AFERA

Rate this post

Afera jakaś (zawsze nasza!) dotyka nas najrzadziej co pół roku, a często co kwartał. Najgorsze, co może nam się zdarzyć, to przyzwyczaić się do tego cyklicznego stanu.

I nie mam żadnych wątpliwości, że wszystkie tego typu zdarzenia musimy nazywać aferami. Nasze „prawne umocowanie” i specyficzne podporządkowanie sprzyja tej patologii. I nie udaje nam się tego zmienić od wielu lat (brak skuteczności w działaniu).

Przed rokiem pisałem o przypadkach z Żor.1 A potem była ta afera w Raciborzu, o której jednak nie napisałem łamiąc dotychczasową tradycję, bo . . ., bo . . ., bo . . . . . . wondering

I nie mam zamiaru dalej chować głowy w piasek, bo to niczego nie załatwia, choć bardzo boli.

Ale do tego jeszcze raz podkreślam, że te afery co kwartał, to nie tylko wina naszego środowiska, choć i na tym polu mamy trochę (?) jeszcze do zrobienia.

I choć nasi ostatni niechlubni rekordziści są jednak w Żorach http://www.diagnostasamochodowy.pl/2014/nasi-niechlubni-rekordzisci/

, to czas wspomnieć także o tej naszej nowej aferze we Wrocławiu . . . . .

 

I. Afera w Raciborzu.

Afera ta była latem bieżącego roku (czerwiec/lipiec), gdy policjanci z Raciborza zatrzymali dwóch insp. UDS-ów i klientów, którzy dawali im łapówki w zamian za „wirtualne/lewe” BT. Koledzy nasi podobno przymykali oko na stan techniczny samochodów i za „drobną dodatkową opłatą” podbijali DR bez oglądania aut.

Działo się to na SKP przy ulicy Głubczyckiej w Raciborzu.

Raciborscy policjanci zebrali materiał dowodowy, pozwalający na przedstawienie łącznie 27 zarzutów pięciu mężczyznom, w tym dwóm insp. UDS-om i trzem ich klientom. A ten proceder trwał kilka lat. Do pierwszego przestępstwa miało dojść już w 2009 roku.

Jak ustalono, nasi koledzy przyjęli kilkanaście łapówek. – Nie były to duże kwoty. „Brali” od 30 do 50 złotych za załatwienie przeglądu – mówił rzecznik prasowy p. Szymański.

Śledztwo trwało wiele miesięcy. – W tym czasie ustalono i przesłuchano wiele osób.

Zebrany materiał dowodowy pozwolił na to, aby prokurator skierował akt oskarżenia do sądu przeciwko pięciu mężczyznom.

Diagności stracą prawo do wykonywania zawodu, grozi im, a także ich klientom kara pozbawienia wolności do 8 lat.2

 

II. Afera we Wrocławiu.

Choć już wszyscy o tym wiedzą od dawna, to ja o tym nie napisałem jeszcze ani razu. W dniu 4 grudnia 2015 r. na stronach Policji ukazał się komunikat o tym, że policjanci z komendy miejskiej we Wrocławiu zatrzymali dwóch diagnostów samochodowych, którzy są podejrzani o przyjmowanie korzyści majątkowych w zamian za odstąpienie od BT. Przestępczy proceder prowadzony był na terenie jednej z SKP w okresie od połowy września do października br.

Z informacji w internecie wynika, że to policyjne postępowanie zainicjowali funkcjonariusze Wydziału do walki z Przestępczością Gospodarczą KM Policji we Wrocławiu na podstawie materiałów operacyjnych.

Policja udowodniła obu mężczyznom aż 120 BT, których niezgodność z prawem polegała na poświadczeniu nieprawdy, co do okoliczności mającej znaczenie prawne, za grozi kara pozbawienia wolności nawet do 5 lat.

Zgromadzony przez policjantów materiał dowodowy w tej sprawie potwierdził, że dwóch mieszkańców Wrocławia w wieku 46 i 55 lat pracujących na stanowiskach diagnostów samochodowych w omawianym okresie przyjmowało korzyści majątkowe za odstąpienie od BT.

Do tej pory funkcjonariusze wskazali aż 120 tego typu przypadków, w którym właściciele samochodów osobowych oraz typu bus „przechodzili” obowiązkowe coroczne badanie techniczne pojazdów nie wjeżdżając nawet samochodem na teren stanowiska diagnostycznego. W związku z tym obaj byli zatrzymani, a jeden z nich przyznał się do zarzutu3.

Policjanci w dalszym ciągu dokładnie sprawdzają i analizują zebrany w tej sprawie materiał dowodowy pod kątem złamania prawa.

Przepracował

dP

– – – – – – –

P.S.

Wystosowałem krótkie pismo do Prokuratury wrocławskiej prosząc o garść informacji. Może odpowiedzą . . . .

– – – – – – – – – – –

1 Niestety to nieodosobniony przypadek. W statystykach śląskiej policji odnotowywanych jest wiele przypadków korupcji w stacjach kontroli pojazdów. Głośna była sprawa sprzed kilku lat z Żor, gdzie proceder podbijania dowodów bez wymaganych przeglądów prowadzono na szeroką skalę. W 2013 r. trzem pracownikom Okręgowej Stacji Kontroli Pojazdów w Żorach przedstawiono w sumie 232 zarzuty popełnienia przestępstw korupcyjnych. Na poczet przyszłych kar i grzywien zabezpieczono wówczas mienie podejrzanych warte prawie 150 tys. zł. Śledczy ustalili, że kierownik stacji umówił się z właścicielem firmy transportowej, że będzie poświadczał nieprawdę o przeprowadzeniu badań ciężarówek. Ustalono, że w momencie wystawiania fikcyjnych zaświadczeń, auta znajdowały się poza granicami naszego kraju.

3 asp. Wojciech Jabłoński – Źródło: KMP we Wrocławiu

Loading