WOŁANIE O POMOC

Rate this post

Wołanie o pomoc!

Ten telefon od naszego Kolegi był bardzo przykry, przygnębiający, dołujący. Chodzi o patologiczne praktyki na naszych SKP, do których dochodzi w województwie świętokrzyskim.

Choć sprawa ta jest mi (nam?) znana od kilku lat, to podobno nic się tam – niestety! – nie zmieniło. Może jeszcze pamiętacie ten tekst z 2016 r.: https://www.diagnostasamochodowy.pl/2016/rok-w-kielcach/?highlight=przy%20klientach

To gdzie indziej odbierają uprawnienia, to gdzie indziej zamykane są nasze SKP z powodu dokonywanych przestępstw, to zawsze gdzie indziej dokonuje się rzetelnych kontroli SKP, ale nie w świętokrzyskim.

Tam nie ma żadnego nadzoru w WK/starostwach, tam nie ma Państwa, nie ma Policji, tam nie liczą się żadne instytucje. Nawet Policja z Inspekcją Transportu Drogowego podobno boi się kontrolować na drogach pojazdy swoją mobilną SKP.

Ta telefoniczna rozmowa z Kolegą była tak dołująca i przygnębiająca, jak atmosfera po wyjściu z kina po projekcji filmu „Polityka” (ludzie wychodzili w kompletnym milczeniu ze spuszczonymi głowami, jakby zobaczyli w sobie „samo zło”). Tylko czarny obraz teraźniejszości i najbliższej przyszłości – jedna rozpacz!

Ilość krytycznych słów o naszej branży, jakie wypowiedział w tej telefonicznej rozmowie nasz Kolega przekraczało to wszystko, co usłyszałem od wszystkich innych przez cały rok, a może i dłużej. Począwszy od wadliwego prawa poprzez codzienną praktykę na tamtejszych SKP i bierną postawę tamtejszych urzędników wszelkiej maści (od rządowych poprzez samorządowych).

I ta bezsilność w głosie naszego Kolegi . . . – na granicy wytrzymałości.

O tamtejszych patologicznych praktykach słyszałem już jakieś lata temu. Gdzieś rok temu potwierdził je jeden z piszących na naszej stronce Autorów-Gości, który pochodzi z tamtejszych terenów.

Tam obowiązuje feudalna zależność uprawnionego diagnosty samochodowego do właściciela danej SKP, niczym zależność chłopa pańszczyźnianego od feudała. Wychylenie się powoduje utratę pracy i niemożność jej znalezienia w całym regionie – a z czegoś trzeba przecież żyć.

Trzeba mieć chociaż na kromkę suchego chleba. Nie liczy się zdrowie i życie, nie liczy się stan techniczny pojazdów. Co tam hamulce” – pośpiesznie zapisywałem na karteluszku słowa naszego Kolegi wyrzucane/wrzucane mi do ucha z prędkością strzelającego serią kałacha.

To prawda, że wielu na tamtym terenie nie ma innego wyjścia, niż „klepać”. Są w wieku emerytalnym i przedemerytalnym. Schorowane stawy i kręgosłupy uniemożliwiają im już pracę mechanika na warsztatowym kanale. Wiek lub Rodzina nie pozwala na emigrację. Bo dla tych, co się pozytywnie „wychylają” nie ma już pracy w całym regionie, który jest jak jedna wielka mafijna rodzina – czysty surrealizm.1

I kolejne moje nerwowe zapiski słów Kolegi:

  • trzeba przecież mieć co do gęby włożyć,

  • diagnosta traktowany jak szmata,

  • nikomu nie zależy.

O funkcjonującym tam patologicznym systemie pośrednio świadczą oferowane zarobki, które mocno na naszą niekorzyść odbiegają od ogólnopolskiej średniej (zmowa pracodawców?). A do tego te dwie kontrole NIK w ubiegłych latach, w których negatywnych ocen było więcej niż pozytywnych (choć nie pamiętam, czy te pozytywne w ogóle były – chyba nawet szkoda sprawdzać).

Ale jednego jestem pewien, to było wołanie o pomoc!

To natężenie emocji, specyficzny ton głosu, szybkość wypowiadanych słów, bardzo liczne argumenty potwierdzające skalę tych nieprawidłowości – to było wołanie o pomoc!

Ale kto może pomóc w tej sprawie? Czy tam komuś jeszcze zależy na BRD? Do kogo się jeszcze zwrócić, gdy tamtejsze urzędy nic w tej sprawie nie robią? Czy ten głos pozostanie głosem wołającego na puszczy?

Pyta i weekendowo pozdrawia

dziadek Piotra

– – – – – – – – – – – –

1 Ja też w całej Pile nie znalazłem pracy, ale ten region to chyba jednak jeszcze (?) nie dotknęła aż taka patologia?

Loading