiałem w sześciu pokojach tych sądów, aby z niczym wrócić do domu (sic!).

W ten sposób przekonałem się ponownie na własnej skórze, że zapewnienia pana Tuska o ułatwieniach w urzędach, jakie podobno zapewniła nam ekipa PO[1] są ich  . . . – nieustannym marzeniem (?), czy ich kolejnym kłamstwem? Ale ocenę tego Wam pozostawiam.

Bo w pomieszczeniu „Informacji” nikogo nie było. Tą decyzją, ten Prezes tego Sądu spowodował, że zdezorientowani petenci krążą po korytarzach jak ćmy, pukając do coraz to innych drzwi i przeszkadzając w pracy urzędnikom podległym temu Prezesowi. Wszyscy są tym zdenerwowani, tylko zapewne nie ten Prezes tego Sądu.

Wreszcie trafiłem do innego już, ale za to odpowiedniego budynku i do odpowiednich drzwi (szóste!). I wówczas dowiedziałem się, że nie ma standardowych druków-zgłoszeń dla mnie, jak w bardzo wielu innych i podobnych sprawach, bo nie chciało im się tego zrobić/przygotować (z lenistwa?). Więc muszę wrócić do domu i wysłać im lub donieść sporządzone osobiście podanie w tej sprawie, gdy na drugi dzień z rana skończę śniadanie . . . .! – co też dopiero na drugi dzień uczyniłem.

Tym niemniej udało mi się dowiedzieć, że ta sprawa, nim zostanie rozpatrzona przez sędziego, to wcześniej pójdzie do Warszawy, gdzie sprawdzą, czy taki tytuł nie funkcjonuje już czasem na prasowym rynku. Bo jeśli tak jest, a nie należy wykluczyć takiej opcji pamiętając o wcześniejszym „zawłaszczeniu?” adresów internetowych dla „osds.pl”, to są dwa wyjścia. Pierwsze, to sądowa sprawa o ustalenie pierwszeństwa do nazwy. Drugie wyjście, to zmiana nazwy. Jak widzicie, to oba te wyjścia są czasochłonne. Więc trzymajcie kciuki, a jak długo nie będę publikował stosownego postanowienia, to już będziecie wiedzieli, z jakiej to przyczyny . . ..

Ale dowiedziałem się też, że sędzia rozpatrujący mój wniosek może nie wyrazić zgody na rejestrację naszej strony www.diagnostasamochodowy.pl w formie tytułu prasowego dochodząc do wniosku, że zawartość naszej stronki nie wyczerpuje wymogów zgodnych z ustawą „Prawo prasowe”. Było by to o tyle ciekawe, że otrzymam wówczas stosowne postanowienie do ręki, które tym samym będzie mnie zwalniało o wszelkich zarzutów i roszczeń w oparciu o prawo prasowe.    

 

III. Serdecznie dziękuję.

Ponadto bardzo serdecznie dziękuję tym, którzy zadzwonili pytając, co się dzieje, bo tak długo mnie nie ma w Internecie . . . . To bardzo miłe, ta troska . . . .

Ponadto, jest mi bardzo ciepło na sercu, że pomimo mojej nieobecności wstępowaliście na naszą stronkę. A to oznacza dla mnie tylko mobilizację. 

Więc dziękując Wam, kłaniam się nisko do ziemi, piórkiem kapelusza zamiatając (przed Wami!) ziemię.

 

Dziadek Piotra

Może i przyszły „redaktorzyna”,

który zamiast forumowego gadulstwa

kolejny etap pomocy Kolegom rozpoczyna.

 


[1]    Ponad połowa programowych zapewnień PO nie została zrealizowana i formacja ta już nigdy ich nie spełni.

Loading