„CO JA TU ROBIĘ”

5/5 - (1 vote)

„Co ja tu robię” – fragment ostatniej z wydanych powieści Anny Dalii Słowińskiej.
Jest to współczesna powieść psychologiczno obyczajowa, która porusza kwestie spełnienia i tożsamości, dramaty istnienia, problematykę wiary i winy i wiele innych tematów związanych z życiem.
Powieść odsłania świat, w którym wszystko może sie wydarzyć, od radości po dramat ludzki.

str.302. Projekt okładki : Izabela Surdykowska- Jurek, Magdalena Muszyńska.

– – – – – – – – – – – – – – – – –

– Wiem, że jesteś chory i zniecierpliwiony, ale daj sobie trochę czasu. A z tym chrapaniem to prawda – dodała poważnie. – Ja naprawdę nie mogę spać, a przecież muszę być w pracy dyspozycyjna i wypoczęta – powtórzyła.

Jan przez chwilę patrzył na nią przymrużonymi oczyma.

To wszystko przez ciebie – powiedział z goryczą i złością.

Zamarła ze zdumienia. Nie była pewna, czy w głosie Jana brzmiał ton żalu, czy gniewu?

Dlaczego przeze mnie?

Bo, gdybyś mnie wtedy nie wysłała po te cholerne zakupy do Auchan, to nie miał bym wypadku…

Zamarła. Co za wstrętny dupek!

A czy to moja wina, że skoczyłeś przy okazji na dziewczynki, a potem już się musiałeś bardzo spieszyć? A poza tym w samochodzie już dawno coś trzeszczy. Wymaga naprawy…

– Nie pieprz od rzeczy. Tego mi nie możesz udowodnić, jak chodzi o dziewczynki, a samochód jest sprawny. Niedawno miałem przegląd – dodał.

Odwrócił się ostentacyjnie i włączył telewizor. Chwilę słuchał w milczeniu. Usiadła obok na kanapie.

Uspokój się, uspokój…

Wszystkich nas mają za głupków i tylko się słyszy w kółko czcze obietnice dla maluczkich podparte autorytetem kościoła – skomentowała. Od kilku lat trwa ten obłędny taniec z gwiazdami…– Gestem zniecierpliwienia odsunęła z twarzy pasmo włosów.

Nie uważasz, że kościoła jest zbyt dużo w polityce? – spytał.

Spojrzała spod nieprawdopodobnie długich rzęs.

Rzeczywiście, dziś kościół to jedna wielka polityka i trudno się z tym zgodzić. Masz piątkę. W jej głosie już czaił się śmiech. Nie zauważył go.

Bzdura! – powiedział.

Jak mam z tobą rozmawiać? Wszystko negujesz, wszystko nie tak…

Bo jestem głupi…

Tego nie powiedziałam.

Zagryzła wargi, by słowa nie wydostały się na zewnątrz. – Jesteś, jesteś, jesteś!

Pozjadałaś wszystkie rozumy! Wydaje ci się, że to tylko ty i twoi czerwoni kolesie w pracy, trafnie oceniacie wszystko, inni nie!

Uniosła brwi i poczuła dławiącą kulę bezradnej wściekłości.

Dlaczego wściekłości?

Sama nie wiedziała. Odwróciła się tyłem i w końcu podeszła do okna, usiłując się uspokoić. Szalejący żywioł za oknem dostosował się do jej nastroju, chłoszcząc szyby biczami deszczu. Z trudem przebiła wzrok przez wodnistą aurę burzy na zewnątrz.

Nie dogadamy się, mój mężu. Zupełnie inaczej myślimy. Nie żyjesz chyba na tym świecie i koniec rozmowy na dzisiaj. To rzeczywiście bez sensu. Nic do ciebie nie chce dotrzeć, poza tym, co chcesz usłyszeć. Mam serdecznie dość.

Jego twarz nie wyrażała nic poza zdumieniem.

Dlaczego uważasz, że się nie dogadamy? Jestem za głupi? – zapytał po raz drugi i spojrzał zaczepnie.”



Loading