DOKUMENT O TR

Rate this post

Dokument o TR, czyli miłośnicy spraw przegranych i polityka czekania na to, co i tak nastąpi.

Wpadł mi w ręce dokument Departamentu Transportu Drogowego z dnia 15 stycznia 2013 r. w sprawie oceny zagranicznych TR podczas BT, który otrzymały wszystkie starostwa (WK).

Sprawa wydaje się łatwa i prosta, bo wystarczy uważnie przeczytać ten dokument, aby z dniem jego przeczytanie w całej Polsce stosowano już tylko jednolitą (jedną i jedyną) procedurę postępowania z zagranicznymi TR.

Ale nasze powiatowe życie jest bogatsze, niż zwykłe oczekiwanie normalności. My potrafimy wszystko zepsuć. To nasze „bogactwo duchowe?” spowodowało, że każdy powiat wprowadził własną interpretację w tym zakresie.

Nie to jednak mnie zainspirowało do ponownego i uważnego przeczytania tego pisma. Otóż przyjechał do mnie pojazd na tzw. „pierwsze” na bardzo dziwnych zagranicznych TR (dla mnie dziwnych), więc go wygoniłem. Po czasie dowiedziałem się, że na innej SKP przeszedł to pierwsze BT, a wykonujący je Kolega postąpił słusznie i prawidłowo.

No cóż, człek jest omylny, bo niewielu z nas wie wszystkiego o wyglądzie wszystkich zagranicznych TR lub chociaż o wszystkich TR w samej UE.

Dlatego też zainteresowały mnie ostatnie akapity omawianego na wstępie dokumentu (poniżej), w których mówi się/pisze o tym, że już w styczniu 2013 r. nasz resort transportu poparł inicjatywę Komisji Europejskiej w sprawie stworzenia bazy informacji o tablicach rejestracyjnych stosowanych w państwach członkowskich UE, do których mieliśmy mieć dostęp za pośrednictwem internetu.

I wpadłem w niemałą konfuzję (szlag mnie trafia?), gdy uzmysłowiłem sobie, że ta cenna inicjatywa ślimaczy się prawie już od dwóch lat! To pokłosie urzędowania naszego mistrza od sejmowego spania p. Jarmuziewicza, które jest tak zaraźliwe, że nasi urzędnicy nadal przysypiają, tym razem pod przewodem p. Rynasiewicza i naszej nowej pani Minister. Bo jakiż to problem dla pracowników/urzędników resortu transportu zwrócić się do swoich kolegów urzędników/odpowiedników w pozostałych krajach UE o wzory ich TR, aby w ostateczności stworzyć nasz własny wzornik na potrzeby naszego środowiska. Po co z tym czekać na Komisję Europejską aż nam znowu coś nakaże? Czy my Polacy nie potrafimy sami zrobić coś potrzebnego bez oczekiwania na cudze rozkazy/polecenia? Przecież to zaledwie pół godziny roboty dla średnio rozgarniętego urzędnika gminnego, a co dopiero takiego w stołecznym resorcie transportu . . .

Ale ten brak własnej inicjatywy i ta polityka spania i czekania (z bronią u nogi?) jest dość typowa dla naszego resortu. Dzięki takiej polityce można przez jakiś czas nic nie robić za nasze pieniądze, aż to UE nie zrobi pierwszego kroku.

Ja próbuję sobie to wszystko wytłumaczyć/zracjonalizować zastanawiając się, skąd pochodzą poszczególni nasi resortowi urzędnicy odpowiedzialni za te sprawy. Może to syndrom wychowania się na terenie danego zaboru przesądza o ich zachowaniach, traumach niesionych w genach . . .? Ale, czy to możliwe, że większość z nich wywodzi się z terenów byłego zaboru rosyjskiego?

Ilustracją takiej polityki jest też ta dziwna zgoda na „angliki”, ale tylko w odniesieniu do kategorii M1. A co z pozostałymi kategoriami? Czyżby nasi śpiący urzędnicy znowu czekali na kolejną przegraną sprawę w Unijnym Trybunale, którą ponownie wniesie jakiś nasz posiadacz pojazdu, ale tym razem kategorii innej niż M1?

Ja wiem, że to frajda dla urzędników brać delegacje (na samochód?), aby tanimi liniami lotniczymi lądować w Brukseli i tam nieco pozwiedzać (z żonami?). Nie chce mi się nawet pytać, jak często i ilu urzędników pobrało sobie delegacje (i na jaką łącznie sumę) w przegranej sprawie „anglików”. A potem jeszcze tłumaczyli się na ucho unijnym urzędnikom, zwalając winę na niekompetencje swoich przełożonych. Bo oficjalnie, to my chcieliśmy dobrze, ale nam nie wyszło, bo prawo UE w Polsce się . . . , noooo . . . – nie przyjęło (?!).

Nasi narodowi miłośnicy spraw przegranych będą zadowoleni, na wzór apologetów naszych narodowych i przegranych powstań. Znowu będzie można narzekać, że to „oni-obcy” będą winni rzekomym, bo nie udowodnionym zagrożeniem dla BRD, a nie my. I, choć jest prawo UE, do którego przestrzegania się zobowiązaliśmy, to nasz zaścianek jest skraja . . ..

 

Dziadek Piotra

TR1TR2

Loading