Zaproszenie do MT (…)

Rate this post

Zaproszenie do MT (…), czyli niektórzy mieli odwagę.

Nie bali się i zapraszając – zaufali! A innym tej odwagi zabrakło . . .Alien

Bo wyobraźcie sobie, jak musiałem być zdziwiony, gdy któregoś dnia otrzymałem osobiste (!) zaproszenie do Ministerstwa Transportu (…) na dyskusyjne forum poświęcone problemom wykonywania naszego zawodu UDS1-a. Zapraszano mnie, reprezentanta środowiska UDS-ów i prezesa SDS2-u. Bo pies z kulawą nogą nie wiedział wtedy jeszcze w Ministerstwie Transportu o jakimś OSDS3-ie (!!!). Normalnie, nie wiedzieli nic, Nic NIC.

No pomyślmy wspólnie. . ., bo jeżeli mnie zaprosili, to znaczy, że mnie znali. A jeśli mnie znali, to wiedzieli też, co i jak oraz gdzie piszę. Więc musieli też wiedzieć o tym, że moje pisanie jest nieraz nieco uszczypliwe lub złośliwe, ale zawsze prawdziwe.

Więc pomyślmy wspólnie, jeszcze chwilkę . . ., no jeszcze  . . .

Chodzi o to, że wiedząc o mnie tyle, nie bali się mojego pisania i mnie zaprosili na to forum dyskusyjne – mnie osobiście. Można powiedzieć, że mieli odwagę. Tym samym obdarzyli mnie zaufaniem, że opisując dla Was to spotkanie zachowam się godnie i np.: nie będę kłamał, nie będę używał słów powszechnie uważanych za obelżywe, nikogo nie zniesławię, napiszę prawdę, itd., itp., et’cetera.

Tak więc nie bali się i zaufali (!).

Nie ukrywam, że wówczas myślą zgrzeszyłem trochę. Albowiem przyszło mi do głowy samolubnie, żeby samemu skorzystać z tego zaproszenia. Ale zaraz potem się zmitygowałem i pomyślałem o tym, żeby w to przedsięwzięcie wciągnąć jakoś moich nowych Kolegów z OSDS-u. Przecież chyba nie przyniosą mi wstydu na warszawskich salonach, przecież potrafią się właściwie zachować, nie będą przecież siorbać pijąc wodę mineralną lub mlaskać chrupiąc paluszki przy dyskusyjnym stole. Wziąłem się na odwagę i postanowiłem im zaufać tak, jak i mi w M.T. zaufali – osobiście zapraszając właśnie mnie.

Jak pomyślałem, tak zrobiłem i w telefonicznej rozmowie poprosiłem miłego Pana z Ministerstwa Transportu o „przebukowanie” tego mojego zaproszenia, czyli o zmianę adresata z prezesa SDS-u na  . . . – i tu ponownie zgrzeszyłem.

Bo pomyślałem, że lepiej się stanie, jak to nie będzie zaproszenie imienne na prezesa OSDS-u, aby nie kusić samolubnego licha drzemiącego w każdym człowieku (…?). 

A efektem tego mojego grzechu było poproszenie miłego Pana z Ministerstwa Transportu o zmianę adresata na „Zarząd OSDS”. I wyobraźcie sobie, że ten miły Pan zaufał mi na słowo i nie konsultując nawet z przełożonymi – miał odwagę! – dokonał stosownych zmian w tym zaproszeniu.

I dzięki temu, że wszyscy po kolei sobie ufali i niejaką odwagę w to spotkanie wkładali, stało się tak, jak zakładałem. Do Warszawy pojechaliśmy zwartą gromadką, niby trzech muszkieterów. A o tym, że wyjazd ten był owocny już przecież wiecie, bo dla Was go relacjonowałem4 i też się tego nie bałem, bo tylko prawdę piszę i pisałem.

I nowi Koledzy z OSDS-u też wstydu mi nie przynieśli i się godnie zachowali. Nie tylko, że nie siorbali i nie mlaskali, ale nawet godnie nasze całe środowisko, więc i Was wszystkich także reprezentowali.

A piszę o tym, żeby po raz wtóry Wam powtórzyć, bo warto:

  1. Wzajemne zaufanie i nieco odwagi spowodowało, że nasze warszawskie spotkanie było sukcesem.
  2. Nie bójcie się aż tak bardzo, gdyż strach nie tylko ciało paraliżuje, jak gryzonia na widok węża5. Strach paraliżuje także umysł i pozbawia logiki w myśleniu. Strach jest złym doradcą.

 

Bo są Koledzy i niektóre branżowe środowiska, którzy bardzo boją się – nieomal wszystkiego. I WK, i TDT, i konkurencyjnych SKP, i duchów (?), i jakiegoś pana od naszego oprogramowania, i . . .  – mojego pisania (!). Więc pozwólcie jeszcze, że tylko przypomnę, co dawno temu napisał był Józef Ignacy Krasicki, czego na całym Bożym Świecie nikt i nigdy do dziś nie zakwestionował:

p r a w d z i w a   c n o t a   k r y t y k   s i ę   n i e   b o i.

Albowiem, to moje pisanie nie jest zagrożeniem dla naszego środowiska. Bo moje pisanie jest wtórne, post factum. I jeśli piszę o czyichkolwiek błędach, to one były pierwsze, już są, już się zdarzyły (i trudno!), a dopiero potem jest moje pisanie, jako drugie – ku nauce z błędów.

A z tego wniosek jest taki, jak u Szwedów, gdy się godnie zachowujemy i mądrze mówimy, to żadnych pismaków się już nie boimy – nawet na forach, czy to internetowych, czy też  dyskusyjnych w jakiejkolwiek stolicy, w jakimkolwiek ministerstwie lub urzędzie. Dlatego na przyszłość pamiętajcie, lepiej nieraz trzymać język za zębami, niż (…). Prawda, że to proste?

A zagrożeniem dla naszego środowiska jest nasz/Wasz (?) ciągły strach, bo nie chodzi tutaj – chyba? – o brak cnoty. Zagrożeniem dla naszego środowiska są błędne decyzje wynikające z braku wiedzy prawnej, brak logicznego toku rozumowania będący uzasadnieniem dla podejmowanych decyzji, błędne postawy decydentów, itp., itd., et’cetera, a nie moje o tym pisanie.

Bo prawda jest taka, że niektórzy mieli odwagę i się nie bali, i zaufali, bo zapraszali… 

Bo tylko prawda nas  . . . – ale to już znacie.

Więc serdecznie pozdrawiam

i na śnieg do „biegówek” namawiam.

dziadek Piotra

—————————————————————————————-

1   UDS, to skrót od słów: Uprawniony Diagnosta Samochodowy, czyli po zdaniu państwowego egzaminy i wpisany na stosowną listę w starostwie.

2   Zlikwidowane w listopadzie 2012 r. w Leszczynku Stowarzyszenie Diagnostów Samochodowych.

3   Ogólnopolskie Stowarzyszenie Diagnostów Samochodowych, wpisane do KRS-u we wrześniu 2012 r.

4    Zaakceptowana przez cały Zarząd relacja z wizyty w PISKP oraz relacja z forum dyskusyjnego w Min. Transp. – także na oficjalnych stronach OSDS-u.

5   A nawet, jeśli przyjąć, że pan G.K. jest wężem (a nie jest!), to nie wypada, aby ktokolwiek z Zarządu przybierał postać gryzonia (sparaliżowanego strachem).

———————————————————————————————–

Loading