BARDZO NIE LUBIĘ

Rate this post

Bardzo nie lubię, gdy banknoty raban podniosły a Kolega ma ciekawe pomysły oraz, gdy decydenci są nie wiadomo skąd wzięci.

I. Bardzo nie lubię, jak banknoty w szufladce kasetki nie są prawidłowo ułożone.

Moim zdaniem to brak szacunku dla Pieniądza, który jest wielkim osiągnięciem Ludzkości. Zresztą sami pomyślcie, jak może czuć się Znamienita Postać na banknocie ułożona do góry nogami lub tyłem do publiki! Przecież to dla niej wstyd.

No zastanówcie się, czy Wam też będzie wygodnie, gdy w kanciapie będziecie siedzieć tyłem do Klientów lub wisieć przy biurku z głową poniżej blatu?

Ponadto nie wiemy, czy taki banknot czasem nie obrazi się na nas, gdy go tak bardzo nikczemnie potraktujemy. A gdy nie zechce do nas czasem już wrócić?

A może być jeszcze gorzej, bo z uwagi na złe traktowanie on (ten banknot) może namówić i inne banknoty, aby do nas nie przyszły . . . – i co wówczas zrobimy?

Warto plajtować tylko dlatego, że byliśmy nieco (?) niechlujni w układaniu banknotów w kasetce na utarg?

No proszę, zastanówmy się nad tym trochę . . . .

 

II. Bardzo nie lubię, jak to inni mają ciekawe pomysły, a nie ja. Czyli pomysł Kolegi T.

Bo zadzwonił do mnie nasz Kolega T., z którym trochę gadaliśmy o roli, jaką urzędnicy naszego (?) DTD planują dla TDT w zakresie nadzoru nad naszym zawodowym środowiskiem i nad SKP.

Kiedyś dawno temu był pomysł, żeby Okręgowe SKP były taką jednostką nadrzędną i odwoławczą dla Podstawowych SKP w przypadkach, gdy klient zgłasza jakieś wątpliwości co do przebiegu BT. Ale i ten pomysł umarł śmiercią naturalną, jak i wiele innych i podobnych.

Gdy tak zastanawialiśmy się nad potrzebą wprowadzenia na nasze SKP jakiejś instancji odwoławczej, to przypominając sobie różne zdarzenia i bogate doświadczenia zawodowe stwierdziliśmy wspólnie i w porozumieniu, że funkcjonowanie takiej instytucji odwoławczej może mieć sens. Może to się przyczynić do wzrostu zaufania niektórych klientów do naszego środowiska, do naszej pracy zawodowej.

I wówczas nasz Kolega T. rzucił pomysł, że tą i taką instancją odwoławczą może być WITD, czyli przedstawiciele Wojewódzkiej Inspekcji Transportu Drogowego.

Instytucja ta posiada w swoich szeregach Inspektorów z naszymi uprawnieniami, a do tego są mobilni i wyposażeni w odpowiedni sprzęt.

Więc – teoretycznie – po wykonaniu do nich telefonu przez klienta, że ma uwagi do sposobu przeprowadzenia BT, mogą podjechać do naszej SKP i nijako „od ręki” sprawdzić jeszcze raz dany pojazd. Kolega proponuje też, że w przypadku, gdy zgłoszenie klienta było zasadne, to za przyjazd i stosowne czynności WITD płaci nasz przedsiębiorca. Zaś w przypadku, gdy zgłoszenie klienta było niezasadne, to za przyjazd WITD płaci klient.

Ot, i po problemie, prawda?

Wystarczy tylko ten pomysł nieco (?) rozpropagować.

Ciekawe, co Wy o tym sadzicie?

 

III. Bardzo nie lubię takich członków w naszych organizacjach.

W każdej naszej organizacji jest grupa osób, które weszły do niej dla załatwienia tylko swoich własnych interesów, dla pilnowania tylko swoich własnych interesów. Tacy mają w głębokim poważaniu sprawy ogółu. Ucieka w ten sposób uzasadniony interes całego środowiska, rozdzierany na strzępy przez wewnętrzne lobby w danej organizacji.

Starsi stażem Koledzy zapewne pamiętają jeszcze nieco (?) nasze pierwsze spotkania w Kutnie i okolicy przed dekadą, gdy organizowaliśmy się w SDS. Przyjeżdżały na nie osoby, które przy tej okazji chciały upiec własną, często prywatną i osobistą pieczeń. Inaczej mówiąc/pisząc te i takie osoby miały na uwadze tylko własny interes, a nie interes ogółu.

Tak było i w przypadku późniejszym, gdy organizowaliśmy się w OSDS.

Branżowi lobbyści potrafili skutecznie nas rozprowadzić . . . . . – po branżowych kątach.

Zastanawiam się:

  • czy jest w ogóle jakaś nasza branżowa organizacja wolna od tego typu mało eleganckich praktyk?

  • Jak to się stało, że tak łatwo dajemy się manipulować tym i takim osobnikom, którzy nie mają na uwadze spraw ogółu, tylko własne interesy?

Jeśli akceptuję fakt, że w organizacji diagnostów są właściciele firm transportowych, przedstawiciele naszych pracodawców lub innych branżowych podmiotów, to niedopuszczalne jest powierzanie im sprawczych lub kierowniczych funkcji. Mogą być jedynie doradcami i co najwyżej w drugim rzędzie, bez względu na ich sytuację majątkową, za którą wielu z nas podąża, niczym ćmy za żywym ogniem.

Bo oni:

  1. nie stanowią większości w naszym zawodowym środowisku,

  2. ich ewentualne uprawnienia wiszą tylko na kołku dla ozdoby,

  3. ich uprawnienia nie stanowią podstawy ich utrzymania, jak to się ma w naszym przypadku,

  4. ich uprawnienia stanowią alibi dla uczestnictwa w naszych organizacjach, żeby kontrolować nasze środowisko i pilnować własnego interesu.

Zakładam, że podobnie jest z organizacjami zrzeszającymi naszych pracodawców. Tacy uczestnicy/członkowie, których SKP nie stanowi podstawowej działalności nie powinni być w gremiach kierowniczych. Bo umyka w ten sposób interes całej branży na rzecz realizacji jednostkowych interesów takich przedsiębiorców, których interesuje wszystko, ale poza właściwym  funkcjonowaniem naszych SKP. Często ich godny status materialny stoi w sprzeczności z bardzo-bardzo mierną sytuacją w naszej branży, co powinno być dla wielu z nas ostrzegawczym światełkiem.

Nie lubię takich sytuacji. Nie lubię, gdy nie umiemy sobie poradzić z takimi przypadkami członkostwa w naszych branżowych gremiach.

Trzymajmy się

dziadek Piotra

– – – – – – – – – – –

Loading