Szukając przyjaciół . . .

Rate this post

A kto jest Twoim przyjacielem?

Pamiętam, gdy byłem nieco młodszy i głupi, zaraz po zdaniu egzaminu na kartę pływacką, razem z kolegami robiliśmy zakłady, kto prędzej przepłynie wpław jezioro w Lusowie k. Poznania . . . . . I wtedy doświadczyłem namacalnie i mocno aktu przyjaźni ze strony dwóch moich ówczesnych Kolegów. Albowiem oni nie popłynęli pierwsi, jak inni, ale pozostali ze mną i już jako ostatni, ale razem dopłynęliśmy do brzegu. Przez cały ten czas podtrzymywali mnie na duchu i wspierali, że dam jednak radę . . . Gdyby nie oni (Marek K. z Kaczor k. Piły i Mietek z Piły), to kto wie, ale prawdopodobnie  . . .(?)

Bo jest także prawdą, że nie ten jest przyjacielem, kto Cię chce wziąć do łódki, gdy płyniesz przez Ocean Życia, ale ten, kto płynie obok Ciebie, ramię w ramię – i zawsze wspierając![1]

Każdy z nas ma naturalną potrzebę szukania wsparcia, szukania przyjaciół. Ale ustalmy jedno: najpierw szukamy ich w naszym środowisku, wśród tych, którzy są z nami w podobnej sytuacji, z którymi jedziemy na jednym wózku marki „SKP” (płyniemy?), którzy mają nasze uprawnienia – i to jest zasada.

Oczywiście, że jak każda zasada, aby się ona sprawdziła, to musi mieć wyjątek. I na pewno zdarzają się nieliczne wyjątki, potwierdzające tę zasadę.

Te wyjątki będą po obu stronach.

Nie zawsze znajdziemy przyjaciół wśród naszych Kolegów z  uprawnieniami UDS-a, bo niestety zdarzy się, że nasi Koledzy nas skrzywdzą lub zdradzą (było kiedyś „dwóch ważnych”, których wybraliśmy w Leszczynku, a którzy potem zrejterowali Grimace).

Podobnie, jak i nie wszyscy bez naszych uprawnień będą naszymi wrogami i spotkamy się z przypadkami bezinteresownej pomocy ze strony środowiska właścicieli SKP (ciekawe niektóre wypowiedzi i inicjatywy Pana Prezesa PISKP).

Ale będą to tylko sporadyczne przypadki, potwierdzające tę generalną zasadę: przyjaciół mamy tylko wśród UDS-ów! Tylko Kolega z naszymi uprawnieniami może nas właściwie zrozumieć „w pół słowa”. Tylko my możemy właściwie zrozumieć „w pół słowa” innego UDS-a. Innym nie jest to dane . . . A jeśli masz jeszcze wątpliwości, to zastanów się, czy Twoje wszystkie problemy i rozterki rozumie mechanik, pracujący na warsztacie obok . . . .

Ale – wracając do głównego wątku rozważań – warto odpowiedzieć na pytanie, jak rozpoznać te nieliczne wyjątki od generalnej zasady?

  1. Jak rozpoznać, kto nie jest naszym przyjacielem, choć ma nasze uprawnienia.
  2. Jak rozpoznać przyjaciela wśród tych, którzy nie mają naszych uprawnień?

Koledzy, o to nie musimy się martwić, bo prędzej czy później przyjdzie kryzys, będzie nam brakło sił, opadną nam ręce. Nie będziemy wiedzieli co robić, opadną nas wątpliwości, będziemy mieli kłopoty w tej podróży przez Ocean naszego Życia, też opadniemy z sił.

I wtedy poznamy swoich przyjaciół . . . . Tych prawdziwych, którzy będą z nami i zawsze obok nas . . .

I zrobią to bezinteresownie, czyli nie dla wzrostu sprzedaży swojego oprogramowania Electric Shock, nie dla medialnego rozgłosu i reklamy. Będą przy nas niczym muszkieterowie (!), nie martwiąc się tym, jak wypadną w odbiorze swojego własnego środowiska lub branżowego otoczenia.

Bo prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Ale Wy to przecież znacie.

Więc nie gniewam się na tych, którzy kiedykolwiek nas/mnie skrzywdzili, bo może się odpowiedzialności wystraszyli i po ludzku zwyczajnie stchórzyli. Inni może potrzebowali dla siebie więcej miejsca („wypchnęli z łódki do wody?” lub namówili do płynięcia wpław), bo może się zwyczajnie pomylili lub przeliczyli (co do ilości miejsc w łódce?). Ponadto przecież, ani my nie byliśmy, ani ja nie byłem w sytuacji krytycznej, nikt nie opadł z sił. Może się przecież okazać, że gdy naprawdę opadniemy z sił, to ci, którzy nas/mnie dziś wprowadzili w błąd co do swoich umiejętności i możliwości, wyciągną do mnie jeszcze swoją rękę. Nie należy tracić nadziei.

Więc i Wy nie traćcie nigdy nadziei na polepszenie swojego losu. Ale tu także jest jeden warunek: tylko nie traćmy ze sobą wzajemnego bezpośredniego kontaktu. Może to być kontakt elektroniczny (czemu nie), mogą to być wspólne szkolenia. Ale najlepsze są osobiste spotkania i rozmowy. I mniej ważne, czy to będzie Leszczynek, Zakopane, czy okolice Olsztyna. Trzeba rozmawiać i spotykać się.

Więc już tylko czekamy, aż Zarząd naszego kochanego OSDS-u także coś zorganizauje, że będzie i dla ciała i dla ducha, bo początek w Żarach był wielce obiecujący w ilość spotkań. Bo tylko utrzymując wzajemny kontakt – prawie wzrokowy – jesteśmy w stanie zauważyć, że ktoś z nas potrzebuje już pomocy, bo opadł z sił.

 

Pozdrawiam

Dziadek Piotra

———————————-

P.S.
I nadal brak dementi na temat inicjatywy urynkowienia naszych cen na SKP.
Ręce opadają ludzie święci, bo z tego wynika, że OBT na poziomie 50 zł wszyscy wytrzymają . . .(?). Bo pamiętam, jak niektórzy właściciele deklarowali, że na tym poziomie naszych cen są w stanie przetrwać. Ale było to w 2006 r. (sic!), a teraz mamy . . .

[1]      Inna wersja tego przysłowia:

Przyjaciel to nie ten, który taszczy cię z baru.

Ale ten, co czołga się razem z tobą!

 ———————————————————-

Loading