JADĘ DO BOLESŁAWCA

Rate this post

Jadę do Bolesławca pełen nadziei na konferencję OSDS-u.

Od ponad trzech lat w naszej branży nie zdarzyło się nic istotnego dla naszego środowiska, jeśli nie licząc zawodowego przedstawicielstwa w formie stowarzyszenia, jakim jest nasz OSDS oraz rosnącej roli naszego niezależnego „Informatora insp. UDS-a”. Ale jest też prawdą ten fakt, że gdyby nie wyrzucono mnie z OSDS-u, to i rola „Informatora” była by mniejsza. Jest to naturalne zjawisko polegające na tym, że firmowa/branżowa prasa dmie w jedną tubę z kierownictwem danej firmy/branży.

A wracając do rzeczy, czyli do tematu jazdy i nadziei . . . .
Więc jadę na tę sobotnią konferencję OSDS-u do Bolesławca pełen nadziei, że wreszcie coś się zmieni.

Bardzo bym chciał usłyszeć od jej uczestników o tym, co dobrego dla nas wydarzy się w najbliższym możliwie czasie.
Oczywiście nie liczę na cuda, że nagle ich wszystkich oświeci i przejrzą na oczy stwierdzając zgodnie, że art. 84 ust. 3 PoRD nie tylko, że nie licuje z naszą Konstytucją, ale jest także sprzeczny z prawem UE. Nie, na takie cuda jeszcze nie liczę, bo nic w naszym resorcie (i nam?) nie przychodzi z taką trudnością, jak nauka, na którą rzekomo nie ma czasu (i chęci?). To widać nawet gołym okiem, bo choć przegraliśmy w unijnym sądzie sprawę „anglików”, to nadal rozglądamy się wokół zdziwionymi oczyma nie rozumiejąc, co tak naprawdę się stało . . .

Ale są jeszcze przecież te wszystkie łatwiejsze zagadnienia, które pozwalają mieć nadzieję na ich realizację w sensownym odcinku najbliższego czasu.

Jadę pełen nadziei licząc, że nasi organizacyjni liderzy będą nam w stanie wreszcie powiedzieć, że w wybranych sprawach mamy już do zaprezentowania wspólne stanowisko i będziemy się w tym zakresie wspierać. Jestem przekonany, że znajdą się takie wspólne nam sprawy.

I mam nadzieję, że nie będzie to znowu takie trudne zważywszy na wielość spraw do załatwienia i wielość naszych branżowych organizacji. Więc jest w czym wybierać.

Ale też jadę pełen troski o implementację „rewolucyjnej Dyrektywy”, która jest naszą nadzieją na lepsze jutro. Bo już widać to, czego tak bardzo się od dawna obawiałem. Nie jeden raz pisałem o tym, że często „duch prawa” jest ważniejszy od jego „litery”. Zaś niektóre środowiska chcą zgubić ducha dyrektywy, dzieląc na czworo literę tego naszego unijnego prawa.
Ta branżowa umiejętność obracania kota ogonem tylko po to, aby utrzymać nasze dotychczasowe i patologiczne status quo jest porażająca. Im dalej od Centrum Europy, tym głośniej słychać krzyki: nie chcemy by narzucano nam prawo UE!

Jadę więc do Bolesławca pełen nadziei, że uda się wreszcie przekroczyć ten próg powszechnej bezradności w złamaniu monopolu tych naszych (?) środowisk, które chcą utrzymania dotychczasowych patologii na SKP.

Będę oczekiwał od przedstawicieli naszego resortu transportu, że wreszcie jednoznacznie określą daty i zakresy czekających nas i oczekiwanych zmian.

Będę oczekiwał od liderów naszych środowisk, że wreszcie powiedzą nam np., że resortowi urzędnicy zaczęli się liczyć z naszym zdaniem. I nie będzie to polegało na tym, że będą tylko wiecznie czytali nasze listy, słuchali naszych postulatów lub je tylko zapisywali/notowali, ale że będą je brali pod uwagę stanowiąc obowiązujące nas prawo.

Mamy historyczną i jedyną w swoim rodzaju szansę na załatwienie wielu naszych postulatów. Taka szansa nie powtórzy się przez najbliższe 4 – lat. Tą szansą są zbliżające się wybory i możliwa przegrana PO w sytuacji, gdy nadal nie będą nic robili stosując politykę „ciepłej wody w kranie” (drobnych kroczków?) lub politykę pt.: „jakoś to będzie, byle do wiosny”.
Już wiedzą, że nic nie można odłożyć do wiosny, bo wybory są jesienią tego roku. Nie tylko politycy PO, ale i urzędnicy już wiedzą, że nic nie będzie tak samo, że społeczeństwo domaga się zmian – także w naszej branżowej siermiężnej rzeczywistości.
Jeśli liderzy naszych branżowych organizacji nie wykorzystają tego historycznego momentu i do jesiennych wyborów parlamentarnych – wspólnymi siłami! – nie doprowadzą do oczekiwanych zmian, to taka dogodna okazja już nigdy, Nigdy się nie powtórzy.

Więc jadę pełen nadziei
i pozdrawiam
dziadek Piotra

Loading