LEON ZAWODOWIEC

Rate this post
Leon zawodowiec.
30/09/2011 19:14:32
Leon Zawodowiec,
czyli ciąg dalszy i ostatni.
Każdy ten fajny film widział, ja też. Podobało się wszystkim, jak On radził sobie z przeciwnościami, jak bronił się, i jak atakował. Walczył. Każdy chciałby mieć go po swojej stronie . . .
Ale, ale, do rzeczy… – powiecie. Więc mówię:
… bo po naszym spotkaniu z ewentualnym pracodawcą, o czym pisałem przed paroma dniami, spotkaliśmy się z tym podobno „niedobrym?” kolegą UDS-em, który robi aż (?) dwie N-ki miesięcznie, jest niekoleżeński (?) i nie sprząta terenu wokół SKP (?).
Posłuchajcie i Wy, ale tym razem jego wersji wydarzeń.
Otóż, lata doświadczenia i wiedza praktyczna, których dowodem lekka siwizna i na utrzymaniu Rodzina.
A tu nerwówka, nowy i wielki obiekt w dziwnym miejscu i konieczność znalezienia/pozyskania klientów…
I ta praca taka niepewna . . .
Na przemian, dwie umowy na czas określony i wypowiedzenie, aby kolejne umowy były znowu na czas określony, a nie na stałe…
Huśtawka jest dobra dla dzieci, ale nie zawsze dla ich rodziców.
Któregoś dnia szef polecił usunąć gałęzie spadające na pojazdy podczas wiatru. Po wykonaniu zadania nasz kolega zapytał szefa, czy może ten efekt swojej pracy (swojej własnej pracy) wywieźć do spalenia w swoim domu. Okazało się, że po gałęzie przyjechał ktoś inny i za zgodą szefa zabrał gałęzie, ale nie chciał po sobie – dziad jeden – posprzątać resztek.
Gdy szef to zobaczył, to miał pretensję do naszego Kolegi, a nie do tego, kto po sobie nie posprzątał.
I wyobraźcie sobie, że nasz Kolega tego „g…a” nie posprzątał po kimś!
Podobne pretensje miał szef, gdy kosiarka się właśnie zepsuła, a tu trawa nie uprzątnięta, bo nie wykoszona.
No i to włażenie na dach w celu odśnieżania, gdy wiek już nie ten, i tych uprawnień wysokościowych brak.
Znowu kolejna scysja.
I któregoś dnia przyszedł młody do przyuczenia w zakresie ustawiania zbieżności (bo wielka OSKP ma wiecznie zbyt małe obroty). A nasz Kolega twardo do szefa, że należy mu się dodatkowo finansowa gratyfikacja za pełnienie funkcji nauczyciela i za sprzedawanie swojej wiedzy, która nabył sam przez dziesiątki lat codziennej praktyki!
Ten postulat Kolegi do swego szefa miał dodatkowe głębokie uzasadnienie. Przecież szef od dawna dawał mu do zrozumienia i to nie raz, i nie dwa, że go nie chce, że go nie cierpi, itp., itd., et’cetera. Innymi słowy, że chce go zwolnić i choćby dlatego wiecznie te umowy na czas określony przeplatane wypowiedzeniem. Kolega wiedział, że jak wyuczy młodego, to szef jego zwolni i to już młody będzie na SKP robił za taśmę z ustawieniem zbieżności i wymianą klocków, bo dla klientów z miasta na normalne BT jakoś daleko i pod górkę….
Prawda, że pięknie walczył? Jak Leon Zawodowiec!
Chciałbym Go mieć po swojej stronie . . .
Ale pamiętajcie też Kochani, że Leon Zawodowiec (także ten z filmu) nie był aniołem – oj, na 100 % nie był. A jaki jest dowód na to? – zapytacie.
Odpowiadam: ten z filmu pozbawiał ludzi życia bez wyroku sądowego, a nasz Leon Zawodowiec miał N-ki. Tylko sam nie wiem, czy było ich za dużo, czy też za mało?
A Wy co sądzicie ?
Dziadek Piotra

P.S.
1. Tak, jak było to do przewidzenia, nasz Kolega został zwolniony i pracuje już na innej SKP. No cóż, zawodowcom zawsze łatwiej znaleźć kolejną robotę.
2. A na tej dużej OSKP nadal wiatr hula . . .

Loading