BT, GDY „PADNIE” AKUMULATOR

Rate this post
BT, gdy „padnie” akumulator, to . . .
29/08/2012 11:49:56

… Miej się na baczności, bo ten wyrok, to jakiś horror!
Odebrano uprawnienia, bo UDS nie przeprowadził całego OBT w sytuacji, gdy padł akumulator.

Bo do tej pory sądziliśmy, że tylko jak nie ma dokumentów od gazu na OBT, to następuje „wypad” klienta z SKP – i tyle. A tu masz, jak padnie akumulator w trakcie BT, to też „wyjazd”, a do tego trzeba mu oddać pobraną już wcześniej kasę za BT i absolutnie żadnych zaświadczeń o niesprawności czegokolwiek!!

Być może, że ktoś już na ten temat pisał na forach lub mówił… , coś, jak przez mgłę pamiętam (Leszczynek i przedstawiciele Tuvpol-u? – pozdrawiam przy okazji!).
Ale nie gniewajcie się, bo nie wierzyłem do czasu, jak sam nie przeczytałem. A, gdy przeczytałem, to oniemiałem! Zgroza, to zbyt słabe określenie! I nie wiem, jakich użyć słów….!

Choć zdarzyło się to w Wałbrzychu, to wyrok III SA/Wr 683/11 – WSA zapadł we Wrocławiu w kwietniu 2012 r.

Przedmiotem wyroku było uznanie słuszności decyzji o pozbawieniu Kolegi UDS-a uprawnień za to, że . . . . – padł akumulator i nie można było przeprowadzić całego i kompletnego OBT!

Ale po kolei, bo to było tak, że na kontrolę przyszli pracownicy Starostwa Powiatowego w Wałbrzychu oraz przedstawiciele TDT.
No i zaczęło się, gdy na ścieżkę wjechał pojazd na kolejne OBT, któremu po chwili wysiadł akumulator, co uniemożliwiło przeprowadzenie „pełnego” BT.

Myślę, że do tego momentu wszystko jest zrozumiałe. To, co do momentu „padnięcia akumulatora” udało się ustalić w pojeździe zostanie uwzględnione w wydanym przez UDS-a zaświadczeniu o „N”, z opisem przyczyn tej decyzji – i po krzyku.

Ale życie jest znacznie ciekawsze, bo zaraz potem Starosta Wałbrzyski powiadomił o wszczęciu postępowania w sprawie cofnięcia uprawnień z uwagi na cyt.: ” nieprawidłowości stwierdzone w trakcie kontroli w zakresie niezgodnego z określonym zakresem i sposobem wykonywania badania technicznego wymienionego pojazdu oraz wydanie zaświadczenia niezgodnego ze stanem faktycznym i przepisami rozporządzenia MI z dn. 18 września 2009 r. w sprawie (…).”

No i zaczęły się pisma, wyjaśnienia, stresowe pomyłki i sprostowania, czyli normalka w takiej sytuacji. Tylko urzędnicy państwowi się nie stresują, bo czym? Pełna stabilizacja, pensje w terminach, do tego trzynastki i premie, planowane urlopy w wakacje, świąteczne nagrody i godziwe przychody.

Okazało się, że po wypchnięciu auta ze ścieżki przed SKP, ok. 15,oo klient przyjechał z nowym akumulatorem i zakończono OBT zgodnie z przypisanym mu zakresem, choć niestety nadal z wynikiem „N”. Ale to już nikogo, Nikogo nie obchodziło i uprawnienia naszemu UDS-owi odebrano!

Prawda, że to wydaje się niewiarygodne wręcz!

No cóż, oni widocznie sądzą, że każdy pojazd to już hybryda i tradycyjny napęd można zastąpić np. sprężonym powietrzem lub ….? No nie wiem sam, co o tym toku ich myślenia sądzić. Może to żartownisie takie? Ale dla żartów pozbawiać uprawnień?

