TAKIE TAM O WYBORACH

5/5 - (1 vote)

Takie tam o wyborach.

Siedzę sobie w poczekalni u pana doktora z moją kilkuletnią córeczką, u którego tłumy z całej Polski, bo nie mogłam się dostać do normalnej przychodni, tej za darmo i gapię się w duży telewizor dla zbicia czasu. Dziecko macha nóżkami i też patrzy w telewizor. No nie! Że co?? Że my, kobiety, jesteśmy mniejsze, a za tym mamy mniejsze głowy i mniej rozumu? Że ja niby też? Że łańcuch za długi, bo tylko do kuchni i do rodzenia? I że może nawet umrę, bo uszkodzony płód musi żyć do końca i aż mnie dosięgnie sepsa. A czemu ma mnie nie dosięgnąć, jak dosięga inne kobiety? – kombinuję, choć puki co nie jestem w ciąży i to na własne życzenie. Nie chcę, po prostu nie chcę, choć mój mąż się boczy. Niech sobie sam rodzi w takich bólach. Patrzę w ten telewizor już przeszło godzinę, głaszczę główkę Małgosi i nie wierzę własnym uszom. Właśnie okres przedwyborczy i prezentują się różne partie prześcigając się w pomysłach i wymysłach. A właściwie to jedna partia rzuca co chwilę jednym nazwiskiem, no może dwoma, ale za to we wszystkich przypadkach i odmianach. I jest to takie wiarygodne, że zebrany na zielonej trawce naród klaszcze ucieszony wielce. No pewnie, że ucieszony, bo nadawali im różnych przywilejów, jakieś trzynastki, czternastki, a ja za młoda. Kuźwa, zawsze pod górkę. Tylko do rodzenia i do kuchni, a na dodatek, jako dbająca matka muszę zrobić dziecku te specjalistyczne badania za drogie pieniądze, skoro NFZ wyznaczył datę za miesiąc. Szlag! Za miesiąc! No dobra, tylko spokój może mnie uratować. Mogło być jeszcze gorzej. Pan doktor w końcu mnie zaprosił do gabinetu, przebadał dziecko i wyznaczył następną wizytę za dwa tygodnie. Wyszłam z gabinetu uśmiechnięta podobnie jak moja córeczka. A na dodatek sąsiadka zaprosiła nas na obiad i żeby pogadać jak człowiek z człowiekiem, „bo niech pani w końcu popatrzy w porządnym programie, co się tak naprawdę dzieje. No tak…może i nie wiem co się dzieje, bo w moim, małym, niewiele programów. Widać się nie mieszczą. No to i za wiele nie wiem. – A widzi pani te tłumy ludzi na ulicach w Warszawie. Milion? Chyba ich z milion albo i więcej. Mmm, a ja w swoim małym telewizorze usłyszałam, że sześćdziesiąt tysięcy było. No to jak w końcu? Widać mój telewizor rzeczywiście za mały i nie mógł tyle ludzi pomieścić. – A wie pani czego się boję? Że oni jak nic pogrążą nas w chaosie i że trzeba będzie to wszystko, ten chaos, kiedyś, już po wyborach uporządkować, poustawiać odpowiednio. No pewnie, że trzeba. Już Biblia, czy tam Nowy Testament mówi, że na początku był chaos. No tak, ale to było jak Pan Bóg tworzył świat. Ale teraz? Jednak po tylu latach to już powinno coś się zmienić i poukładać. No tak, no tak – powiedziałam – najwyższy czas to poukładać. To myśli pani, że jest tak źle? Pani Maria kiwnęła głową, przeklęła pod nosem i zaserwowała mi jeszcze herbatkę ziołową, czyli melisę na uspokojenie, po czym włączyła ten swój wielgaśny telewizor. No i co usłyszałam? – Że kłamstwo rządzi Polską, że władza ukrywa się za tymże kłamstwem i bezkarnością i mówił to mądry profesor. Boże, co ja tam jeszcze usłyszałam. Że kobiety wyjeżdżają za granicę, bo się boją w Polsce zachodzić w ciążę i tym podobne. Ja prawdę mówiąc podobnie myślę, bo okrutnie boję się urodzić następne dziecko, a za granicą podobno dają przy porodzie znieczulenie.

I potrzeba było większego telewizora, żeby coś w końcu do mnie dotarło? „Idź kochanieńka na wybory. Koniecznie idź i wybierz dobrze i wcale nie musisz się bać porodu, dadzą ci znieczulenie i częściej przychodź pooglądać telewizję.” No faktycznie. Nie można żyć w niewiedzy. Jestem w końcu postępową kobietą. A na wybory pójdę, oczywiście, że pójdę i Was zachęcam. Do kupna większego telewizora też Was zachęcam. Wiele się można dowiedzieć. Nawet kto komu gotuje obiadki.

Anna Dalia Słowińska

Loading