sie 17 2020
NIEBO TAKIE SAMO
Niebo takie samo, jak u nas, ale . . .
Czyli, czy jest odrobina racji w tym, aby na urlop jechać do Chorwacji (?).
Nasz plan spędzenia paru dni w Chorwacji wynikał z otrzymanego rodzinnego zaproszenia. Łącznie cztery dorosłe osoby, dwa pokolenia (w tym dP z Żonką) oraz 4 letnie Audi kombi. Stosownie do wieku niektórych uczestników, ta samochodowa podróż zaplanowana została na 2 etapy, czyli na dwa dni. Pierwszy etap Piła – Katowice – Czechy (Dolni Dunajovice, przed granicą z Austrią).
Wyjazd w niedzielę po śniadaniu aż do miejsca noclegu przebiegał bez żadnych zakłóceń. Zajechaliśmy nadspodziewanie szybko, choć przez Katowice.
A niebo takie samo, jak u nas, ale wokół już tylko góry i góry. Był więc czas na relaks i spacer, potem kolacja w tamtejszej restauracji (knedliczki z gulaszem po wiedeńsku + lokalne piwo kuflowe to koszt ok. 25 zł/os.).
Potem nocleg w małym hoteliku z przestronnymi pokojami, odkryty basen, śniadanie w formie szwedzkiego stołu w cenie pokoju (100 zł/os.).
W poniedziałek po śniadaniu (ok. godz. 8,3o) ruszyliśmy dalej, w ostatni etap naszej podróży do Chorwacji (Makarska). I zaczęło się, albowiem niebo było takie samo, jak u nas, ale reszta . . . . . – nieco (?) bez sensu.
Konieczność zakupu jakichś biletów opłat i viniet oraz potrzeba zaopatrzenia się w chorwackie środki pieniężne na ostatniej stacji paliw przed granicą z Austrią uzmysłowiła nam/mi, że to jest wszystko chore. Gdyby na terenie całej UE obowiązywał jeden środek płatniczy w postaci Euro, to nikt by nas nie naciągnął na 200 zł dodatkowych kosztów. Bo już na terenie Austrii te same bilety były tańsze o 200 zł. A zresztą, po co ten cały cyrk z koniecznością wymiany pieniędzy, komu to potrzebne? Chyba tylko politykom, którzy w ten sposób nabijają kasę właścicielom kantorów wymiany walut. Czy też myślicie, że oni – w ramach rekompensaty – wpłacają część tej kasy na konta tych partii, które nie godzą się na przyjęcie jednej waluty dla całej UE? Bo, gdy nie wiadomo o co chodzi, to zawsze chodzi o pieniądze.
Kolejna nieoczekiwana przykrość, jaka nas spotkała, to konieczność stania w kolejkach na dwóch granicach Słowenii (Austria-Słowenia i Słowenia-Chorwacja). No pytam, po co to komu? Bezsens tego rozwiązania, gdzie na tak uczęszczanej trasie dwa razy w odległości zaledwie ok. 60 km wstrzymywany jest ruch jest dowodem na to, ile jeszcze jest głupoty na europejskich salonach. Już lepszy byłby eksterytorialny korytarz, do czasu likwidacji tej głupiej i bezsensownej granicy.
Kolejna przykrość w tej podróży, to obsługa na pierwszym przystanku (stacja paliw + bar) na terenie Chorwacji. Niebo takie samo, jak u nas, ale ta obsługa. Nie można nawet na nich nakrzyczeć, bo i tak nic nie zrozumieją. Fatalna informacja, pracownicy, którym w widoczny sposób nie zależy na niczym, fatalne zarządzanie dość licznym personelem oraz wrażenie, że turyści, to przeszkoda na drodze do spokojnego życia i spokojnej pracy. Bo bez takich turystów, jak my, to nie trzeba by się wysilać ze zrozumieniem ich potrzeb wyrażanych często tym samym, bo słowiańskim językiem. I choć jadłospis był w także w języku niemieckim, to stojąca za barem na dźwięk tego języka dostała kamiennej twarzy i jakby zaniemówiła. Uratował nas jakiś młody Niemiec, który przetłumaczył nasze zamówienie na język angielski – nie zginęliśmy z głodu i z pragnienia (?).
