A W ŁODZI COŚ SIE RODZI

Rate this post
A w Łodzi coś się rodzi . . . – 29/11/2010 12:10:39
 Za zgodą przemiłej autorki, pozwoliłem sobie umieścić w całości rzecz nie moją, lecz tak ważną, że zbieram myśli nad komentarzem. A może Wy spróbujecie….
„Polski Dziennik Łódzki”Autor: Agnieszka Jasińska
– – – – – – – – – – – – – – – – – – – –
 „Zła wiadomość dla kierowców.
Wydział komunikacji w Łodzi zabronił stacjom diagnostycznym wykonywać darmowe przeglądy stanu technicznego aut.
Nie działa ci kierunkowskaz, bo przed chwilą spaliła się żarówka? Masz mało powietrza w prawym kole? Jeśli przejeżdżasz obok stacji kontroli pojazdów, nie możesz już liczyć na pomoc. Łódzki wydział komunikacji zabronił diagnostom wykonywania jakichkolwiek prac poza obowiązkowymi przeglądami technicznymi.
Według zaleceń wydziału, kierowca każdego auta, wjeżdżającego na teren stacji, musi wyjechać zniej ze stempelkiem w dowodzie rejestracyjnym oraz wynikiem badania: pozytywnym lub negatywnym.
 – To jakiś absurd – denerwuje się kierownik stacji diagnostycznej na Widzewie.
– Zaproponowaliśmy łodzianom sprawdzenie stanu technicznego auta przed zimą. To była promocja. Każdy mógł przyjechać i przekonać się, czy jego samochód jest sprawny. W promocji nie chodziło o obowiązkowe przeglądy. Niestety, naszą ofertą zainteresował się wydział komunikacji. Dostaliśmy decyzję, że nie wolno nam robić takich bezpłatnych kontroli, bo stacje diagnostyczne mogą tylko zajmować się obowiązkowymi przeglądami.
 Dodaje, że jego firma działa też w innym mieście w woj. łódzkim i tam żadnych problemów z darmowymi przeglądami nie ma.
 Rajmund Kądziela, dyrektor wydziału komunikacji w Łodzi, potwierdza, że podjął taką decyzję.
– Jest zgodna z przepisami – zaznacza na wstępie.
– Nie interesuje mnie, co się dzieje w innych powiatach. W Łodzi nie można organizować takich promocji. Gdybym się na nie zgodził, straciłbym panowanie nad tym, co się dzieje u diagnostów. Wszystkie samochody, które wjeżdżają na stację, muszą wyjechać z niej z informacją o pozytywnym albo negatywnym wyniku kontroli – mówi Kądziela. I dodaje: – Stacja diagnostyczna to nie warsztat.
 Kazimierza Strumińskiego, naczelnika wydziału komunikacji i transportu w Sieradzu, łódzkie zakazy dziwią.
– To jakiś absurd – komentuje. – A co, jeśli spali mi się żarówka i akurat będę mijał stację diagnostyczną? Bez sensu, że nikt mi nie udzieli pomocy. Ani w moim powiecie, ani w sąsiednich nie zabraniamy takich promocji. Dobrze, że kierowca ma możliwość bezpłatnego sprawdzenia auta. To sprzyja bezpieczeństwu na drodze.
Czy jednak zakaz nie łamie zasad wolnego rynku? Niestety, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów podjąć interwencji nie może.
– Miasto pełni nadzór nad stacjami diagnostycznymi i UOKiK nie może ingerować w jego decyzje – mówi nam Maciej Chmielowski z UOKiK.
 Łódzki wydział komunikacji uchodzi za jeden z najsurowszych w regionie.
– Na bieżąco kontrolujemy stacje diagnostyczne. W tym roku cofnęliśmy jednej pozwolenie na działalność, bo przeprowadzała badania, korzystając z nielegalnych urządzeń – mówi Kądziela.
– Poza tym często na stacjach w ramach oszczędności zatrudniany jest tylko jeden diagnosta, a według przepisów, powinno być co najmniej dwóch.”

Loading