GAZ A BT – JESZCZE RAZ

Rate this post

GAZ A BT – jeszcze raz, czyli o błędach naszego nadzoru.

Z uwagi na wysokie zainteresowanie problematyką BT w sytuacji, gdy pojazd wyposażony jest w instalację gazową, postanowiłem ponownie wrócić do tego tematu, choć zagadnienie to podnosiliśmy nie jeden raz, choćby ostatnio:

Chodzi mi tym razem jeszcze o jeden aktualny wyrok „gazowy” WSA we Wrocławiu z dnia 30.11.2015 r. (orzeczenie nieprawomocne)1, gdzie nasz Kolega T. A. – dzięki profesjonalnej argumentacji i cennemu wsparciu – utrzymał swoje uprawnienia insp. UDS-a, wbrew stanowisku urzędników wrocławskiego magistratu i Samorządowego Kolegium Odwoławczego (SKO) we Wrocławiu.

Nasz Kolega T.A., posiadający nasze uprawnienia od stycznia 2006 r., miał w październiku 2013 r. kontrolę, gdzie stwierdzono przeprowadzenie BT niezgodnie z określonym zakresem i sposobem wykonania oraz wydanie zaświadczenia niezgodnie ze stanem faktycznym.

To urzędnicze pomówienie (z inicjatywy TDT?) mogło skutkować pozbawieniem naszego Kolegi możliwości wykonywania zawodu. Choćby dlatego, ta kolejna urzędnicza przegrana sądowa powinna nas skłonić do rozważań o roli naszego (?) nadzoru.

Jest prawdą, co stanowi nasze prawo, że BT pojazdu z zamontowanym urządzeniem technicznym podlegającym dozorowi technicznemu, może być przeprowadzone po przedstawieniu dokumentu TDT, stwierdzającego sprawność urządzenia technicznego (art. 81 ust. 12 ustawy). Ale tym razem chciałbym skupić się na innym aspekcie tego zagadnienia, gdyż wady prawne urzędniczych decyzji już dostatecznie zostały wcześniej naświetlone. Chodzi mi o mocne podkreślenie, w ślad za argumentacją tego wrocławskiego WSA, że tego tylu urzędnicze praktyki, jeśli nie są bezprawne, to są – co najmniej! – niestosowne2.

Stwierdzenie o bezprawność tego typu praktyk znajduje potwierdzenie w tezie o ich niekonstytucyjności – patrz stosowne opracowanie dr Wiesława Czarwińskiego.

Stwierdzenie o niestosowności podobnych urzędniczych praktyk znajduje potwierdzenie nie tylko na gruncie etyki urzędniczej profesji, której rola sprowadza się do służebnej roli wobec społeczeństwa (ad’ministrare = służyć), ale także do ostatecznego określenia, czym jest lub, czym powinien być nadzór nad SKP.

Jedno jest pewne: nasz (?) nadzór nie został przypisany do powiatowych służb, inspekcji i straży. Więc dlaczego zachowuje się niczym służby para-policyjne?

Pewne jest także, że nasz (?) nadzór nie korzysta z domniemania posiadania kompetencji sądowniczych.

A przecież uprawnienie do pozbawienia możliwości wykonywania zawodu na okres lat 5 daleko wykracza ponad bardzo wiele – i tak nadmiernie restrykcyjnych! – wyroków sądów karnych w naszych sprawach.

Klucz do normalności tkwi w dwóch kwestiach:

  • Pomylenie pojęć „kontroli” o „nadzoru”. Bo nadzór, to konieczność współodpowiedzialności za nadzorowany podmiot, zgodnie z tezą prof. J. Starościaka (Prawo Administracyjne – 1971), gdzie organ nadzorujący cyt.: „ (…) nie tylko spostrzega i ocenia. On również w pewnym sensie współadministruje, czyli odpowiada za wynik działalności organizatorskiej organów podległych nadzorowi.” – http://www.diagnostasamochodowy.pl/2013/nadzor/
  • Nadzór, to nie tylko para-policyjne restrykcje/kary. To także cenna umiejętność takiego prowadzenia nadzorowanych podmiotów (doradztwo, pomoc, inicjowanie działań naprawczych), aby efekt ich działalności był zadowalający nie tylko ze społecznego punktu widzenia (BRD!), ale także satysfakcjonował tak nadzorowanego, jak i nadzorującego.

Pomijanie tych dwóch aspektów prowadzi do urzędniczych patologii, gdzie już kolejna przegrana3 może zaowocować (?) odpowiedzialnością odszkodowawczą lub sprawą karną za przekroczenie uprawnień (ewidentne w przypadku wrocławskich „pokwitowań”?). I nie obchodzi mnie, jaka jest przyczyna tak słabego i często niekompetentnego doradztwa urzędniczego (interpretacje?). Bo to zwykła urzędnicza kłótliwość uniemożliwia jednolitą interpretację PoRD w całym Kraju. A to temat nie dla insp. UDS-a, inżyniera, prawnika, tylko dla psychologa.    

I nieco mniejsze znaczenie ma ta uwaga tego Sądu, że rzekomo należy podzielić wypowiadany w literaturze przedmiotu pogląd iż „bez istnienia dostatecznie zróżnicowanego zespołu sankcji trudno byłoby przecież wyobrazić sobie normalne funkcjonowanie regulacji administracyjnoprawnej.4 Albowiem rozważania o samych sankcjach, gdy pomija się fakt ich niekonstytucyjności nie rozwiązuje całościowych problemów branży.

I pozdrawiam

dziadek Piotra

– – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – –

1 III SA/Wr 354/15 – Wyrok WSA we Wrocławiu

3 Słusznie podniesiono, że uszkodzenia pojazdów nie dotyczyły tyłu samochodów, a więc miejsc położenia zbiornika LPG, tym samym nie było konieczne przeprowadzanie badania doraźnego przez inspektorów dozoru technicznego (TDT). Wskazano, że zgodnie z art. 28a rozporządzenia Ministra Transportu z dnia 20 października 2006 r. w sprawie warunków technicznych dozoru technicznego w zakresie projektowania, wytwarzania, eksploatacji, naprawy i modernizacji specjalistycznych urządzeń ciśnieniowych (Dz. U. 2006 nr 199 poz. 1469 w brzmieniu nadanym nowelizacją zawartą w Dz. U. 2011 nr 156 poz. 932), „Zbiorniki LPG, CNG, LNG i wodoru zamontowane w pojazdach lub statkach żeglugi śródlądowej, które uczestniczyły w wypadku lub uległy awarii, powinny być wymontowane i zgłoszone przez eksploatującego do badania doraźnego. Do dalszej eksploatacji mogą być dopuszczone zbiorniki, które nie wykazują śladów odkształceń lub innych uszkodzeń mechanicznych oraz przeszły z wynikiem pozytywnym badania przeprowadzone przez TDT.” Zatem sytuacja zaistnienia kolizji drogowej nie ma zastosowania w przypadku tej normy. Tym samym diagnosta miał prawo uznać, że skoro zbiornik nie mógł mieć odkształceń lub uszkodzeń to kontrola doraźna TDT nie jest potrzebna.

4 Z. Kmieciak: ogólne zasady prawa i postępowania administracyjnego, Warszawa 2000, str. 122.

Loading