Wzięli mnie

Rate this post

Wzięli mnie, porwali.

Przyjechali do mnie i nakłaniali… był to Związek Zjadaczy Dżemu, czyli ZZDż, który jest jednocześnie wsparciem intelektualnym (!) i moralnym naszego Informatora UDS-a.

Zgodziłem się.

O godzinie 9:00 wyjechałem z domu do Szklarskiej Poręby, gdzie byliśmy o godzinie 11:00. Na parkingu zostawiliśmy swoje samochody. Dalej już ruszyliśmy pieszo z plecakami na ramionach. Na czele prezes Związku Zjadaczy Dżemu (pożeraczy?), w środku wnuk Piotr, a ja zamykałem tę 7-osobową grupę. Niestety wiatr i deszcz, ale nas to nie odstrasza i pniemy się, byle do przodu. O godzinie 12:40 doszliśmy do wodospadu Kamieńczyk, który jest najwyższym wodospadem w Karkonoszach (wys. 27 m.). Po opłaceniu wejścia do Karkonoskiego Parku Narodowego (5zł) i po krótkim odpoczynku ruszamy w kierunku Hali Szrenickiej, gdzie po przejściu 2,3km cały czas pod górę (nachylenie około 45st.) dotarliśmy o godzinie 13:55 do schroniska. Po wysuszeniu się i w trakcie odpoczynku, nie będę ukrywał, że skusiłem się na herbatę w cenie 3,50zł plus „wkładka prądowa” zaserwowana przez prezesa ZZDż. Piwo kosztowało 6,50 zł, a grzane wino (naprawdę smaczne!) 6 zł. WC darmo. O godzinie 15:10 wyruszyliśmy ponownie w górę, w kierunku szczytu Szrenicy (1362m n.p.m.). Byliśmy nieco zmoczeni, a jak mówi „Michu” pogoda złapała nas za bety i rzucała nami o grań. Ale nie daliśmy się. Pomimo, że potoki zaczęły wzbierać w nieprawdopodobnym tempie, deszcz zaczął siać z ukosa, a kamienie, po których się wspinaliśmy zrobiły się śliskie, jak brzuch ryby.

Do schroniska Pod Łabskim Szczytem dotarliśmy szlakiem nazwanym Mokrą Ścieżką, po 25 minutach. I tu wreszcie znaleźliśmy zasłużony odpoczynek. Kaloryfery grzeją, więc można wysuszyć odzież. Ciepły posiłek w cenie 12zł, a czeskie piwo 6zł.

Dziadek z Piotrem

Loading