WSA W AKCJI BEZ ATRAKCJI

Rate this post

WSA w akcji, bez wielkich prawnych atrakcji i bez pożytecznych sensacji. Podobno mamy takie sądownictwo, na jakie sobie zasłużyliśmy swoją własną biernością i nieznajomością podstaw Prawa . . . . . .

Bo urzędnik zawinił, a kolegę udupili (i z radości się upili?). surprised 

Czyli pomyłki urzędnika i co z tego dla nas wynika – cz. II, po wczorajszej, czyli wcześniejszej, bo z dnia 27.03.2017 r.1

Skończyliśmy wczoraj na tym, że zdaniem tamtejszego SKO (Samorządowe Kolegium Odwoławcze), które nie zauważyło popełnionych błędów prawnych, argumenty naszego kolegi M.N. zamieszczone w odwołaniu od decyzji o pozbawieniu uprawnień nie zasługują na uwzględnienie (sic!).

boring

Pozostała więc już tylko droga poprze wniesienie skargi na decyzję SKO do WSA w Gliwicach, którą złożył już pełnomocnik naszego kolegi M. N. Wydanej decyzji SKO zarzucił on m.in. pozbawione podstaw ustalenie, iż błędne wpisy w DR wydanych przez organy administracji na podstawie ostatecznych decyzji administracyjnych nie mogły mieć wpływu na wadliwe czynności naszego kolegi.

W uzasadnieniu podał m. in., że w żadnym z przypadków będących podstawą wydanej decyzji nie zachodzi naruszenie, o którym mowa w art. 84 ust. 3 pkt 2 p.r.d., bowiem Starosta Powiatowy w Z. nie zarzucał naszemu koledze M. N. wpisu do DR lub wydania zaświadczenia niezgodnie ze stanem faktycznym i przepisami, a to jest dopiero podstawą do odebrania uprawnień. Dodatkowo, wszelkie powstałe nieprawidłowości powstały wskutek błędnych wcześniejszych wpisów w DR, które popełniły organy wydające DR, czym wprowadziły naszego kolegę w błąd, który przyjmując, iż organy wydają dokumenty zgodnie z prawem i stanem faktycznym, dokonywał stosownych czynności.2

Zaś Wojewódzki Sąd Administracyjny (WSA) w Gliwicach przypomniał starą prawdę prawną o tym, że

sąd rozstrzyga w granicach danej sprawy, jednak nie będąc związany zarzutami i wnioskami skargi oraz wskazaną podstawą prawną”.

Ale sam nie zamierzał się do tej zasady i starej prawdy prawnej zastosować, gdy przyjął, że skarga pełnomocnika naszego kolegi nie jest uzasadniona. Zdaniem tego WSA w Gliwicach zaskarżone rozstrzygnięcie nie narusza ani prawa materialnego, ani też organ odwoławczy nie naruszył reguł procedury administracyjnej w stopniu mogącym mieć istotny wpływ na wynik sprawy.

Tym samym i im umknęła kwestia naruszenia zasady terytorialnej dla działania starosty (tylko w obrębie własnego powiatu) oraz łamanie prawa poprzez przyjęcie, że słowne polecenia pracodawcy, który rzekomo „wprost nakazał diagnostom weryfikacje danych z DR ze stanem faktycznym” mają większa moc prawną niż ustawa.

Ten WSA także tradycyjnie i wybiórczo – na zasadzie kopiuj/wklej – argumentował przy użyciu wyświechtanych i setki razy kopiowanych przez inne WSA, iż jednak „starosta cofa”. Argument tego WSA w Gliwicach o tym, że ustawa nie dopuszcza żadnego wyjątku3, który wyłączyłby wydanie takiej decyzji jest wybiórczy w tym sensie, że całkowicie abstrahuje od naszej Konstytucji, w której określono zasadę proporcjonalności (już nie mówiąc/pisząc o prawie UE).

Żadnego własnego wkładu intelektualnego! Ferując ten wyrok Sąd wiele razy używał słów, że nasz kolega „zaniedbał”, że „był zobowiązany zweryfikować niezbędne dane i dopuścił się zaniedbań”. Ale ani jednym słowem nie wspomniał o tym, czy czasem także jakiś urzędnik czegoś tam wcześniej nie zaniedbał. Dla tego WSA (ręka rękę myje?) kasta urzędnicza jest niedotykalna i nietykalna. Im wolno „zaniedbywać” bez żadnej odpowiedzialności……

Także ten Sąd powtórzył wcześniejszy błąd SKO twierdząc, że

Nie można też podzielić zarzutu skargi co do naruszenia zasady trwałości ostatecznych decyzji administracyjnych, albowiem prawodawca wprost nakazał diagnostom weryfikację danych z DR ze stanem faktycznym i wyraźnie określił zakres badań.”

Absurd tego stwierdzenia przyprawia mnie o ból głowy, bo jeśli możemy przełknąć nieznajomość prawa i błędy w stanowieniu prawa w wykonaniu jakiegoś gminnego SKO, to jednak od WSA oczekiwania mamy nieco (?) większe.

A tu znowu maszszsz, niczym z liścia w twarz! angry

Także skład tego WSA w Gliwicach uważa, podobnie do SKO, że w hierarchii aktów prawnych ustne polecenie pracodawcy ma większą moc prawną niż ustawa mówiąca o ostatecznej trwałości decyzji administracyjnych (wart Pac pałaca a pałac Paca – sic!).

I na tę chwilę, to tyle.

A do późniejszego wyroku NSA w tej sprawie wrócimy potem, więc poczekajcie jeszcze trochę łaskawie na dalsze rozważania o naszym (?) Prawie.

Dziadek Piotra

– – – – – – – – – – – –

1 Efekt kontroli Podstawowej Stacji Kontroli Pojazdów należącej do Spółdzielni Kółek Rolniczych w S. na Śląsku w starostwie Z., http://www.diagnostasamochodowy.pl/2017/pomylka-urzednika/

2 Dowód rejestracyjny jest wydawany na skutek decyzji administracyjnej. Diagnosta przyjął, iż przedstawione mu dokumenty zawierają prawidłowe wpisy, a organ wydający dowód rejestracyjny działał prawidłowo.

3 Cyt. „W szczególności decyzja nie jest uzależniona od stopniowalnej winy, skoro jest to sankcja administracyjna oraz motywów, którymi się kierował diagnosta, naruszając art. 84 ust. 3 pkt 1 lub 2 p.r.d. Na treść wydanej decyzji nie może też wpłynąć dotychczasowy sposób wykonywania obowiązków diagnosty, ten jest bowiem zobowiązany do stałego, zgodnego z prawem i stanem faktycznym wykonywania swych zadań. Zostały one uregulowane przede wszystkim w p.r.d., ale też w przepisach wykonawczych.”

Loading