MIN. BIEŃKOWSKA

Rate this post

Min. Bieńkowska i dusza lokaja.

Minister Bieńkowska nie nadaje się na swoje stanowisko. Nie potrafi samodzielnie myśleć. Nie poradzi sobie.

Łamiąc przepisy[1] podpisała podsunięte jej przez urzędasów z naszego resortu – to ci od transportu – rozporządzenie z dnia 30 grudnia 2013 r., pozycja 1675 w sytuacji, gdy wejście w życie następuje już od 1 stycznia 2014 r. (sic!).

Nie dano nam szansy na konsultacje środowiskowe, na spokojne przygotowanie się do tych zmian, na ich wprowadzenie.

Dzwoniłem do kilku Kolegów na różne SKP, gdy okazało się, że musimy zostać dłużej w pracy, aby dokonać niezbędnych zmian w oprogramowaniu. A pomoc ze strony firm obsługujących nasze oprogramowania prawie żadna. Tylko pretensje, że im zawracamy głowę, gdy są już po pracy, i że to nie ich wina tylko tych (…- pi, pi, pi, pi.) z Ministerstwa.

Hell Boy

Więc nie usłyszałem żadnego dobrego słowa o naszych ministerialnych transportowych urzędnikach resortowych. Same inwektywy, które nie nadają się do zacytowania. Najbardziej delikatnym słowem wyraził się Kolega z Bolesławca mówiąc „banda Komorowskiego!!!”.

Nawet półgłówek byłby zapytał, dlaczego i skąd taki pośpiech.

Pani Minister nie zapytała cóż takiego się dzieje, że trzeba było w takim nagłym trybie wprowadzać to rozporządzenie. Zabrakło stosownej refleksji . . .?

Nie zapytała swoich urzędasów, jakie nieodwracalne szkody lub poważne zagrożenia życia, zdrowia lub mienia będą groziły całemu naszemu społeczeństwu w Polsce, gdy to rozporządzenie weszło by w życie w terminie późniejszym, np. po 14 dniach i po wcześniejszych konsultacjach społecznych (sic!).

A nawet, jeśli zapytała, to w błąd wprowadzić się dała, bo nie ma i nie było żadnego zagrożenia nieodwracalnej szkody lub poważnego zagrożenia życia, zdrowia lub mienia, gdyby to rozporządzenie weszło wżycie w terminie późniejszym.

Taka niby SUPER-minister-ka, a w rzeczywistości taka jednak zwykła, typowa dla Polski, bo mała (duchem), choć nieco aktywna (kombinatorka?) – byle mieć stanowisko. Taki sposób wprowadzania prawa/ukazów znamy z Białorusi i Rosji.

Ja się nie godzę na taki tryb wprowadzania prawa obowiązującego w Polsce!

Jestem też przekonany, że nasi ministerialni urzędnicy, którzy dali do podpisania tej naszej Superminister (???) to rozporządzenie, chcieli się po prosu przekonać, na ile jest ona spolegliwa i podatna na ich urzędnicze pseudo-argumenty. I ten test wygrali, bo się przekonali, że nasza Minister jest podatna na ich inżynieryjno-prawne argumenty, że ma duszę lokaja, który nie potrafi samodzielnie myśleć.

Zawiodła ja nawet kobieca intuicja (więc powinna od 1.I.2014 r. chodzić już tylko w spodniach?).

I zaciekawiły mnie w tym kontekście dwa e-maile, które otrzymałem od pana N. Jezierskiego i pana G. Krzemienieckiego. Wpłynęły prawie jednocześnie, dopiero w dniu 31 grudnia 2013 r., i zapraszały do dyskusji w tym temacie na ich firmowych forach internetowych. Zastanawia mnie, dlaczego tego ich zaproszenia do tej dyskusji nie było, gdy modernizowali oprogramowanie na potrzeby tego rozporządzenia nr 1675, czyli dużo, dużo wczesniej???!!!

Dlaczego nie zrobili tego inni właściciele firm, które oferują oprogramowanie dla naszych SKP (taka Dekra, Tuv-pol)!?!?! Kolejni, co składali przysięgi śpiochom? A może to było zwykłe podpisanie tzw. „lojalki”? Bo musieli wiedzieć o tym wcześniej i ukryli to przed całym naszym środowiskiem!

Wygląda na to, że powstało jakieś tajne sprzysiężenie przeciwko naszemu środowisku. Czy jesteśmy już wrogiem publicznym nr 1 w Polsce, że tak z nami postępują?

Właściciele firm, które zaopatrują nas w oprogramowanie, takim swoim działaniem wpisali się w postępowanie nowej pani Super(?)-Minister. Przedkładanie interesu własnej firmy ponad interes całego społeczeństwa, ponad prawo demokratycznego państwa, ponad interes środowiska, w którym się funkcjonuje i z którego się żyje . . .

Pani Bieńkowska poddała się inżynierom prawnym, niczym Chińczyk na autostradzie. Strach przed urzędnikami, chowanie głowy w piasek, dusza lokaja . . ., moja chata skraja . . .

Dziadek Piotra

================

P.S.

1. Myślę też, że trzeba dowiedzieć się, co na to nasze branżowe organizacje, jak OSDS, PISKP. Bo mamy w ten sposób dodatkowe obowiazki, a rekompensaty żadnej nie widać. Też się poddali, jak Chińczyk na autosradzie?

2. Zastanawiam się, jak przekonać klientów, aby zabrali ze sobą nasze zaświadczenie z BT razem ze swoim DR, aby być w zgodzie z nowym rozporządzeniem. Oczyma wyobraźni już widzę, jak je drą i wrzucają do kosza w naszej kanciapie. Czyż nie szkoda papieru? Urzędnikom/urzedasom zapewne nie szkoda, bo u nich nieco trudno o samodzielne myślenie (patrz decyzja min. Bieńkowskiej).

Ale Wam, Panie i Panowie właściciele naszych SKP . . .?


[1]    Zgodnie z przepisami ustawy z dnia 20 lipca 2000 roku o ogłaszaniu aktów normatywnych i niektórych innych aktów prawnych akty normatywne, zawierające przepisy powszechnie obowiązujące, ogłaszane w dziennikach urzędowych wchodzą w życie po upływie czternastu dni od dnia ich ogłoszenia, chyba że dany akt normatywny określi termin dłuższy.

W uzasadnionych przypadkach akty normatywne mogą wchodzić w życie w terminie krótszym niż czternaście dni, a jeżeli ważny interes państwa wymaga natychmiastowego wejścia w życie aktu normatywnego i zasady demokratycznego państwa prawnego nie stoją temu na przeszkodzie, dniem wejścia w życie może być dzień ogłoszenia tego aktu w dzienniku urzędowym.

Przepisy porządkowe wchodzą w życie po upływie trzech dni od dnia ich ogłoszenia. W uzasadnionych przypadkach takie przepisy mogą wchodzić w życie w krótszym terminie, a jeżeli zwłoka w wejściu ich w życie mogłaby spowodować nieodwracalne szkody lub poważne zagrożenia życia, zdrowia lub mienia, można zarządzić wejście ich w życie z dniem ich ogłoszenia (???).

Loading