Kolejna techniczna przeszkoda w szybszym dotarciu do upragnionej miejscowości Makarska były bezsensowne bramki do poboru opłat na na autostradach, przez które jechaliśmy. Głupota tego technicznego rozwiązania sprowadza się do tego, że niepotrzebnie spowalniają i dezorganizują ruch pojazdów. Zamiast tych sztucznych barier na drodze można przecież zastosować viniety – w jednolitym systemie dla całej UE lub ewentualnie dla poszczególnych krajów. Bo wzrastający ruch pojazdów na terenie całej UE wymusi ten system prędzej, czy później. Więc po co czekać i godzić się na te drogowe głupoty?
Pyta i pozdrawia z Chorwacji, gdzie niebo takie samo, jak u nas, ale . . . .
Dziadek Piotra z Rodziną
– – – – – – – –
18 sierpnia 2020 @ 08:41
Jakoś tak nie do końca…
… ale od początku. Kierunek Chorwacja jest mi znany, od północy do południa. Polecam wyrwać się z Makarskiej na całodzienną wycieczkę do Dubrovnika a w drodze powrotnej zaplanować całodzienny pobyt nad Plitwickimi Jeziorami.
Jeśli chodzi o granice i opłaty to można to było ogarnąć drogą elektroniczną bez nalepek na szybach. Zakup na stronach rządowych danego kraju rozwiązywał problem przepłacania za winiety itd. Ja osobiście wybrałem drogę przez Rumunię, ponieważ horrendalna stawka za przejazd 60 km słoweńskiej autostrady to kradzież w biały dzień (pod tym samym niebem). Przejazd przez granicę miałem utrudniony tylko raz w drodze powrotnej kiedy to jako żółtodziób zaplanowałem powrót w niedzielę. Autostrady w Chorwacji to osobny temat – w sensie bramki. Tylko raz miałem zgrzyt na bramce zjazdowej kiedy to jakiś „orzeł” za wszelką cenę chciał zapłacić za przejazd bilonem którego maszyna usilnie nie chciała mu przyjąć.
Jeśli chodzi o jakąkolwiek wymianę waluty? Nigdy! Mam kartę do konta na którym nawet wypłata z bankomatu nie boli (doliczają JEDEN procent za przewalutowanie, nawet w Turcji to nie bolało).
Tak więc wychodzi na to że trzeba odbyć jedną podróż aby zobaczyć jakich błędów nie popełnić drugi raz albo odważnie zapytać o to na forum 🙂
Pozdrawiam SM.
18 sierpnia 2020 @ 08:51
Panie dziadek bo do takiej podróży trzeba się przygotować. Np. bardzo dobrym rozwiązaniem jest karta revolut, która to przelicza po kursie z danego dnia złotówkę na daną walutę, a nie wiem czy Pan był np. na Litwie po wprowadzeniu euro i czy widział Pan co tam się stało z cenami, albo dla przykłady Słowacja co się stało z cenami po wprowadzeniu euro. A Chorwacja na dzień dzisiejszy jest dla nas w miarę tania, ale pomału się to zmienia, a po wejściu do unii ceny też skoczyły tam niesamowicie. Także jak by wprowadzili teraz euro to pewnie już przestało by nas stać na takie wyprawy. A z tą obsługą na stacji to nie wiem chyba miał Pan bardzo dużego pecha że trafił Pan na taką obsługę bo ja jeżdżę tam od 2007r. i zawsze jest miło i przyjemnie. A co do trasy to polecam następnym razem jechać przez Słowację i Węgry. Też jeździłem zawsze przez Austrię, Słowenię ale po tym wariactwie z tym wirusem postanowiłem na zmianę trasy i powiem że wyszło na plus. Życzę więcej szczęścia w podróży i pozdrawiam.
18 sierpnia 2020 @ 10:01
@dP; @Anonim.:
Żeby była jasność: moja droga przez Rumunię to właśnie droga o której pisze Anonim 🙂 Napisałem taki swój skrót myślowy 🙂
Natomiast jeśli chodzi o stacje benzynowe to większą „swobodę” widziałem tylko w Turcji. Bo o ile w Chorwacji obsługa paliła w środku stacji to w Turcji palili na podjazdach 🙂 Ot taka tam refleksja.
Natomiast jeśli chodzi o wspomnianą kartę Revolut – moi znajomi zachwalają na potęgę natomiast osobiście nie korzystałem.
19 sierpnia 2020 @ 20:46
Bardzo dziękuję za merytoryczne komentarze.
Za rok zamierzam ponownie wrócić do Chorwacji, więc te Wasze uwagi przydadzą się.
Swoją drugą część opisu już zamieściłem: https://www.diagnostasamochodowy.pl/2020/niebo-takie-samo-ale/
Pozdrawiam
dP