Odwołujcie Fotoradara

Rate this post

Odwołujcie już tego Fotoradara.

Jadąc zaśnieżonym drogami wielkopolski, zgodnie z przepisami, co raczej wymusił śnieg na drodze niż lekcje, jakich udzieliła mi ostatnio straż miejsko-wiejska w pipidówce przy drodze nad morze, usłyszałem w radio – będzie wniosek o odwołanie Fotoradara.

Ucieszyłem się ogromnie. Myślę sobie, nareszcie ktoś w końcu przejrzał na oczy w tym kraju i zauważył, że na drogach nic zauważyć nie można. Bo kicha. Totalny luz. Jak mówią rządzący – jest ciepła woda w kranie i wystarczy.

Jednak jak przyjechałem do domu i doprecyzowałem informację o ewentualnej próbie odwołania Fotoradara, mina mi zrzedła. Bo wniosek składa partia, która szanse na przeprowadzenie tego wniosku przez sejm ma takie, jak Fotoradar na wybudowanie obiecanych autostrad. Zero.

Mój smutek pogłębił się jeszcze bardziej, kiedy dotarły do mnie informacje, że bliskie mojemu sercu stowarzyszenie przeorganizowało się w swoich zarządczych strukturach. Że zarząd kopnął w tyłek i wysłał na zieloną trawkę pomysłodawcę stowarzyszenia. Można powiedzieć, jego ojca założyciela. Podziękowano facetowi, bo ponoć był zbyt aktywny. A do tego facet bezczelnie pisał o pracy stowarzyszenia otwartym tekstem. No bezczel zupełny.

Jak mógł w kraju demokratycznym pisać, mówić i działać aktywnie w stowarzyszeniu, które sam założył. A ciepła woda w kranie to już mu nie wystarczała. Wszystkim ma wystarczać, a on pod prąd. Po prostu. Dobrze, że jeszcze nie kazali mu klęczeć na grochu za winy i krzywdy, do których doprowadził.

I może się wydawać, że kolejna próba odwołania Fotoradara i kop w tyłek założycielowi stowarzyszenia, to dwie zupełnie różne sprawy. A nie, po stokroć nie. Bo obydwie sprawy mają swój początek w kranie z ciepłą wodą, który od kilku lat serwują nam rządzący. Wielu z nas na ten kran już przerobili i faktycznie nie mamy już innych potrzeb.

Jest ciepła woda, no jest, to czego jeszcze.

Powszechne przyzwolenie na bylejakość, tumiwisizm, totalny luz i haratanie w gałę, owocuje lepiej niż truskawki w czerwcu. Ciepła woda w kranie przynosi owoce wszędzie tam,  gdzie przekonanie o braku innych potrzeb jest powszechne. Sejm nie odwoła Fotoradara mimo, że ślepy widzi brak istotnego postępu w budowie dróg w tym kraju. Że minister funduje nam „ważne” tematy zastępcze, skutecznie zasłaniające swoją niewydolność w podstawowym zakresie działania. Dlaczego sejm tak postąpi ?  Bo większości sejmowej ciepła woda w kranie już wystarcza.

A dlaczego zarząd bliskiego mojemu sercu stowarzyszenia kopnął w tyłek „ojca założyciela”. Ano zasadził mu kopa, jak mówi Ferdek Kiepski, bo się gość wychylał. A w dobie jedynych słusznych potrzeb, ograniczających się do kranu z ciepłą wodą, kto chce więcej to wróg, wichrzyciel i poważny problem. Problem niepotrzebny, bo zmuszający do myślenia, wysiłku, pracy. Zmuszający czasami do wyjaśnień, tłumaczenia, przekonywania. A po co to komu. Kran już nie wystarcza?

Takich przykładów pójścia w spokojną bylejakość w naszym codziennym życiu jest coraz więcej. Często dotyka to już naszych najbliższych i wtedy boli szczególnie. Nie zapraszają zasłużonych na uroczyste podziękowanie za lata społecznej pracy, bo ktoś może krzywo na to spojrzeć. Wykluczą gościa ze swojego grona, bo zmusza do pracy i myślenia. Nie skłonią lenia do roboty, bo leń też może domagać się pracy z ich strony.

Przyzwolenie na bylejakość jest  za rogiem, za ścianą. Jak gangrena, a raczej jak woda w powodzi, rozlewa się po kraju i dotyka coraz to kolejnych dziedzin naszego życia.

I tak myślę sobie, że jednak część naszego społeczeństwa umie pływać i ciepła woda lecąca z kranu, nawet ciurkiem, nas nie zaleje. A może znajdą się w końcu chętni do tego, aby zdecydowanie zakręcić ten cholerny kran z ciepłą wodą i choć może nie do końca wygodnie, ale jednak żyć w miarę przyzwoicie.

 

Pływający Nandek.

———————————

Loading