JAK TO SIĘ ROBI

Rate this post

Jak to się robi.

 

I.  Jak to się robi w przypadku właściciela SKP.

Słyszę o kolejnym właścicielu SKP z Wrocławia, który ma kłopoty. Bo także niektórzy właściciele naszych SKP co jakiś czas mają kłopot. To pocieszające, że nie tylko my mamy kłopoty, choć oni o wiele, Wiele rzadziej, co jest jakoś zrozumiałe, jak to w (naszym?) życiu bywa. Wówczas wpadają w panikę i wyrywając sobie włosy z głowy szukają wyjścia z sytuacji, choć nikt im nie daje zakazu prowadzenia SKP na 5 lat, choćby obok lub w innym miejscu danego województa. A ja pytam, po co się tak stresować, czy nie lepiej zapytać, jak to się robi, jak pytał Stachu Zdzisia – http://www.youtube.com/watch?v=EEBpyB3k9Uc

A jeśli ktoś nie chce pytać, to może warto uważnie czytać. Bo ci bardziej uważni nasi PT Czytelnicy oraz Czytający Ze Zrozumieniem zauważyli zapewne, że w wielu miastach pod jednym adresem widnieją w jednym czasie aż 3 (słownie: trzy) SKP.[1] Czy Wam to czegoś nie mówi?

Bo dwie, gdy są kłopoty lub na wszelki wypadek, ale trzy?

Bo te trzy, to już jest tzw. super zabezpieczenie na wszelkie możliwe przypadki (czy tylko od ognia wody i huraganu?).

I dam się założyć, że w podobnych sytuacjach w kraju, pod tym samym adresem mogły w przeszłości funkcjonować jeszcze dwie inne firmy zarządzane przez te same osoby, ale rejestrowane na inne osoby (spokrewnione lub tzw. „słupy”).

Ten nasz polski i dość swoisty patent ma już starą tradycję. I, jak to w życiu bywa, w niektórych wypadkach uchronił właściciela SKP przed popędliwymi urzędnikami, a w niektórych przypadkach stał się „ochroną?” przed koniecznością respektowania PoRD w zakresie BRD.

Undecided

II. Jak to się robi w wyborach.

Gdy gadałem sobie telefonicznie z Kolegą, to po omówieniu branżowych tematów przeszliśmy – oczywiście! – na politykę. Gdy pozwoliłem sobie wyrazić zdziwienie co do wyników niektórych partii, to spotkałem się z pytaniem, czy naprawdę nie wiem, jak to się robi. A w tym pytaniu było tyle autentycznego zdziwienia moją niewiedzą, że dosłownie zdębiałem.

Więc pozostało mi już tylko grzecznie wysłuchać tego, jak to się robi, co i Wam przekazuję, żebyście nigdy się już nie dziwili.

Otóż, ci bardzo lub najbardziej „zainteresowani” wynikami wyborów delegowani są do komisji wyborczej. Jeśli się ten zabieg z jakiegoś powodu nie uda, to wśród członków komisji znajduje się tego „właściwego” sprzymierzeńca. Osoba taka, gdy otwierane są urny z głosami wychodzi do toalety i mazakiem nanosi na swój kciuk lewej ręki krzyżyk (czynność tę można powtórzyć kilkakrotnie pod byle pretekstem). Kciuk, to dobre miejsce na krzyżyk, bo tego krzyżyka na kciuku lewej ręki nie widać.

Podczas liczenia głosów, na tej karcie, gdzie złożony głos nie odpowiada opcji tej osoby, to nanosimy kciukiem dodatkowy krzyżyk powodując, że właśnie ten głos jest nieważny.

No cóż . . . . Ten nasz Kolega dzwonił z tego województwa, które przoduje w ilości głosów nieważnych . . . . A ja nie miałem odwagi zapytać, skąd on ma takie informacje . . .

Hell Boy

III. Jak to się robi w OSDS-ie.

Telefoniczna rozmowa z jeszcze innym Kolegą spowodowała moja zadumę nad dziwnymi kolejami tego Losu. Bo okazało się, że niewielu Kolegów (nie licząc skromnej osoby dP) angażuje się aktywnie w prace na forach, w dyskusję, w twórczą wymianę zdań. Zaczęliśmy wspólnie dociekać przyczyn tego stanu rzeczy i okazało się, że doszliśmy do wspólnych wniosków. Bo nasze środowisko, to także osoby ze średnim, a często z zawodowym wykształceniem, które nie chcą, i nigdy nie będą się wypowiadać na temat prawnych aspektów ewentualnych zmian w PoRD, czego niektórzy członkowie zarządu OSDS oczekują. To także dotyczy Kolegów z wyższym wykształceniem (np. inżynierskim), którzy nie chcą i nie będą się ośmieszać dyskutując na tematy, na których się nie znają. I słusznie, niech każdy z nas robi dla naszego środowiska to, w czym jest dobry – i tyle!

Cały czas przekonuję do takiego podziału obowiązków, który będzie zgodny z posiadanymi kompetencjami! Przekonywanie na siłę, że wszyscy mają dyskutować z  ze wszystkimi (a szczególnie z niektórymi członkami zarządu OSDS) jest grubym  nieporozumieniem!

 

Pozdrawia

dziadek Piotra

Loading