„PRZEMALUJ TEN OBRAZ”

1/5 - (1 vote)

Urywek powieści psychologiczno obyczajowej: PRZEMALUJ TEN OBRAZ

Chłodny dotyk uciekającej myśli wciąż trwał na straży, bo i jakże mogło być inaczej? Wciąż się o nią przecież martwiła, a psychikę znowu toczył robak, nękając niewytłumaczalnymi lękami. Zawsze, w takich momentach jej życia, gdy myśli krążyły przerażone, przychodziły wizje.

…Złote loki Kasi rozrzucone na drodze, przerażający zgrzyt hamulców, odlatujące koło czarnego samochodu, potworny huk, eksplozja szkła…Łoskot ten sprawił, że obudziła się owianą grozą. Dźwięk zdawał się oddalać, ale przenikliwy blask rozświetlił już ślepą twarz nocy.

Nie zmrużyła oka do białego rana, próbując przemalować ten obraz. Była tak udręczona, że nie potrafiła się skupić, nie potrafiła dobrać odpowiedniej farby. Ciągle przychodziła ta…czerwona, jak krew…złota jak loki Kasi…czarna jak duży osobowy samochód, który z łoskotem przemieszcza się wprost na dziecko. Nie działają hamulce. Odpada koło.

Siedziała w tępej zadumie, wstrząsana dreszczami i odbijając martwą pustkę swego rozbitego wnętrza. – Nie, nie…nie Kasia… – żebrała, zasłaniając oczy rękoma.

Jak by ją uchronić od tego, co miało się zdarzyć? – myślała gorączkowo. Och, jak bardzo nienawidziła tej wizji i siebie takiej nieporadnej i bezsilnej. Pod opuszczonymi powiekami czuła pulsowanie grozy, wychylającego się języka krwi, które tkwiły mocno i nie sposób było je stąd wyrwać. Pojawiały się zawsze złowrogą wizją, korzystając z każdej chwili słabości, chociaż Bóg jeden wie, jak bardzo starała się je zepchnąć w niepamięć. – Napraw ten cholerny samochód kimkolwiek jesteś ! Napraw go! Dokręć koło! Napraw hamulce…

– Tato, czy możesz mi jakoś pomóc?

Spoglądał na nią z troską w oczach. Nic nie mógł zrobić. Ona też, choć rozpaczliwie szukała światła, bodaj promyka nadziei, nic nie mogła, jak rozpaczliwie malować obrazy różową farbą. Rozmywały się. Dobrze już wiedziała, że przeznaczenie jest jak raz wydany wyrok, a tylko kwestią czasu jest, kiedy pójdzie do realizacji.

Co mogła zrobić, jak tylko zadzwonić do Barbary i upewnić się, że wszystko jest w porządku i z nią i z Kasią?

– Jak się czujesz? A co Kasieńka? – spytała niespokojnie.

– Wszystko ok. – Głos Barbary jednak nie był radosny.

– Wszystko?

– Z Kasią tak, ale Andrzej znowu wyjechał…

– Do Piotrusia?

– Tak…

Anna miała wrażenie, że Baśka płacze. – Mam przyjść do ciebie? – spytała cicho.

– Teraz nie. Wychodzimy z domu. Może innym razem – odpowiedziała stłumionym głosem.

I zrobiło się przykro. Bardzo przykro. – Barbara nie chciała jej widzieć, więc pewnie znowu miała duże kłopoty i wstydziła się tego. I znów taniec myśli szalony. Napraw chłopie ten samochód! Napraw go! Tu, niedaleko jest warsztat! Bo będzie nieszczęście.

Osowiała, usiadła przy oknie spoglądając w chmury. – A ty Waldek, co robisz? Dlaczego nie dajesz znaku życia?

– Mam wrażenie, że coś cię niepokoi? Czy tak, córeczko? Pewnie znowu myślisz o Basi… – Mama Anny bezbłędnie odczytywała jej myśli, przytulając ją do siebie.

– Miałam znów sen. Niedobry sen o Kasi. Tak się o nią boję … czarny samochód, zepsuty…Mamo, ile jest w naszym małym mieście czarnych samochodów? To chyba był duży fiat…Pan Kwiatkowski ma chyba taki samochód?

Cóż ty opowiadasz dziecko? – zmartwił się ojciec.

A możesz go zapytać, czy sprawny ten samochód?

Daj spokój Anulko, to tylko sen…

Ale możesz go zapytać? Niech odda do warsztatu… tak się boję…

` – Spróbuj zasnąć ze śmiechem. Zepchnąć wszystkie tragedie Basi w przepaść, wyrzucić ten sen nieprawdziwy ze swojego życia i z pamięci. Doskonale to już umiałaś – przekonywał ją. Zaglądnij do podręczników, do ćwiczeń – powiedział niepewnie ojciec. – Idź do kina na dobrą komedię, pośmiej się, bądź poczytaj coś zabawnego. Zaraz coś ci wyszukam, albo nie, opowiem ci kilka nowych kawałów, są świetne. Wieczorem, w łóżku powtórz je sobie, odtwórz w swojej mądrej główce i śmiej się. Dużo się śmiej – przypominał, spoglądając z udawaną wesołością.

On nie potrafił być wesoły, a co dopiero ona? Boże! Jak to zrobić? – myślała w panice. Tak bardzo się przecież stara…I nic!

Te wściekłe myśli atakują jak ogłupiałe. Nie sposób je wyrwać! Jej ciało wypełniła namacalna trwoga, obezwładniająca i dusząca. Zepsuty samochód Kwiatkowskiego, albo inny. Musi to sprawdzić. Musi sprawdzić…”

Loading