Zmiany, zmiany . . .

Rate this post
Zmiany, zmiany . . .
07/08/2010 16:10:13
      Gdy pojawiły się pierwsze zmiany na drogach i konie zastąpiono pojazdami mechanicznymi, ludzie żegnali się znakiem krzyża, spluwali za siebie (aby odczynić zło), potem nawet składali skargi do sądów żądając zakazu poruszania się „tego coś” po drogach, czyli rumaków na stalowych kołach. Tak, jakby mechanizm stanowił zagrożenie a nie człowiek.Zresztą podobnie jak dzisiaj w przypadku „anglików” i quadów!

Bo to człowiek stanowi zagrożenie, a nie myśl techniczna, nie maszyna.

Jednak postęp jest widoczny. Bo postęp dokonuje się poprzez szeroko pojęte zmiany w każdej dziedzinie, także w motoryzacji (kiedyś, w końcówce lat 80-tych jeździłem 18-letnim Trabantem, to było coś…, i nie był uważany nawet za  staruszka. Potem zmieniłem go na Malucha). Więc jestem za dokonywaniem zmian, i jak wiecie postuluję je od dawna.
Jestem za zmianami:

  • w PoRD, poprzez jego uproszczenie a nie rozbudowę i gmatwanie (jeden z kolegów podpisujący się nickiem adam1501, jak mantrę cytuje Tacyta: „im bardziej chore państwo, tym więcej w nim praw”,
  • w zakresie inicjowania ewentualnych zmian, poprzez wsłuchanie się w głosy skandalicznie pomijanego środowiska Uprawnionych Diagnostów Samochodowych, którzy nie są właścicielami SKP. A efekt tego już widać (i był do przewidzenia) – brak UDS-ów na rynku pracy,
  • w zakresie polityki dokonywania ewentualnych zmian, czyli w określaniu priorytetów (np. NIE dla diagnosty-policjanta, NIE dla rozbudowy struktur administracyjnych nadzorujących pracę SKP, NIE dla diagnosty-urzędnika stojącego na straży jakiegoś interesu fiskalnego),
  • w wymiarze bezpośrednim i dla dobra uprawnionych diagnostów samochodowych: nie zamykajcie się Koledzy dobrowolnie i dożywotnio na jednej SKP, zmieniajcie SKP najpóźniej raz na 3 lata.

Niektóre propozycje zmian zawarte w projekcie ustawy „o dopuszczeniu pojazdów do ruchu” też mają – wbrew pozorom, swój pozytywny aspekt. Możemy się gniewać na autorów tego projektu za niektóre propozycje. Jednakże prawdą też jest, że autorzy zmusili nas do myślenia o przyszłości naszego zawodu, do wymiany poglądów na ten temat, zapobiegając w ten sposób intelektualnemu marazmowi.

W PISKP dokonano zmiany na najważnieszym stanowisku. Jak wynika z lakonicznego komunikatu, nowe założenia do realizacji priorytetowych zadań wymagają nowego człowieka – być może . . . Wydaje się, że nie osiągnięto zakładanych celów, więc były uwagi do „jakości”. Wzrost „jakości” dokonuje się zasadniczo poprzez podniesienie umiejętności swoich i swojego otoczenia.
Ale też jest drugi sposób, gdy nie chcemy lub nie potrafimy uczyć się na błędach swoich i cudzych. Przypomnijcie sobie starą zasadę, że z czasem „ilość” samoistnie przechodzi w „jakość”. Ale warunkiem jest tak duże nagromadzenia jakiejkolwiek „ilości”, że przeleje przysłowiową czarę goryczy. Przykładem jest śnieżka i kula śniegowa o śr. 2 m. Rzucona dłonią ze szczytu śnieżka nie zostanie nawet zauważona. Kulę śniegową zepchniętą z zaśnieżonego szczytu zauważy wielu . . . .

Można więc było pójść dwiema drogami. Jak się wydaje nie wybrano żadnej . . .Ale szykują się zmiany, ciekawe w którym kierunku poprowadzi droga…

Jest też zasadne pytanie, czy jesteśmy przygotowani na zmiany? To nie tylko quady i „angliki”. To także hybrydy i pojazdy zasilane energią elektryczną ( w ciągu 10 lat – 10 % rynku!). To już się zaczęło. Czy szkoły samochodowe i wydziały na uczelniach wyższych już szkolą? Czy przyjaciele z MI także już pracują nad tym zagadnieniem?

Z nadzieją pozostaje

dziadek Piotra

Loading