DO PANI PREMIER

Rate this post

Do Pani Premier Ewy Kopacza został wysłany list przez Zarząd PSKP.

List ten „popełnił” Prezes dr inż. Leszek Turek. Podobna w tonie korespondencja była już wcześniej kierowana przez wielu naszych branżowych liderów w sprawach bardziej i mniej poważnych. A nasze wsparcie i zainteresowanie dla takich inicjatyw zawsze wynika z tego, jakiej materii dotyka dany list i jakiej części naszego środowiska dotyczy.

I choć w tym piśmie do Pani Premier zabrakło mi informacji o niekonstytucyjności obecnych rozwiązań w przypadku podwójnego karania za jeden czyn, to jednak uważam, że nasze wszystkie branżowe organizacje powinny wesprzeć tę inicjatywę, tak jak wspiera ją nasz „Informator insp. UDS-a” poprzez tę poniższą publikację.

Mam tylko wątpliwości, czy PISKP chce tego wsparcia(?). Bo brak nam dowodów, że takiego wsparcia oczekiwał (np. w postaci kopii listów do naszych wszystkich branżowych organizacji o takie wsparcie). To prawdopodobne, biorąc pod uwagę nasz indywidualizm (nasze przekleństwo), czyli chęć pokazania, że to właśnie my i tylko my wysłaliśmy ten ostatni list, który przesądził sprawę.

Wszystkim poprzednim nadawcom podobnych pism przyświecała ta nasza branżowa zmora w postaci złudnej nadziei (sic!). confused

Nasza niechęć do współpracy jest „porażająca” (jak mówił klasyk). Bo cóż stało na przeszkodzie, aby pod tym listem podpisali się i inni branżowi liderzy naszych organizacji? Spadła by komuś czapka z głowy?

Podobną korespondencję wysyłamy zawsze niczym do tej ostatecznej instancji, i jak nam się wydaje, jako ostatnią deskę ratunku. Ale najczęściej (na szczęście?) tylko tak nam się wydaje. Bo nawet w takiej sytuacji, w jakiej obecnie znajduje się nasza branża, wyjścia są zawsze co najmniej dwa – o czym już wcześniej pisałem, i to nie jeden raz (np. zatrzymanie na tydzień wszystkich SKP w W-wie).

Także w tym wypadku/przypadku mamy do czynienia z naszym branżowym dramatem, którego sprawcą są nasi (?) urzędnicy resortu transportu. Nie mając wizji funkcjonowania naszej branży z kilkuletnim wyprzedzeniem, nie potrafią rozmawiać z przedstawicielami naszych środowisk i wyłuskać z przedkładanych inicjatyw tylko tych, które wpiszą się w tę przygotowaną wizję naszej branży za lat 10. Nasi „inżynierowie prawni” nie działając systemowo tylko w pośpiechu i doraźnie, robią błąd za błędem o czym piszę/mówię ze wstrętem. I przez to tracą zaufanie, tak u swoich przełożonych, jak i w grupie legislatorów, jak i w naszym całym środowisku.

I polecając uważną lekturę

 

weekendowo pozdrawiam

dP

 

 

1  23

Loading