MÓJ MARSZ 4 CZERWCA 2023

5/5 - (1 vote)

Mój Marsz 4 czerwca 2023 r.

Wstałem o godz. 4.oo, aby o 5.oo pociągiem udać się do Warszawy. Większość pasażerów tego pociągu także jechała na Marsz. Niektórzy byli zorganizowani w ten sposób, że grupami wykupili dla siebie wszystkie miejsca w przedziale i jechali w swoim gronie. Było gwarno i wesoło, ale nie krzykliwie.

Po przyjechaniu na dworzec Warszawa Gdańska usłyszałem gromkie (i wesołe?) okrzyki innych przyjezdnych grup, cyt.: „***** PiS”.

Okrzyki te, choć nie dominowały, to jednak potem powtarzały się – wraz z innymi okrzykami – w czasie całego Marszu. Najgłośniejsze były przed pałacem prezydenta andrzeja dudy.

Pogoda sprzyjała, więc zamiast czekać na przepełnione metro wraz z wieloma innymi ruszyliśmy pieszo na miejsce zbiórki na Plac na Rozdrożu.

Po drodze bardzo wielu „szymczyków” oraz organizacyjne niedoróbki. Zbliżając się do Placu Trzech Krzyży w kilkunastu przypadkach zauważyliśmy kostki bruku leżące luźno przy brzegu chodnika i często jakby ukryte (celowa prowokacja? Przez polskie Służby?) za kwietnikami.

Byłem dość wcześnie, więc udało mi się zająć miejsce dość blisko trybuny. Ale z minuty na minutę ta sytuacja stawała się coraz mniej komfortowa. Bo miałem wrażenie, że wszyscy i za wszelką cenę starali się także być jak najbliżej trybuny i robili wszystko, aby swój cel osiągnąć. Nie zważając na tłok i ścisk przepychali się do przodu. Wielu miało w wyciągniętych dłoniach aparaty foto lub komórki. Trwało to przez cały czas, aż do momentu ogłoszenia wymarszu.

Gdy zaczęły się przemówienia, to sytuacja stawała się coraz mniej komfortowa. Było gorąco, był tłok i ścisk. Trudno było się obrócić, aby nie potrącić kogoś lub nie nadepnąć komuś na nogę. Długi czas oczekiwania w tych warunkach powodował, że niektórzy nie wytrzymywali. Niedaleko mnie nagle zaczęto krzyczeć „lekarza, lekarza, czy jest tu gdzieś lekarz?”. Ludzie mdleli może dlatego, że wielu uczestników było w moim i starszym wieku. Po chwili zaczęto krzyczeć „wezwijcie pogotowie!”.

Przez cały czas naszej części Marszu słyszeliśmy sygnały karetek pogotowia. Co najmniej trzy razy robiliśmy miejsce dla przejeżdżających karetek.

Ponadto zaczęły się przepychanki do przenośnych toalet, przed którymi ustawiały się kolejki.

Gdy Lech Wałęsa na Marszu 4 czerwca dość długo zaczął opowiadać swoją historię, to w mojej części tłumu przerywano mu okrzykami „idziemy, ruszamy”. I to nie było skierowane przeciwko niemu. Chodziło o to, że stanie w tych trudnych warunkach (w słońcu i ramię w ramię) stawało się już bardzo mało komfortowe. Rodziny z dziećmi, niepełnosprawni, osoby starsze zaczęły przepychać się na zewnątrz, chcąc opuścić to zatłoczone centrum Marszu.

Mam tylko nadzieję, że Wałęsa się na nas nie obraził tymi okrzykami „ruszamy”, gdy odpowiedział na to: „Jak nie chcecie słuchać, to dziękuję bardzo„.

No i wreszcie, po jeszcze dwóch czy trzech dość przydługich przemówień ogłoszono wymarsz. Ale nasza część nadal stała w miejscu! Trwało to – niestety! – dość długo!

Gdy usłyszeliśmy przez megafony informację organizacyjną Arłukowicza, że właśnie czoło marszu jest już przed pałacem prezydenta dudy, to w naszej części uczestnicy marszu wybuchnęli spontanicznie nieco (?) nerwowym śmiechem, bo my jeszcze staliśmy w miejscu.

Choć byliśmy blisko trybuny i teoretycznie powinniśmy być blisko czoła Marszu, to z bocznych uliczek wylewały się tłumy innych uczestników, które uniemożliwiały nam zajęcie (należnego nam?) miejsca z przodu.

Szliśmy całą szerokością jezdni i chodnika. Wcześniej mocno widoczne „szymczyki” jakby rozpłynęły się gdzieś w powietrzu. Raz po raz widziałem ich w załomach budynków lub na skrzyżowaniach.

Małą irytację Uczestników Marszu wzbudzali klienci siedzący sobie w ogródkach kawiarnianych, do których skierowane były nawoływania „chodźcie z nami!”.

A moje zdziwienie i niemałe zaskoczenie budziły bardzo innowacyjne, ciekawe i często dowcipne napisy odręczne na kartonach z napisami w formie „transparentów”.

Koledzy!

Jeśli chcemy dla nas sprawiedliwej waloryzacji naszego Cennika BT na SKP i innych sprawiedliwych działań wobec naszego środowiska zawodowego, to . . . . . .

– musimy, Musimy, MUSIMY wspierać także inne sprawiedliwe działania naszego społeczeństwa.

Bo, jeśli tego nie będziemy robili, to w ten sposób stracimy moralny mandat ku temu, aby od innych domagać się także takiego sprawiedliwego potraktowania.

Trzymajmy się

dziadek Piotra

– – – – – – – – – – – –

Loading