ANALIZATOREM W ROSJAN

Rate this post

Analizatorem w Rosjan, a potem poprawić dymomierzem! A potem jeszcze raz analizatorem!

Bardzo mi się podoba ta inicjatywa naszych pograniczników, choć Rosjanie są podobno (?) nieco oburzeni tym, że na granicy sprawdzają, ile spalin emitują samochody, którymi przyjeżdżają do Polski.

I oni, ci Rosjanie z obwodu kaliningradzkiego, odbierają to jako złośliwość (?).

A nasza Straż Graniczna zapewnia jednak, że tego rodzaju kontrole obejmują także Polaków.

Ale sprawa ta ma także tzw. „drugie dno”. Ale o tym, to potem, a teraz poczytajcie sami zastanawiając sie nad ostatecznymi wnioskami:

= = = = = = = = = = = = = = = = = =

Portale internetowe w obwodzie kaliningradzkim obiegła informacja o tym, że polscy pogranicznicy sprawdzają na granicy poziom emisji spalin „pojazdom na kaliningradzkich numerach”.

Wiadomość ta zelektryzowała Rosjan, którzy masowo przyjeżdżają do Polski na zakupy i tę formę kontroli zaczęli odbierać jako rodzaj złośliwości wobec nich czy wręcz represji. – Niech sprawdzą swoje „benzowozy” – piszą w internecie kaliningradczycy, którzy „benzowozami” nazywają stare auta wyposażone fabrycznie w duże baki, którymi Polacy jeżdżą do Rosji po paliwo.

– Niech zakażą jazdy autom, które mają 10 lat, a znikną kolejki na granicy – napisał jeden z rosyjskich internautów.

Justyna Szubstarska, rzeczniczka warmińsko-mazurskiej straży granicznej, przyznała w rozmowie z PAP, że zamieszanie z kontrolowaniem poziomu emisji spalin na granicy jest efektem tego, że kilka dni temu do rosyjskich mediów dotarło zdjęcie kaliningradzkiego autokaru poddawanego takiej kontroli na przejściu w Gronowie.

– Tłumaczyliśmy rosyjskim dziennikarzom, że takie kontrole to nic nowego, bo przeprowadzamy je od dziewięciu lat.

Oczywiście nie co dzień i nie kontrolujemy tego w każdym pojeździe – stwierdziła.

– Poziom emisji spalin badamy w wybranych autach czy autokarach okazyjnie.

Rzeczniczka zapewnia, że tego rodzaju kontrolom poddawane są również polskie auta. Z granicznych statystyk z pierwszego półrocza 2014 r., wynika, że ze względu na zły stan techniczny straż nie wpuściła do Polski 807 aut. 

Zaś w 2013 roku odnotowano ponad 1,5 tys. takich przypadków.[1]

= = = = = = = = = = = = = = = = = = =

 

Podoba mi się, że w ostatnim okresie nasi pogranicznicy skutecznie wyeliminowali nam już z kraju łącznie ponad 2.300 takich pojazdów, które stanowią zagrożenie dla ochrony środowiska.

A co z zagrożeniem dla BRD – uprzejmie zapytowywuję?!?

Ale patrząc na tę wyjątkową skuteczność naszych pograniczników należy sobie zadać pytanie o podobną skuteczność Inspektorów Transportu Drogowego, Policji Ruchu Drogowego no i . . . . . – zastanawiam się, kto jeszcze (czyżby chodziło o Straż Miejską)?

A Wy, jak myślicie, kogo jeszcze powinniśmy zapytać o taką lub chociaż podobną skuteczność?

Ale obserwując to, o czym opowiadają nasi klienci, którzy mieli przykre (?) spotkania z niemieckimi policjantami za Odrą, i jakie ponosili konsekwencje z tytułu złego stanu technicznego swoich pojazdów (finansowe!), to zasadne jest pytanie, dlaczego tego typu kontrole rosyjskich pojazdów dotyczą tylko kwestii zadymienia lub analizy spalin? A jak ma się sprawa z wyciekami płynów eksploatacyjnych, co z ich hamulcami, stanem technicznym oświetlenia, zawieszenia i układów kierowniczych?

Czy nie jest prawdą, że nasi warsztatowcy są już gotowi i tylko z wielką niecierpliwością czekają na możliwość naprawy także tych i podobnych rosyjskich pojazdów.

Pyta i pozdrawia

Piotra Dziadzia

Loading