ŻENADA I WSTYD

Rate this post

Hell BoyŻenada i wstyd.

Dawno temu pisałem już, że nie ten gamoń, co gamoń, ale ten co to się uczyć nie chce.

Bo ja już przed rokiem, będąc jeszcze w zarządzie naszego OSDS, starałem się, jak mogłem, wytłumaczyć Waldkowi i Piotrowi stotę problemu, jaki ma nasze środowisko UDS-owe z art. 84 ust. 3 PoRD. A ich jedyną odpowiedzią było machanie rękoma i wychodzenie z pomieszczenia (i jak to z uzależnionymi: na papierosa) ze stwierdzeniem, że nie jestem przecież prawnikiem.

Jednym słowem, nie chcieli nawet wysłuchać do końca argumentów.

To prawda – nie jestem prawnikiem. Ale jest też prawdą, że mieli rok czasu, aby się zastanowić i ewentualnie poczytać i się nauczyć. Ale oni nie, choćby odrobiny refleksji . . . Oni słuchają tylko siebie (wzajemnie) i w ten sposób zmarnowali cały jeden rok (12 m-cy).

Głupota ma to do siebie, że lubi się panoszyć. Objawia się w postaci bufonady i zarozumialstwa.

Głupota prawna prezesa zarządu naszego OSDS przynosi wstyd całemu naszemu środowisku.

Oczywiście, że nigdy nie użyję takich słów (głupota prawna) w odniesieniu do jakiegokolwiek zwykłego UDS-a, bo my szeregowi członkowie bractwa nie musimy wszystkiego wiedzieć. Ale co innego nasi szefowie.

Bo na ten przykład, taki inżynier, który:

  • ma przed nazwiskiem „mgr od marketingu i zarządzania” i do tego
  • mocno i z dziecięcym (może pomyliłem, i miało być z dzikim?) zapałem aspiruje na branżowe stanowiska, który do tego
  • reprezentuje – zgodnie z naszym Statuem – całe nasze UDS-owe środowisko w Polsce (słowo „ogólnopolskie” w nazwie, którą sami wprowadzili)

musi znać podstawowe prawne zasady naszego funkcjonowania, no musi, Musi, MUSI!

 

A tu maszszsz, niczym z „liścia” w twarz!!!

Cały zarząd naszego OSDS-u, wspierając się wzajemnie, trzyma się uporczywie twierdzenia, że art. 84 ust. 3 PoRD musi (?) pozostać, i to w niezmienionej formie. Ale ostatni argument „ketiw”-a na to twierdzenie jest porażający (prawnie). Po roku czasu doszedł ci on do wniosku, że z tego artykułu nie można odbierać naszych uprawnień (sic!).

Niechęć do czytania ze zrozumieniem, niechęć do słuchania prawniczych argumentów (dr W. Czerwiński nie jest przecież inżynierem!) jest w tym wypadku ilustracją ograniczeń tego zarządu naszego OSDS-u.

To wstyd i żenada, żeby nie wiedzieć, dlaczego Kolegom odbiera się uprawnienia i na jakiej podstawie prawnej.

Sam o tym parę razy pisałem, ale nie mam pretensji, że nie czytają moich „wypocin”. Ja mam pretensje, że nie starają się, nie chcą się niczego więcej uczyć, nie słuchają mądrzejszych wychodząc z założenia, że oni są Jedynym Światłem Naszego Środowiska.

A gdy przymierzałem się wyjaśnić te wszystkie powyższe kwestie omawiane na http://www.forum.osds.org.pl/viewtopic.php?t=116&postdays=0&postorder=asc&start=135  to zauważyłem, że po ciekawym pytaniu zadanym przez Kolegę „Natasza”, z właściwą odpowiedzią ubiegł mnie Kolega „markes30”.

No, a potem jeszcze Kolega „biker100” słusznie dołożył swoje i mamy rzeczywisty i bardzo przejrzysty obraz tego, jaki poziom reprezentuje zarząd naszego OSDS-u i czego możemy się w związku z tym po nich spodziewać.

Wysoko zadarte nosy to za mało, aby reprezentować takich Kolegów jak „mareks30”, „Natasza” i „biker100”.

To za mało, aby reprezentować kogokolwiek z uprawnieniami UDS-a – kogokolwiek!

Takich prawnych inżynierów mamy wokół dość, są w resorcie transportu i centrach legislacyjnych rządu. To właśnie tacy niedouczeni inżynierowie prawni, jak „ketiw” są odpowiedzialni za stan obecnie funkcjonujących w naszej branży – i nas obowiązujących – rozwiązań prawnych.

To wstyd, że ktoś taki reprezentuje nas w Warszawie.

 

Dziadek Piotra

 

Loading