Właściciele naszych SKP, to . . .

Rate this post
Właściciele naszych SKP, to . . .
16/02/2011 13:09:12
No, powiedzcie sami . . . , czy właściciele naszych SKP – nasz przysłowiowy Mamoń, to dziecko czy gamoń?

Tak się nad tym zastanawiam od dłuższego okresu czasu, gdy obserwuję ich robaczkowe ruchy w zakresie niezbędnych zmian naszego funkcjonowania (np. PoRD, cennik im. Pana Kazimierza i jego waloryzacja). Jakoś to im nie idzie, tak ślimaczy się . . .

A powód jest prosty i wszystkim znany. Oni nie potrafią razem współdziałać. Mają to w genach po przodkach. Prawdopodobnie – z nielicznymi wyjątkami – na każdego z nich składają się w połowie szlachcic (sobiepan) i chłop (ciemnota)1.
Więc coś tam chcą, podrygują, pokrzykują, ale nie wiedzą jak to zrobić, żeby było dobrze. Te nasze Mamonie to takie indywidualisty (indywidua?).
A popatrzcie, nawet barany wszystkich ras na całym świecie chodzą w grupie . . .2

Tak więc mamy, co mamy. A co mamy, to wszyscy znamy. I jest to przykra prawda, nie żadne omamy.

Właściciele SKP (przysłowiowe Mamonie) dali się podzielić jak dzieci3 na podgrupy, w zależności od tego, jakiego używają oprogramowania. I zamiast przejść nad tym do porządku dziennego i zacząć sensownie współdziałać dla dobra wspólnego, to zasklepili się w tych swoich podziałach i nie potrafią wznieść się „ponad”.

I do tego albo się wcale nie angażują dla swojego przecież środowiska, albo są takie kłótliwe w swojej grupie, jak baby jakieś.
A są do załatwienia sprawy ważniejsze niż rodzaj oprogramowania komputerowego i ich ambicyjki personalne. Czekają nas ważne wyzwania: hybrydy, wchodzące pojazdy elektryczne (jestem gorącym zwolennikiem przeróbek w formie zmian konstrukcyjnych), „angliki” i quady, uproszczenie naszych procedur w PoRD, likwidacja luk prawnych, ewentualne uwolnienie naszych cen (koszty w Warszawie są inne niż w Nieszawie) lub kolejne regulacje naszej branży, jednolite procedury BT dla całej UE, itp., itd., et’cetera.

A na dodatek – jak słyszymy – podgrupa bawiąca się w „kółko graniaste” chce się jeszcze podzielić. Byli inicjatorzy „kółka graniastego” chcą się teraz bawić „w berka”. No cóż, gratulacje…

A MI i TDT boki zrywają ze śmiechu i cieszą się, że już nie mają znaczącego partnera do rozmów. A bawiącym się w berka rozrzucą garścią cukierki na błonie – niech gonią i łapią, jak to dzieci lub gamonie . . .

Jak wielu z Was, jestem zwolennikiem jedności w działaniu. Niestety, pracodawcy już nic dla nas nie załatwią, nie są w stanie (ani umysłowym, ani organizacyjnym). Musimy sprawy SKP wziąć w swoje ręce.

Podoba mi się sposób, w jaki działają lekarze zrzeszeni w zielonogórskim porozumieniu. To pragmatyzm w dążeniu do celu, jedność i siła. I na dodatek mają aktywne poparcie swoich pracodawców, którzy nie tylko nie przeszkadzają, nie sprzeciwiają się ich akcjom protestacyjnym oraz strajkom, ale także popierają ich rozmowy z rządem inspirując ich i doradzając.
Ci pracodawcy zrozumieli, że bez tych lekarzy ich własne placówki zdrowia będą świeciły pustkami i wszyscy na tym stracą.

Więc zacznijmy i my – czarna tasiemka do DR po każdym BT!

Ściska i pozdrawia
dziadek Piotra,
jak każdy dziadzia
co gdera i doradza.

—————————-

1     Takie skrzyżowanie indywidualisty z ciemnotą to . . . indywiduum ?.
2     To co, to te nasze Mamonie jeszcze głupsze?
3      . . . o Boże, a może to „baranki boże” ?

————————————-

Loading