SUKCESY I KASA, NA CO PUBLIKA JEST ŁASA

Rate this post

Sukcesy i kasa, czyli na co publika jest łasa. I dobrze!

Bo bez sukcesów trudno o szacunek w branży. Prawdą jest, że w maratonie nie ma przegranych. Ale prawdą jest też także, że o tych ostatnich się nie rozmawia, tak po prostu. Oni są, ale jakby ich nie było. Bo trudno też oczekiwać wsparcia od kogoś, kto sam tego wsparcia potrzebuje, aby zająć lepsze miejsce w tym maratonie/biegu/wyścigu branżowym.

No zastanówmy się razem, czy można oczekiwać pomocy finansowej od żebraka, który z czapką w ręku przed każdą mszą stoi pod bramą kościoła? No nie, Nie, NIE!

Wsparcia można oczekiwać tylko i wyłącznie od tego, kto dysponuje kasą i sukcesami.

W związku z tym, jak ostatnimi czasy potoczyła się dyskusja na naszej internetowej stronce postanowiłem wyłączyć pewien ciekawy wątek do odrębnego zinterpretowania.1

Chodzi w tym wypadku o komentarz nijakiego „TWA” (Towarzystwo Wzajemnej Adoracji?), który nieco (?) kojarzę z działalnością w zarządzie OSDS.

Oto on, cyt.:

TWA; 5 października 2020 @ 16:53;

Trzeba mieć tupet by pisać bez mrugnięcia okiem “A swoją drogą, to ciekawi mnie – mam nadzieję, że i Was – w jakiej wysokości udało się zarządowi OSDS uzyskać środki na statutową działalność z zewnętrznych źródeł od początków swojego działania.”

Sprawy finansowe, dalej są dziadkowi Piotra “bliskie” ?

I jakie sukcesy miało OSDS za prezesowania dziadka Piotra, że on teraz tak ich nienawidzi ?

– – – – – – –

1. Sprawy finansowe, dalej są dziadkowi Piotra “bliskie” ?

  • tak, zawsze były mi bliskie.

I muszą być bliskie także Wam. Bo bez znajomości realiów finansowych każda działalność – prędzej, czy później – pada. Rządy padają, gdy nie ma kasy w budżecie, firmy padają, więc dlaczego nie mają padać zarządy jakichś małych stowarzyszeń?

Pieniądze, to bardzo ważna rzecz. Albo będziemy je sami zarabiali, albo wejdziemy na poziom sponsoringu . . . .

Można pójść też ścieżką kompromisu, trochę zarabiać, a resztę pozyskać zgłaszając się do sponsoringu . . . .

Zamiast wisieć u klamki sponsora proponowałem prostą rzecz: zarobić te pieniążki a składka członkowska miała być symboliczna, bo miała być jedynie symbolem przynależności.

To w tym celu z Waldkiem oraz za akceptacją Darka i Piotra zwiedziliśmy prawie cały Świętoszów by stwierdzić, że jest to obiekt, który nadaje się do naszych celów. Tym celem było zorganizowanie prężnego ośrodka szkoleniowego, w którym jedynie diagności mieli uczyć przyszłych inspektorów Uprawnionych Diagnostów Samochodowych. Była tam OSKP, zaplecze socjalne, sale wykładowe i duże tereny na spotkania integracyjno-pozalekcyjne. A zarobione w ten sposób pieniążki miały służyć naszemu Stowarzyszeniu.

To dlatego ówczesny SDS z siedzibą w Legnicy (nie miał prawa zarabiać pieniędzy) przekształciliśmy w stowarzyszenie rejestrowe, czyli OSDS z siedzibą w Świętoszowie, który zgodnie z prawem mógł już prowadzić działalność gospodarczą i zarabiać pieniążki na potrzeby Stowarzyszenia.

Ale ówczesny zarząd z Waldkiem, Darkiem (to ja postulowałem wciągnięcie go do zarządu) i Piotrem doszedł do wniosku, że to zbyt skomplikowana droga do sukcesu, że lepiej będzie żyć i brylować w mediach, gdy to członkowie będą utrzymywać zarząd. W ten sposób zarząd – zamiast zapracować – stał się „utrzymankiem” członków Stowarzyszenia. Jak rozumiem, nie potrafił też lub nie chciał sięgnąć ręką po fundusze oferowane organizacjom non profit.

Jak pamiętam, chyba było to gdzieś na początku stycznia 2013 r., gdy po paru miesiącach usunięto mnie z naszego OSDS-u.2

2. „I jakie sukcesy miało OSDS za prezesowania dziadka Piotra, że on teraz tak ich nienawidzi ?

– Sukcesem był SDS i jego 52 członków w pół roku oraz przebrnięcie przez procedury prawne związane z organizacją OSDS-u, dogadanie się z członkami ówczesnego zarządu co do roli poszczególnych osób w tym zarządzie.3 Sukcesem było uczestnictwo w naszych pod-kutnowskich zebraniach prawdziwej renomowanej i branżowej politechnicznej profesury i prawdziwych branżowych autorytetów prawnych!

Ale to pytanie powinno być zadane inaczej: „czym dziś byłby OSDS, gdyby dP nie wyrzucono w styczniu 2013 r.?”

I jeszcze jedno: nie kłamać, Nie Kłamać, NIE KŁAMAĆ! Nie jest prawdą, że ja kogokolwiek nienawidzę. A sugerowanie, że nienawidzę OSDS-u jest nikczemne. Bo nie można nienawidzić własnych dzieci. Wyobrażacie sobie nienawiść do ośmiolatka?

Ja – mając konstytucyjne prawo do krytyki – informuję branżę o tym, jak źle prowadzone jest to ośmioletnie dziecko, że nie idzie w dobrym kierunku, a nawet gorzej. Winny jest temu jedynie wychowawca, czyli zarząd, który wiedzie to ośmioletnie dziecko na manowce.

I pozdrawiam

dziadek Piotra

– – – – – – – – – – –

I polecam:

https://www.youtube.com/watch?v=APg5ipHwtf8

https://www.youtube.com/watch?v=N6kdzf_F1XM

– – – – – – – – – – – – – – – – –

2 ze złamaniem wszelkiej prawnej procedury

3 Ich moralnym kwalifikacjom należy przypisać złamanie tych uzgodnień.

Loading