PRZEDSIĘBIORCY TRANSPORTOWI

Rate this post

Przedsiębiorcy transportowi potrafią.

Pan Premier Tusk powiedział wczoraj, że choć interes producentów podręczników szkolnych jest ważny, to ważniejszy jest interes wszystkich rodziców posyłających swoje dzieci do szkoły – choćby dlatego, że jest ich (rodziców i dzieci) więcej.

Spróbujmy pójść tym tokiem rozumowania naszego Premiera . . . .

Sami o tym wszyscy wiemy (oprócz urzędników resortowych), co potrafią przedsiębiorcy transportowi, np. patrz o destrukcyjnej roli takiego przedsiębiorcy: http://www.diagnostasamochodowy.pl/2013/232-zarzuty-i-juz-koniec/

A jednym z wielu przykładów ich nagannego postępowania jest opisana sytuacja, gdy 24 stycznia br. we Wrocławiu, inspektorzy z dolnośląskiego WITD zatrzymali do kontroli drogowej pojazd członowy należący do takiego przewoźnika. Po zatrzymaniu, i już na wstępie okazało się, że kierowca NIE dysponuje DR naczepy, który 9 stycznia br. zatrzymali funkcjonariusze płockiej drogówki (sic!).

Jest prawdą na 100%, że ten fakt został zgłoszony kierownictwu firmy przez kierowcę. A pomimo tego –oczywiście i jak zwykle u przewoźników?! – naczepa nie została od tego czasu poddana naprawie i ponownemu BT[1], a i sam przedsiębiorca nie wykazał chęci odzyskania tego DR! I nie zabrakło mu bezczelności, aby zmusić kierowcę do dalszej jazdy tym pojazdem Electric Shock.

I nie muszę tu opisywać, jaki to ma wpływ na BRD. Interes tego przedsiębiorcy i jego branży nie może stać w sprzeczności z interesem większości użytkowników naszych dróg, którym ta firma transportowa stworzyła realne zagrożenie (trawestując słowa premiera Tuska).

W toku dalszych czynności okazało się, że „inspektorzy mają do czynienia z pasmem naruszeń, które podczas kolejnych etapów kontroli zdawały się być niekończącą się opowieścią.

Okazało się bowiem, że kierowca także nie, Nie, NIE posiada aktualnego DR ciągnika (sic!)! W kwietniu ubiegłego roku w tym DR skończyło się miejsce na potwierdzenie aktualnych BT. Ten przedsiębiorca-recydywista także w tym przypadku też nie wykazał zainteresowania problemem.

Hell Boy

Podczas kontroli technicznej inspektorzy stwierdzili w ciągniku siodłowym bardzo dużą liczbę usterek technicznych z których część zagrażała BRD[2].

Najpoważniejsze z nich dotyczyły:

  • nieszczelnego układu hamulcowego,
  • braku hamulców z prawej strony,
  • braku świateł stop,
  • braku kierunkowskazu z lewej strony,
  • braku świateł drogowych,
  • braku świateł cofania.

Naczepa nie była w lepszym stanie. Ogumienie na pierwszej osi z lewej strony pojazdu oraz na drugiej osi z prawej strony okazało się być nadmiernie zużyte.

Ciągnik i naczepa z powodu stwierdzonych usterek oraz braku aktualnych dokumentów dopuszczających do ruchu zostały skierowane na parking strzeżony.[3]

Teraz już tylko wypada dać temu przedsiębiorcy jeszcze możliwość posiadania jakiejś SKP i . . .  – hulaj dusza, Piekła nie ma![4]

I jak zapewne pamiętacie, to o tym problemie pisywałem raz, po raz  http://www.diagnostasamochodowy.pl/2013/wlasne-obt-na-wlasnych-skp/

Wielu z Was zapewne wie o tym, że jestem zwolennikiem skandynawskich rozwiązań, nie tylko w sferze jawnego dostępu do informacji publicznej i inspirującej roli RPO[5]. Wielu z Was zapewne pamięta też jeszcze, że od bardzo dawna mogliśmy mieć – sprawnie funkcjonujący (sic!) – ich „Cepik”. I mogliśmy go otrzymać za darmo!

Jestem zwolennikiem ich umiejętności podejmowania całościowych i kompleksowych decyzji i rozwiązań. A mianowicie, jeśli już podjęli decyzję o urynkowieniu usług SKP, to urynkowili również Cennik (sic!), a jednocześnie zagwarantowali niezależność działania ich SKP poprzez zakaz prowadzenia szeroko rozumianej „działalności pokrewnej”, np. w postaci prowadzenia warsztatu.[6]

Nasza mentalność (nieco wschodnia, więc nieco inna niż np. w Szwecji) oraz lekka (?) skłonność do korupcji i naruszeń prawa skłaniają mnie do stwierdzenia, że także nasz rynek SKP powinien ulec zmianie. Nie można wiecznie stać w rozkroku między wolnym rynkiem (usługa SKP) a regulowaną odgórnie ceną tej usługi oraz regulowanym dostępem do realizującego tę usługę pracownika (państwowy egzamin UDS-a).

Albo podporządkowanie naszej branży w całości instytucjom publicznym (np. starostwo, jak np. w jednym ze stanów USA), albo też całkowite uwolnienie naszej branży z gorsetu urzędniczego, jednocześnie zabezpieczając ją przed kolejnymi latami trwającej patologii (patrz wyżej o stanie technicznym Tir-a, itp., itd., et’cetera).

Postuluję więc ten skandynawski zakaz prowadzenia działalności pokrewnej w formie np. warsztatu, firmy transportowej, lobby PNP[7] (np. Dekra?), który wydaje się sprawdzonym już postulatem.

Bo, wspierając się tym, co powiedział Pan Premier, interes grupy branżowców nie może stać na przeszkodzie interesowi większości użytkowników naszych dróg.

 

I pozdrawiam

Dziadek Piotra

===================

P.S.

A karanie kierowców za zaniechania właścicieli firm transportowych, to jak karanie UDS-a za zaniechania właścicieli SKP. Ale oni są w dużo gorszej sytucaji, bo nie mają własnego stowarzyszenia. My mamy chociaż OSDS, które nas podobno broni (?), ale czy i Ciebie też?



[1]    BT, to badanie techniczne pojazdu wykonywane przez UDS-a na SKP. Badanie to może być okresowe (OBT) i dodatkowe (DBT) np. po wcześniejszym stwierdzeniu usterek.

[2]    BRD, to Bezpieczeństwo Ruchu Drogowego.

[4]    I każdy UDS molestowany i prowizją lub premią przekupywany.

[5]    RPO, to Rzecznik Praw Obywatelskich w Szwecji, który w odróżnieniu od naszego zna prawo UE i prawo międzynarodowe, np. zasadę Ne bis In idem.

[6]    Badania techniczne pojazdów – 2011, XII Międzynarodowa konferencja szkoleniowa, str. 53, wydawnictwo ITS.

[7]    PNP, to producenci nowych pojazdów oraz ich dystrybutorzy.

Loading