KAPELAN NA „POCZTĘ” (?).

Rate this post

Kapelan na „pocztę” (?).

Niedawno skorzystałem z miłego zaproszenia do firmy „AUTOBLASK” koło Odolanowa[1]. I tam moim zaskoczonym nieco oczom okazano stosowny dokument z biskupim podpisem (wiszący na honorowym miejscu w gabinecie Szefa) o tym, że firma ta posiada swojego osobistego i do tego mocno zaprzyjaźnionego własnego Kapelana (sic!).

Ale po kolei . . .:

O naszej „poczcie” napisano na naszych internetowych forach całe tomy. Jedni pomstują, inni relatywizują, jeszcze inni na chłodno analizują. A najlepsi są urzędnicy z naszego resortu transportu, bo oni zamknęli oczy na ten problem udając, że go nie widzą, i że ich to rzekomo (?) nie dotyczy. Bo, jak wieść gminna niesie, zbyt wielu z nich jest współudziałowcami warszawskich SKP (albo osobiście, albo za pośrednictwem tzw. „śwagrów”).

A przecież BRD jest naszym wspólnym problemem, także na ulicach w Warszawie przed MIiR.

Stąd – moim skromnym zdaniem – najważniejsze jest to, że o tym zjawisku pamiętamy i nie zapominamy. Może ono stanowi tylko jakiś margines[2] (), a może jest to większy problem, niż nam się wszystkim wydaje.

Na ostatniej konferencji PISKP podobno przebąkiwano o tym, ale jakoś tak nieśmiało. Całkiem inaczej, bo otwarcie mówiono o tym w trakcie VII edycji Konferencji Transportowej w Legnicy. Uczestnicy naszej Konferencji na długo zapamiętają zalecany (?) motyw działania polegającego na tym, aby własną SKP oddać w dzierżawę UDS-om i nie brać na siebie, czyli na swoje sumienie (!) dbałości o przerób . . .

A, jak ktoś już nie ma sumienia, jak wielu właścicieli naszych SKP, to już tylko pomóc może Kapelan (?).

Jedno jest pewne, to istotny aspekt naszego BRD. Więc nie możemy o tym zapominać, trzeba o tym pisać i przypominać. To właśnie w takiej sprawie napisał do nas/do mnie Kolega:

Właściciel mojej obecnej SKP, to 82 letni dziadek. Prowadził stację, jak pocztę. Siedział w pakamerze, a jakiś przydupas-mechanik bez uprawnień (!!!) sprawdzał pojazdy (to za dużo powiedziane, bo niektóre nawet nie wjeżdżały!).

Ale dziadek się rozchorował i przyjęli diagnostę z prawdziwego zdarzenia.

Warunki socjalne podłe, jak na XXI wiek. Nie ma ubikacji, syf kiła i mogiła.[3]  

Zjeżdżały tu wszystkie rzęchy  z okolicy, a teraz nagle pretensje (?!), bo ktoś zaczął sprawdzać pojazdy, a do tego jeszcze daje „N” (sic!?!).

I zrobiło się „halo”, bo zaczęło mniej pojazdów przyjeżdżać i najgorsze jest to, że ten  mechanik żyje niczym w poprzedniej epoce i wpie…a się diagnoście w badania, a nawet nie jest oficjalnie zatrudniony . . . .

Mechanik ten ileś tam lat z rzędu udawał Pana Diagnostę i nie może się teraz pogodzić i zrozumieć, jaki jest rzeczywisty sens badań technicznych . . .

Dlatego za parę dni wszystko to j…ę[4],bo w takim systemie nie da się pracować. Tyle lat „poczta”, a tu nagle „rewolucja październikowa” – to jeszcze mało powiedziane!

(…)  Pozdrawiam (…)[5]

– – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – –

A, wracając do mojego pierwszego zdania o firmowym i zaprzyjaźnionym Kapelanie (bo dlaczego nie?), to przyszła mi do głowy następująca myśl . . .

Nie tak dawno przecież pisałem o księdzu dziekanie Stanisławie Bijaku, który (jako jeden z niewielu w Polsce) posiada zdrową i prostą receptę na nasze niektóre bolączki http://www.diagnostasamochodowy.pl/2014/kolejna-akcja-bus/

cyt.: Bądźcie więc srodzy, a czasami nawet nieznośni dla kierowców, którzy będą korzystać z waszych usług, bo dzięki temu będzie mniej okazji do wylewania gorzkich łez i ranienia serc.[6]

Tę prostotę, jasność poglądów i umiejętność czytelnego przekazywania prawdy polecam całemu naszemu środowisku. I zastanawiam się, czy Ksiądz Dziekan nie powinien zostać naszym środowiskowym Kapelanem?

Może dr inż. Leszek Turek z PISKP wystąpi oficjalnie z tą inicjatywą, żeby wyleczyć te bolące i gorejące rany na sumieniach bardzo wielu właścicieli SKP?

A może i OSDS, aby członkowie i jednocześnie właściciele SKP zreflektowali się, nim całkiem pozbawią się sumień . . ., a pozostali nieco profilaktycznie?

Może taki krok nam coś pomoże, gdy inni nie potrafią, nie umieją, nie chcą lub nie mogą? Może to właśnie razem z Nim i z Jego moralnym wsparciem powinniśmy uczestniczyć we wszystkich naszych ministerialnych rozmowach? Może to wokół takiego autorytetu uda się wreszcie coś pozytywnego załatwić dla naszego skonfliktowanego środowiska, zamiast wiecznego gadania?

Więc jak (?), chcemy Kapelana?

Kapelan na „pocztę” (?), to jedyne remedium (?), gdy inni nie potrafią?

Co Wy na to?

Pyta i pozdrawia

Dziadek Piotra



[2]    od linii Wisły na wschód, czyli zaścianek wschodni? Ale to jest przecież pół Polski!

[3]    W tym wypadku ten ewenement (wypadek przy pracy?) wydarzył się nad Odrą: http://www.diagnostasamochodowy.pl/2011/skp-odbierali-i-po-krzakach-s/

[4]    Czyli w moim wolnym tłumaczeniu: porzucę, zostawię, ucieknę, pozostawię bez składania wypowiedzenia (do czego w tej sytuacji ma prawo!), itd., itp., et’cetera

Loading