Bo po odwołaniu się przeczytał że, cyt.:
…diagnosta nie dokończywszy – z powodu awarii wadliwego akumulatora wykluczającego uruchomienie samochodu – czynności objętych zakresem badania technicznego pojazdu, dokonał wpisu w rejestrze przeprowadzonych badań i wydał zaświadczenie z przeprowadzonych badań technicznych, czym naruszył przepisy załącznika nr 1 do rozporządzenia. Ponadto wydając zaświadczenie o przeprowadzonym badaniu technicznym pojazdu, które wydaje się po przeprowadzeniu badania technicznego w całości, a nie w jakiejś części, tak jak to uczynił, naruszył przepis § 6 ust. 2 rozporządzenia…”

Zgodzicie się pewnie ze mną, że w tak kuriozalnie absurdalnej sprawie nie można było zrobić nic innego, jak tylko napisać skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego we Wrocławiu z wnioskiem o uchylenie zaskarżonej decyzji i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania, bo przecież odwołujący się UDS słusznie napisał, że cyt.: „…(…) awaria akumulatora w pojeździe kontrolowanym nastąpiła w trakcie rozpoczętego i przeprowadzanego BT, a żaden przepis nie wskazuje na to, żeby w takiej sytuacji przerwać badanie techniczne. (…)”.!!!

Ale w rozpatrywanym przypadku Sąd nie dopatrzył się uchybienia ze strony organów Naszego Państwa!!!
Ten sąd stwierdził cyt.:

… Dla spełnienia przesłanek do obligatoryjnego cofnięcia uprawnień diagnostycznych wystarczy sam fakt dopuszczenia się przez uprawnionego diagnostę w trakcie dokonywanej kontroli co najmniej jednego z uchybień, (…).

Tym samym wyjaśnienia i argumentacja dotycząca okoliczności, w jakich doszło do przerwania kontrolowanego badania technicznego, tzn. awaria akumulatora, dokończenie badania już po czasie kontroli itd., czy też okoliczność, że skarżący pobrał z góry opłatę za wykonanie badania technicznego i wydanie zaświadczenia, nie mogły wywrzeć skutku.

Istotny jest bowiem fakt, że podczas czynności kontrolnych skarżący przeprowadził badanie techniczne pojazdu niezgodnie z określonym zakresem i sposobem wykonania. Z przepisu art. 84 ust. 3 pkt 1 ustawy Prawo o ruchu drogowym ustawy wnosić należy, że chodzi tu nie o jakiekolwiek badanie techniczne, lecz o takie, które jest przeprowadzone zgodnie z „określonym zakresem i sposobem wykonania„, przez co należy rozumieć badanie wykonane według uregulowań wydanego na mocy delegacji zawartej w art. 81 ust. 15 powołanej ustawy, rozporządzenia MI z dn. 18 września 2009 r. w sprawie zakresu i sposobu …)…). Zakres badania technicznego został przede wszystkim szczegółowo wymieniony w przepisie § 2 ust. 1 powołanego rozporządzenia. (…)

Z zebranego materiału w sposób niekwestionowany wynika, że podczas kontroli, o której mowa w art. 83 ust. 6 ustawy, ujawniono uchybienia i to zarówno w postaci przeprowadzenia badań technicznych pojazdu niezgodnie z określonym zakresem i sposobem ich wykonania, jak i wydano zaświadczenie niezgodnie ze stanem faktycznym (bez jego pełnego ustalenia) i przepisami, wobec czego prawidłowa jest ocena organów, w świetle art. 80 k.p.a., że zaistniały obie przesłanki, wymienione w art. 84 ust. 3 pkt 1 i2 ustawy, do cofnięcia skarżącemu uprawnień diagnosty….”

No cóż, gdyby to nie był Wysoki Sąd, to powiedziałbym – głupota! Bo każdy sąd ma obowiązek badać każdą sprawę w oparciu o tzw. doświadczenie życiowe, czyli zdroworozsądkowo! Nie tylko w oparciu o literę prawa.
A może szukali tzw. „bata” na Kolegę.
A może nie czekać i już dokonać zmian w tym restrykcyjnym prawie.

Ale, czym ja się przejmuję, ten Kolega nie był i nie jest członkiem naszego SDS-u . . . (?).

A Wy co myślicie? Zdarzyło się i Wam? A ile razy w życiu? Bo jeśli tak, to policzcie, ile razy powinny Wam już zostać odebrane uprawnienia, ile razy….?!?

Czy nadal uważacie, że nie należy nic w tej sprawie zrobić?

Pyta zaciekawiony
dziadek Piotra

Loading