TO I OWO, TROCHĘ BRANŻOWO

Rate this post

To i owo, trochę branżowo i blogowo, czyli o marzeniach w kontekście pytań o szanse ich spełnienia.

 

I. To i owo o sentencjach.

Jeden z naszych Czytelników zasypuje mnie sentencjami, przysłowiami i aforyzmami. I nie jest mi znany powód, dla którego to czyni. Może chce mnie oświecić. Może w ten sposób daje mi do zrozumienia, że mam postępować podobnie lub jakoś inaczej. Może wskazuje mi moje błędy. Ja tego nie wiem. Ale zastanawiam się na tym, dlaczego w ostatnim okresie przysłał mi kilka razy cyt.:

Stanisław Jerzy Lec utwierdzał się w przekonaniu, że lepiej jest Podrzucić własne marzenia swoim wrogom, a może zginą przy ich realizacji.”

Jeśli to ma być mała (?) złośliwość pod moim adresem, to całkowicie nietrafiona.

Bo jest prawdą, że ja miałem i nadal mam marzenie o wspólnej organizacji środowiskowej dla UDS-ów i o naszej reprezentacji w formie samorządu zawodowego. Prawdą jest także, że nikomu tego marzenia nie chciałem „podrzucać”. Chciałem to swoje marzenie realizować wspólnie, czyli współpracując razem z Wami.

I logicznie rozumując, prawda wynikająca z cytowanej sentencji może i miała by sens, gdybym to ja sam, ja Sam, ja SAM wystąpił z SDS-u lub potem z OSDS-u (zostawiając, podrzucając swoje marzenia dotychczasowym członkom). Ale, jak sami wiecie, to nie tak było . . .

Tak więc, w sytuacji, gdy pozbawiono mnie możliwości współpracy w ramach naszej organizacji, to możemy wspólnie uznać, że ta ewentualna złośliwość jest nie na miejscu.

 

II. To i owo o drodze do celu.

Nawiązując do powyższego zagadnienia musimy także stwierdzić, że nigdy nie jest tak, że tylko jedna droga prowadzi do celu. Tym samym, realizacja własnych marzeń może przebiegać inną drogą. Nieraz może i nieco okrężna ta druga droga, ale trudno. My nie z tych, co się załamujemy.

I polecam tę nową drogę wszystkim tym Koleżankom i Kolegom, którzy nie widzą się we współpracy z dotychczasowym składem zarządu naszego OSDS-u.

Ta druga droga jest stosunkowo prosta. Bo w każdym większym mieście możecie wstąpić do SITK-u, aby zbudować lokalnie mocne przedstawicielstwo naszego środowiska. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby współpracować w ramach poszczególnych oddziałów tej renomowanej organizacji. Dla wielu z Was nie będzie stanowiło problemu aktywowanie (reaktywacja) lub utworzenie takiego oddział SITK (Stowarzyszenie Inżynierów i Techników Komunikacji) w najbliższej Wam miejscowości.

A w ostateczności nic przecież nie stoi na przeszkodzie, aby zapisać się do naszego legnickiego oddziału – zapraszam serdecznie, nie tylko we własnym imieniu.

 

III. To i owo o celach OSDS-u.

To moje/nasze marzenie stara się, jak może (raz lepiej, raz gorzej) realizować zarząd OSDS-u. Coś tam robią sobie w tym zakresie, coś tam sobie dłubią . . . A nad czym aktualnie pracują, to można się przekonać na ich stronach internetowych. Odczytałem tam właśnie super informację (?) o ostatnim niebywałym sukcesie (?), jakim było wysłanie w styczniu aż 6-ciu listów (sic!). Mam nadzieję, że w grudniu także poszły jakieś listy, w tym koniecznie do Dziadka Mroza (?).

Aż ciśnie mi się na usta ogłoszenie konkursu, czy ktoś jeszcze w Polsce potrafi miesięcznie wysłać więcej pism i do nieznanych nam adresatów (do cioci, do sąsiada, do babci i dziadka itp., itd., et’cetera). Czy nikt ich nie przebije (?) – super! Undecided

Więc już tylko przypominam, o co w tej grze chodzi: tu nie liczy się ilość wysyłanych listów.

OSDS powstał w dniu 1 lipca 2012 r. nie po to, aby wysyłać jakieś listy do niewiadomo kogo. OSDS miał zebrać pod swoimi skrzydłami godną reprezentację naszego środowiska – godną ilościowo, Ilościowo, ILOŚCIOWO!

Bo tylko ilość posiadanych członków ma znaczenie u ministerialnych urzędników, gdy czytają kolejne pisma wpływające od kolejnych osób, od podobnych kanapowych organizacji i wasalnych instytucji.

Więc my nie czekamy na kolejną informację o ilości kolejnych wysłanych listów w miesiącu lutym.

My czekamy już tylko na informację, kiedy będzie ta zakładane przez prezesa Waldemara Witka ilość 200 członków (minimum!). Ta jego deklaracja/zapowiedź miała się spełnić w pół roku (sic!). I to dopiero będzie miernikiem sukcesu naszego OSDS-u, choć minęło już kolejne półrocze, i kolejne zbliża się.

Ale nie bądźmy już tacy małostkowi, może wreszcie uda się chłopakowi . . . .

Pozdrawiam

Dziadek Piotra

 

Loading